Rok 1948.Poznałam Janusza jako młodszego brata mojego narzeczonego,Ryszarda. Pamiętam dobrze wspólnie spędzane chwile w ich rodzinnym domu i to popołudnie, kiedy na włochowskim dworcu żegnaliśmy odjeżdżającego z kartą powołania do wojska mojego ukochanego Ryszarda.Serce pękało mi z bólu, a Janusz poważnie i zupełnie niespodziewanie powiedział mi: "Wiesz, chciałbym kiedyś w życiu mieć kobietę, która by z powodu rozstania ze mną tak płakała..". W 1952 roku, kiedy przyjechał na ferie z kijowskiej uczelni, spacerowaliśmy z nim po warszawskich ulicach i Janusz, co mnie odrobinę bawiło, zdawał się być bardzo przejęty nową rolą, a tego właśnie dnia wieczorem stał się stryjkiem swojego bratanka, Ireneusza. W dalszych długich lat śledziliśmy z mężem najczęściej z oddali jego drogę życiową, po której Janusz szedł z pogodą i optymizmem. Niech odpoczywa w spokoju.