Do Ani
Bardzo nam dzisiaj smutno. Po raz ostatni spotykamy się z Anią.
Nie chcemy wierzyć, że nigdy już nie zobaczymy tej dziewczyny. Dziewczyny, bo znaliśmy ją wszyscy bardzo długo, od pięknej młodej dziewczyny po dojrzałą kobietę, niektórzy prawie czterdzieści lat. To szmat czasu. Przez te wszystkie lata sprawdziła się jako żona, matka, babcia, a dla nas jako najwierniejsza Przyjaciółka.
Była motorem wielu naszych spotkań, niezastąpioną gospodynią we własnym domu, domu, który stworzyła z ciepła i miłości. Razem z Tadeuszem otworzyli go na oścież, dla wszystkich potrzebujących, dla nas i znajomych. Była zawsze doskonałą Panią domu, organizatorką i kompanem.
Całe życie pomagała innym. Dzięki swoim zdolnościom i darowi przekazywania uczyła nasze dzieci. Za wszystkie matematyczne i chemiczno-fizyczne wieczory dziękujemy Ci. Nigdy nie zawiodłaś nadziei, szczególnie tych którzy z Tobą pracowali. Sam doświadczyłem tego zaszczytu mając takiego współpracownika.
Byłaś zawsze pogodna, pełna nadziei na dalszą przyszłość. Będąc już bardzo chora bagatelizowałaś swoje dolegliwości. Jeszcze stoi mi przed oczami nasze ostatnie spotkanie, kiedy z uśmiechem podchodziłaś do swojej choroby. Robiłaś plany na najbliższą przyszłość, chociaż i Ty i my wiedzieliśmy, że jej nie ma.
Jakby niechcący przemycałaś między wierszami rozmowy swoje życzenia, obawy i troski. Swoje życzenia przekazałaś dyskretnie, w spokoju, tylko swoim najbliższym. Nie obciążałaś innych ani powagą swojej sytuacji, ani niebezpieczeństwem, które nad Tobą wisiało.
I przyszło ono w sposób całkowicie niespodziewany, nagły, który wszystkich zaskoczył. Jeszcze przez ostatnie dwa dni łudziliśmy się, że i tę przeszkodę pokonasz. Niestety. Twój bardzo wyczerpany organizm tę walkę przegrał. Jestem pewien, że jeżeli miałaś przebłyski świadomości to myślałaś o Tadeuszu, Ewie i Piotrze,
a najbardziej o ukochanych wnukach. Jesteśmy pewni, że myślałaś ciepło także o nas, bo taka była Twoja natura i inaczej byś nie umiała. Nie pomyślałaś tylko o tym, jak będzie nam ciężko bez Ciebie.
Dzisiaj żegnamy Cię z wielkim bólem i ogromnym smutkiem. Z takim smutkiem jest nam bardzo źle. Już nigdy Twoje ukochane Popowo nie będzie takie jak było.
Parafrazując słowa ks. Twardowskiego powiem: kochaliśmy Cię wszyscy, a Ty tak szybko odeszłaś. Człowiek żyje tak długo, jak długo żyje w sercach ludzi.
W naszych sercach będziesz zawsze.
Pozwólcie, że wykorzystam słowa, które napisałem, kiedy odszedł prawie dokładnie 6 lat temu nasz Wojtek:
....Nie chcemy
Tak się nie robi obcym i najbliższym.
Są pierwsi, którzy zostali puszczeni przez życie.
Czy trzeba tak się śpieszyć w daleka samotność,
O której i tak nikt nie opowie.
My tutaj jesteśmy, już sami, w spokoju
Patrząc na Twe zdjęcia, które bardzo bolą.
Jakby nieostre, niektóre zamglone,
Lecz to przez wzrok zmęczony ciepłą łzą
Precz łzo.
Nic lepiej, jakby się oddalił obraz dni zwykłych,
Co wzrosły i zostały w nas, chyba już na zawsze.
Bo jak je wymazać, kiedy codzienność uparcie powtarza.
Dlatego myli mi się i życie i zdjęcia,
Jedno się toczy , drugie tkwią w albumach.
Otwieram je szerzej, są prawie wszyscy.
A gdzie Ty ?
Odchodzisz. Takie były wyroki Boskie. Ale gdy spojrzymy w głąb naszych serc to TY tam będziesz – na zawsze. Jedź tam, gdzie Cię wezwali. Mam tylko nadzieję, że nauczysz wszystkich – tam w niebie , jak powinno się robić tort bezowy,
Zegnaj Aniu !
Michał i Przyjaciele
10 luty 2010
|