Basia, Basieńka
Kochana Żona , cudowna Matka , troskliwa Babcia i Prababcia.
Basia urodziła się 19 marca 1946 roku, wtedy zaczęła się Jej historia, nasza historia oraz naszych dzieci wnuków i prawnuków. Była najwiekszym darem od Boga dla swoich rodziców Juliana i Jadwigi, później jak się okazało wspaniałą siostrą dla swojego rodzeństwa. Basia była podporą dla swoich rodziców i ogromnym wsparciem dla swoich Braci i Sióstr. W bardzo młodym wieku pracowała na gospodarce, aby wyręczyć swoich rodziców w obowiązkach, lecz przy tym wszystkim nigdy nie zapomniała aby zadbać rownież o swoje rodzeństwo. Basia była człowiekiem o ogromnej dobroci i o wielkim sercu dla ludzi. Nigdy rownież nie odmówiła pomocy, nigdy nie zabrakło jej czasu dla drugiego człowieka. Los na jej drodze postawił Wincentego. Owocem ich miłości była 5 wspaniałych dzieci: Dorotka, Jaruś, Szymek, Anetka i Łukasz. Swoje dzieci Barbara kochała ponad życie. Gdy jej ukochany syn Szymek zachorował, świat Basi zawalił sie z dnia na dzień. Ale to właśnie ona walczyła w zaparte aby pomóc swojemu synowi. Była bardzo wytrwałym człowiekiem. Pomimo trudności finanowych jak na dawne czasy to właśnie ona dążyła do tego aby walczyć o jego życie. Tkwiła w przekonaniu i nadziei, że wszystko będzie dobrze i uda się Szymka ocalić przed tą okropną chorobą. Niestety Szymek przegrał swoją walkę. Był to ogromny cios dla Basi jak i dla reszty rodziny, z którym do końca Swoich dni nie była w stanie pogodzić się z odejściem ukochanego syna. Pomimo tak okropnego ciosu Basia nigdy się nie poddawała. Kochała życie takim jakie było mimo tego, że życie zabrało jej Szymona. Barbara była bardzo odważną kobieta. Dowodem tego są jej piesze wycieczki do Częstochowy. Jej silna wola i wytrwałość pozwoliła jej na przejście wiele kilometrów na piechotę, w słońcu czy też w deszczu. Dla niej nie było rzeczy nie możliwych. Nawet wycieczka do Norwegii do swojej przyjacióki nie była dla niej żadną przeszkodą. Żyła dla innych, zawsze do wszystkich starała się wyciągnąć pomocną dłoń. Zawsze również można było liczyć na jej wsparcie i bezinteresowność.
Barburka kochała kwiaty. Jej przepiękny ogród pełen pachnących kwiatów był najpiękniejszy w całej Wsi. Potrafiła po wstaniu z łóżka odrazu wyjść na swój ogród i doglądać swojej posesji. Wszystkie posadzone kwiaty z ogrodu trafiały do domu Basi, oraz na grób Syna.
Zawsze zachwycała się pewnym drzewem w swoim ogrodzie tuż przed oknami salonu. Był to Tulipanowiec. Za każdym razem mówiła , że nikt we Wsi nie ma tak pięknego drzewa. Lecz nie tylko kwiaty ją interesowały. Bardzo lubiła robić ręczne robótki. Zrobiła wiele obrusików czy też wydzierganych na szydełku obrazów. Robiła to z wielką starannością i była przy tym bardzo dokładna. Basia była kochaną kobietą. Kto Ją znał dobrze wie.
Niestety ktoś kiedyś napisał " Śpieszmy sie kochać ludzi , tak szybko odchodzą". Basia odeszła po cichutku, bez słowa pożegnania. Dostała zaproszenie na ostatnią pielgrzymkę do Pana Naszego. Pomimo cierpienia jakie po Sobie zostawiła, wierzymy tu na Ziemi, że teraz idziesz ramię w ramię z Szymonem , Rodzicami oraz Swoim rodzeństwem.
Śmierć zawsze jest nie na miejscu i zawsze nie w pore. Za szybko, za rano, za nagle. Nie pyta, nie uprzedza, nie dyskutuje. Przychodzi i zostawia ból. Ból, który ukoić mogą tylko wspomnienia...
Ogromnie boli myśl o chwili, w ktorej nie będzie już następnych dni z Tobą.. Ale można odejść na zawsze by stale być blisko.
|