Odtwarzanie Kliknij, aby rozpocząć odtwarzanie Pauza Pauza
Wczytywanie
Tło
X
Pamiętamy...
  • 3. kol . Kasi Flont
  • 4. TADEUSZ TOBIASZ

Krystyna Stanisławska Chamczyńska

* 15.11.1946

+ 09.01.2009

Miejsce pochówku:
Komunalny Cmentarz Północny w Warszawie
woj. mazowieckie

O niej

Ciężko jest pisać w czasie przeszłym o osobie z którą są związane najpiękniejsze lata mojego życia. Chciałbym jednak napisać kilka słów o Państwa "dobrej wróżce", a mojej najwspanialszej Mamie.

DOBRA WRÓŻKA KRYSTYNA

Od blisko dwudziestu lat Mama zajmowała się wróżeniem - przepowiadała przyszłość, ostrzegała przed zbliżającymi się kłopotami, przekazywała swoją energię potrzebującym i jeśli taka była potrzeba nawiązywała kontakt z osobami zmarłymi. Wróżeniem zajmowała się praktycznie do końca swojego życia. Od połowy grudnia jak co roku zrobiła sobie przerwe świąteczną z zamiarem powrócenia do swojej działalności zaraz po Nowym Roku. Bardzo lubiła spotkania z Państwem. Większość osób gościła w mieszkaniu na Ursynowie systematycznie od wielu lat. Nadszedł jednak ten dzień...

MOJA MAMA - MOJA BUNIA

Mamo często mówiłaś, że jestem Twoim oparciem, że jestem Ci potrzebny do życia. Ja poprostu starałem się oddać dobro i serce jakie mi okazywałaś przez całe życie. Dziś gdy już odeszłaś wiem tylko tyle, że to ja Ciebie potrzebowałem by żyć. Teraz gdy Ciebie nie ma ja poprostu istnieje ale czy to jest życie. Od wielu lat przygotowywałaś mnie na swoje odejście. Sama wiesz jak drażniły mnie takie rozmowy. Wiedziałem, że kiedyś Ciebie zabraknie, że gdy rano wstane z łóżka i zajrze do Ciebie - Ty będziesz nadal spokojnie spała. Wiedziałem, że kiedyś odejdziesz ale myślałem, że mamy jeszcze sporo czasu dla siebie.
Wiem, że choć nic nie wskazywało na to, że odejdziesz Ty wiedziałaś, że zbliżasz się do kresu swych dni. Dawałaś mi różne sygnały jednak ja ich wtedy nie rozumiałem. Pamiętam jak na jesieni powiedziałaś mi, że po Twojej śmierci dostanę od Ciebie list. Ja się wtedy roześmiałem, choć Ty byłaś poważna. Dotrzymałaś obietnicy i niedawno przyniosłaś list. W październiku poprosiłem Cie abyś ugotowała dla mnie bigos do pracy. Sama wiesz, że nikt nie potrafił zrobić takiego bigosu jak Ty. Pomagałem Ci przy tym bigosie bo to była spora porcja. Powiedziałaś wtedy abym dokładnie patrzył jak go przyprawiasz bo to może być już ostatni bigos jaki robisz - i znów miałaś racje. To był przedostatni - ostatni ugotowałaś na Boże Narodzenie. Ten nasz wspólny bigos czekał na zjedzenie kilka miesięcy. Wszystkim w pracy bardzo smakował. Udało mi się go trochę zabrać do domu gdzie jadłem go ze łzami w oczach. I kolejny niezauważony sygnał. Od dłuższego czasu chciałaś Mamo zmienić dywan w swoim pokoju. Ciągle wykręcałem się od szukania go w internecie. W grudniu nie dałaś za wygraną i dywan musiał być przed świętami w domu. Usiedliśmy razem przed monitorem żebyś mogła sobie wybrać wzór. Po paru minutach powiedziałaś, że mam zamówić taki dywan jaki mnie się spodoba. Czy już wtedy wiedziałaś?
W grudniu pod choinke kupiłem sobie i Mamie nowe telewizory. Pamiętam jak bardzo się z niego cieszyłaś. Na ich zakup pożyczyłem od Ciebie trochę pieniędzy. Miałem je oddać na początku stycznia. Często tak robiłem i potem oddawałem. Jednak tym razem Mamo już na początku stycznia zapytałaś się czy wpłaciłem Ci już pieniądze na konto bo będą Ci potrzebne. Odpowiedziałem, że już je wpłaciłem i są na koncie w banku. Za kilka dni wypłacałem te pieniądze aby pokryć koszty pogrzebu. Mamo czy już wtedy wiedziałaś?

WIGILIA 2008 - OD TEJ CHWILI POWOLI GASŁO JEJ ŻYCIE

Razem z Mamą spędziliśmy Wigilie u siostry. Mama koniecznie chciała jechać bo to była jedna z niewielu okazji by mogła zobaczyć swoje wnuczki. Jak dojechaliśmy na miejsce Mama zaczęła skarżyć się na bóle w klatce piersiowej i duszności. Wieczorem wróciliśmy do domu. Na drugi dzień Mama już czuła się lepiej. Spokojnie nadszedł Nowy Rok. Około 4-5 stycznia Mama zaczęła tracić smak i nie czuła zapachu tego co jadła. Nadeszła noc z 7 na 8 stycznia. Mama zaczyna się dusić. Wezwana karetka zabiera ją do szpitala. Mama w kilka minut po odjeździe karetki traci przytomność. W stanie krytycznym spędza w szpitalu czwartek i piątek - lekarze każą już tylko czekać na telefon. W piątek po południu gdy jestem w pracy coś mnie wypycha by jechać do szpitala. Około 19 jestem w szpitalu, przy łóżku mamy spędzam około trzech minut - na więcej lekarze nie pozwalają. Rozmawiam sobie z nią i choć cały czas była nieprzytomna to wiem, że mnie słyszała. Odszedłem od łóżka i ogarnął mnie taki dziwny stan, że byłem prawie pewny, że następnego dnia Mama się obudzi i wszystko będzie dobrze. Mama wiedziała, że od Niej wracam jeszcze do pracy i że do domu wrócę około 22,30. Cały czas byłem spokojny i pewny, że wszystko będzie dobrze. Około godziny 22,50 dzwoni telefon. Dzwonił lekarz dyżurny z informacją, że o 22,30 nastąpiło nagłe załamanie stanu zdrowia Mamy - przestało pracować serce i potem płuca i, że po trwającej około 20 minut reanimacji nastąpił zgon. Mamo odeszłaś tak szybko, że nawet gdy byłaś jeszcze przytomna w domu nie zdążyłem się pożegnać. Gdy pakowałem Ci rzeczy do szpitala do portfela wsypałem Ci garść pięciozłotówek bo wiadomo, że mogły się przydać. Wtedy wyjęłaś z portfela plik banknotów i mi je dałaś "żebym nie był głodny". Mamo - Buniu nie jestem głodny ale serce mi pęka z tęsknoty za Tobą. Mam nadzieje, że wkrótce się spotkamy.

19 STYCZNIA 2009 - OSTATNIE POŻEGNANIE

 Poniedziałek, 19 stycznia. Od rana pochmurno i pada deszcz. Pożegnanie dla najbliższych odbyło się w kaplicy przyszpitalnej. Właśnie tu mogłem po raz ostani zobaczyć Mame i pożegnać się z Nią. Była taka smutna. Następnie ciało Mamy pojechało na cmentarz i tam w kaplicy św. Ignacego obyły się uroczystości pogrzebowe. W drodze z kaplicy do grobu przestało padać i na niebie pojawiło się słońce.  Mama spoczęła w grobie swoich rodziców. Mamo od bardzo wielu lat nie byłaś na grobie babci i dziadka. Byłaś zbyt słaba by dojechać na cmentarz i potem dojść od bramy do grobu. Czekałaś, że może ktoś z rodziny zaproponuje Ci podwiezienie do grobu. Niestety nie doczekałaś się. Sama wiesz jak było. Znalazłaś jednak sposób i na to. Do grobu rodziców zawieźli Cie obcy ludzie. Za samochodem, którym jechałaś szliśmy wszyscy grzecznie jak baranki. Baranki powróciły do domów - Ty pozostałaś już tam na zawsze razem z babcią i dziadkiem. Mam nadzieje, że teraz już jest Ci dobrze i nie cierpisz taka jak za życia. Babciu, Dziadku opiekujcie się Mamą.

PRZEPRASZAM CIE MAMO

Mamo wybacz mi, że w ostatnim okresie miałem tak mało czasu dla Ciebie. Czasu, którego pozostało nam tak mało. Nawet nie wiesz jak często chciałem Ci powiedzieć, że Cie kocham. Dawno Ci tego nie mówiłem bo jakoś nie było okazji. Dlatego może teraz w ten sposób - Mamo kocham Cie :-)

 

"Gdy zły los zabierze mnie nagle nie załamuj się i nie rozpaczaj. Żyj dalej, ciesz się życiem, które jest takie krótkie. Zawsze będę na Tobą czuwała. Od czasu do czasu wspomnij o mnie - że była, że żyła, że kiedyś istniała - taka jedna jedyna Matka.

Gdy czarna ziemia przykryje mnie - przyjdź i zapal świeczke, może dwie. W chwilach zadumy wspomnij mnie, że tu leży ta która bardzo Cie kochała"

Fragment wiersza mojej Mamy z 1978 roku

Pamiętamy:
+ dopisz się do listy
Dariusz Stanisławski
Agnieszka Nowakowska
kol . Kasi Flont
TADEUSZ TOBIASZ
zobacz wszystkie
stronę odwiedziło: 18291 osób
Zamknij Strona KuPamięci wykorzystuje pliki cookie ("ciasteczka") w celu zapewnienia dostępu do treści (więcej informacji).
Zmiana ustawień dotyczących przechowywania ciasteczek możliwa jest bezpośrednio z poziomu Twojej przeglądarki.