Na odejście na „drugą stronę”, czas nigdy nie jest dobry. Ci, którzy nas opuszczają - zabierają ze sobą także cząstkę nas sprawiając, że stajemy się odarci z części uczuć, wspomnień. Dopiero gdy tracimy kogoś bliskiego zaczynamy rozumieć, jak bardzo Kochanowski miał rację...
Tata, w swoim 77-letnim życiu przeszedł bardzo wiele. Napisać można by książkę, do której pisania nie udało Mu się zasiąść, a my już nie zdążyliśmy się od Niego prawdopodobnie jeszcze tylu rzeczy dowiedzieć.
Ze znajdujących się - dawniej w Polsce, a obecnie na terenie Ukrainy - Dulib, zesłany z Rodziną na Syberię, stracił Ojca podczas Powstania Warszawskiego, aż przywędrował na Odzyskane Ziemie do Kamiennej. Potem – tak jak to było częste dla młodych ludzi, startujących w dorosłość w zniszczonej wojenną pożogą Polsce, przeszedł wiele miast, przez pracę w kopalni uranu, fabrykach aby w końcu wylądować w wojsku, z którym związał się już do końca zawodowego życia. Przemierzał kraj i mierzył go jako geodeta, działał w wielu różnych organizacjach, samorządach. Dopóki mógł... było Go „wszędzie pełno”.
Chorował nam od wielu lat, ale walczył jednak ze słabością do końca... Wierzymy, że tam dokąd teraz poszedł już nic Go nie boli, że znów jest uśmiechnięty - bo mógł się spotkać z tymi, którzy odeszli tam przed Nim...
Bardzo wszystkim dziękujemy za ceremoniał, obecność, wsparcie, za słowa otuchy i pamięć o Józefie, którego dzisiaj pożegnaliśmy.
Staszka, Kasia, Małgosia, Piotr, Ola, Jakub
Józef Kościk - Wspomnienie 05-10-2011
Wielkie uczynił pustki „tym zniknieniem swoim”... Rodzinie, Przyjaciołom, Znajomym. Tak napisała Rodzina na internetowej stronie poświęconej żegnanemu dzisiaj przez nas wszystkich Józefowi. Przeżył z nami 77 lat swojego życia. Życia, które w wielu momentach nie było łatwe. Dzieciństwo z zsyłką na Syberię, przesiedlenia i – jak dla tysięcy ludzi w czasach wojny – tułaczy los. Strata Ojca, który zginął idąc na pomoc Warszawskim Powstańcom, wędrówka na odzyskane ziemie... Zostawił za sobą cząstkę wspomnień, w których są ci co Go znali, ale i pojawił się w umysłach i sercach tych, którym nie dane było Go spotkać na swojej drodze, a przybyli tu dzisiaj przez szacunek i przyjaźń do tych, którzy pozostali w smutku po Nim. Wam wszystkim dziękuję w imieniu całej Rodziny.
„Tata Kościk” – bo tak bardzo często Go nazywano, kilka dni temu wyruszył w kolejną podróż, już po „tamtej stronie życia”. Jest już uśmiechnięty, spotkał się z Ojcem, ze swoją Mamą, rodzeństwem i tą częścią Rodziny i przyjaciół, która na „tamtą stronę” wezwana została przed Nim. Na pewno żałuje, że nie zdążył zrobić tylu rzeczy, nie zdążył odwiedzić tylu miejsc których był ciekaw, nie opowiedział wnukom tylu historii, prawd, które z Jego życia niosły morał, przestrogę i naukę, że warto życiem cieszyć się do końca. Z dalekich – dawniej polskich Dulib - wrócił teraz do gór, które kochał nad wszystko, wrócił przed oblicze Pana Boga, meldując – jako wieloletni żołnierz – gotowość do nowej służby.
„Non omnis Moriar - Nie wszystek umrę”. Będę żył z Wami dotąd, dopóki będziecie o mnie pamiętać. Bo człowiek żyje dotąd, dokąd pamiętają o nim inni...
Strona KuPamięci wykorzystuje pliki cookie ("ciasteczka") w celu
zapewnienia dostępu do treści (więcej informacji).
Zmiana ustawień dotyczących przechowywania ciasteczek możliwa jest
bezpośrednio z poziomu Twojej przeglądarki.