Pożegnanie
Najdroższy Mężu, Tato, Dziadziu
Twe przywołanie: „Jadziu… Jadziu!”
Ucichło… bo słów już nie trzeba,
Gdy dusza drogę zna do nieba,
Porzuca udręczone ciało…
Bo tak być miało… tak być miało…
Tam Sędzia rzecze Ci: „Człowiecze
Już zaliczyłeś wszystkie mecze,
A z tych wyników, co tu widzę,
Chyba w Najwyższej zagrasz Lidze?”
Serce nam nasze nakazało,
By przyjść pożegnać Twoje ciało
Tu na tej ziemi – równie swojskiej,
Jak tej rodzinnej Twej – zamojskiej.
Dziś nie na miejscu jest pytanie:
Dlaczego Go zabrałeś Panie?
Dziś słuszne jest podziękowanie
Za to, że nam Go dałeś Panie,
Że pokazałeś Dobry Boże,
Jak być szlachetnym człowiek może,
Jak zdobyć wszelkie doktoraty
I w roli męża, dziadka, taty…
I przyjaciela, i kibica…
Proszę o uśmiech więc na licach,
A nie łzy – w imieniu Stacha,
Który z przestworzy do nas macha
To z dala, to znów całkiem z bliska
Z pozaziemskiego bram boiska.
Tadeusz Zieńkowski, zięć
|