Jest 1 stycznia 2013 roku. Właśnie skończył się koncert Filharmonii Wiedeńskiej.
który Mama oglądała rokrocznie od pierwszej transmisji w Polsce. Po przyjeździe
do USA słuchałam go zawsze, wiedząc, że Rodzice też słuchają.
Urodziła się w Radomiu jako córka Stanisława Szewczyka i Kamili z domu
Hornberger.
Miała 6 a może 7 lat kiedy wygrała konkurs piękności. W czasie wojny
pracowała.
W listopadzie 1946 wyszła za mąż za Zdzisława Krawczyka
Po ślubie Rodzice zamieszkali w Warszawie przy Szwoleżerów 3/21 (nadal
pamiętam).
Mama ukonczyła studia na Wydziale Nauk Politycznych, po czym zajęła się moim
wychowaniem. Pracowała też społecznie w Lidze Kobiet.
Kiedy skonczyłam szkołę podstawową postanowiła kontynuować studia.
Magisterium otrzymała od profesora Szaniawskiego i rozpoczęła pracę w Liceum
im. Zamojskiego. Potem przeniosła się do liceum muzycznego na Żoliborzu,
gdzie była bibliotekarką. Uwielbiała czytać książki i słuchać muzyki poważnej.
Razem chodziłyśmy na każdą operę, wystawianą w Warszawie.
Na przedstawienia w Operetce chodził z nami nawet Tato.
Mama kochała dom i działkę w Garbatce. Do ostatnich swoich dni remontowała
dom i pracowała na działce. Tą miłością zaraziła Tatę i mnie. Była pracowita jak
mrówka. Zawsze mówiła :
„Małgosiu, może byś sobie odpoczęła”, i narąbała mi drzewa, przyniosła wodę
ze studni itp.
Odpoczywała pracując. Jej ulubionym zajęciem było szydełkowanie, haftowanie i
szycie,
a największym prezentem dla mnie to nauczenie, że praca jest najlepszym
odpoczynkiem.
Małgosia
|