Kochani, Zebraliśmy się dzisiaj żeby pożegnać Ś.P. Annę Jakubczak z domu Jasińską, naszą najdroższą siostrę Anulkę, najukochańszą mamę, najczulszą babcię Anię i prababcię Annę. Ś.P. Anna - Siłaczka, która kochała życie. Życie, które jej nie rozpieszczało, ale Pan Bóg czuwał nad Nią i przeżyła na tym świecie ponad 87 lat. Swoje dzieciństwo spędziła w samym centrum Warszawy, na ulicy Grzybowskiej, w domu gdzie panowała wielka dyscyplina, ale również wiele miłości i uczucia dla bliskich. Była dzieckiem uzdolnionym humanistycznie i plastycznie jak również w przedmiotach ścisłych. Otwierające się przed Nią możliwości zdobywania kolejnych poziomów edukacji, przerwał wybuch II wojny światowej. O wojnie ani słowa. Po zakończeniu Wojny niestety nie było dokąd wracać. Dom na Grzybowskiej został zrównany z ziemią. Wraz z całą rodziną oraz świeżo poślubionym mężem pojechali na ziemie odzyskane. Na kilka lat osiedli w Szczecinie gdzie urodziła 2 synów Zbyszka i Danka. Jednak chęć powrotu w rodzinne strony była bardzo silna. Z mężem i dwójką dzieci postanowili wracać do Jej ukochanej Warszwy. Warszawy, w której już nigdy nie zamieszkała. Tułali sie po różnych miejscach, żeby na koniec z czwórką już dzieci Zbyszkiem, Dankiem, Alą i Wojtkiem zamieszkać w Raszynie. W małym mieszkanku starała się budować dla swoich dzieci dom na wzór tego z Grzybowskiej, wpajając dzieciom te same zasady, które wyniosła z domu rodzinnego. Te same zasady przekazywała później swoim wnukom i prawnukom. To Ona uczyła nas: bycia uczciwymi i prawymi ludźmi, mówiła uśmiechaj się do ludzi, bądź miły dla innych, uczyła nas również takich pozornych błahostek jak: nie rzucaj papierków na ulicę. Dbała o nasze dobre maniery. Zawsze zadbana i elegancka, nie dawała po sobie poznać o trapiących ją kłopotach. Kopalnia wiedzy. Słownik wyrazów obcych i bliskoznacznych miała w jednym palcu. Nie było takiej krzyżówki, której by nie rozwiązała. To Ona jeszcze nie tak dawno recytowała z pamięci największych polskich poetów: Mickiewicza, Słowackiego, Staffa ... a dzieciom sprawiała radość wierszykiem, który wszyscy znamy: o misiu, który mieszkał w boru i chciał zostać trębaczem. Potrafiła wyczarować coś z niczego, bywała mikołajem dla swoich dzieci, dobrą wróżką kiedy potrzebna była suknia na bal. Robiła najlepsze kopytka na świecie. Dziś przyszedł moment ostatniego pożegnania z Naszą najukochańszą Anią. Niech taka pozostanie w naszej pamięci, kochająca, elegancka, uśmiechnięta jak na tym zdjęciu. Spoczywaj w spokoju kochana siostro, mamusiu, babciu, prababciu.