Wspaniały Człowiek, nauczyciel i wychowawca wielu pokoleń uczniów Liceum Ogólnokształcącego im. Z. Modzelewskiego (ob. J.W. Goethego), niedościgniony autorytet, pedagog wymagający, pracujący z pasją i zaangażowaniem, przekazujący wiedzę, ale też cenne wartości etyczne. Profesor Krzysztof Grosch na zawsze pozostanie legendą naszej szkoły. Będziemy pamiętali Jego życzliwość, poczucie humoru, cierpliwość i otwartość.
Pożegnanie Krzysztofa - 29.08.2011
Panie Profesorze, Panie Krzysztofie, niezapomniany nasz wychowawco, Krzysztofie…
Kilka słów na pożegnanie od IV D. Tak się utarło, że jesteśmy IV D, chociaż byliśmy także I i II, i III.
Sam tak o nas mówiłeś. Jeszcze słychać śpiew i rżenie koni naszego ostatniego klasowego spotkania. Zdjęcia, wspomnienia, żarty, anegdoty…
Nie ma nas tu dzisiaj wszystkich.
Krzysztofie, byłeś naszym wychowawcą; 40 osobowej społeczności przez 3,5 roku. Po 40 latach czuliśmy się z Tobą nadal związani. Po maturze spotykaliśmy się kilka razy prawie w pełnym składzie.
Georg Christoph Lichtenberg – 18 wieczny niemiecki satyryk – powiedział: Nauczyciel nie może wychować indywiduów, wychowuje jedynie rodzaje.
Twoja siła, jako wychowawcy, w tych szarych, z rozdania satyrycznych czasach, polegała na niezwykłym talencie pedagogicznym. Do podstawowych cnót kardynalnych Św. Ambrożego : roztropności, sprawiedliwości, wstrzemięźliwości i męstwa dodałeś jeszcze jedną zasadę, z „Księgi Uzdrowienia” Avicenna: zasadę indywidualności.
Nie „równałeś”; akceptowałeś, podkreślałeś i pielęgnowałeś indywidualność.
(Wszyscy, którzy zajmują się pedagogiką, wiedzą jakie to trudne… i męczące.)
I tym nas zaczarowałeś. Jak ZAKLINACZ KONI.
I nieważne - kto lubił Cię bardziej a kto mniej – wszyscy to docenili i zapamiętali. Słynne wpisy do dziennika: „ zawszony – czytaj zawieszony – w czynnościach ucznia”, to dzisiaj barwne anegdoty.
Prowadziłeś z nami rozmowę. Partnerską rozmowę. Nie każdy miał tyle odwagi by godzić się na otwartą satyrę – to na lekcjach wychowawczych – ogólnokrajowej akcji poszukiwania wówczas przez I sekretarza jedynej i słusznej partii 20 mln.
Ryzykowałeś głową angażując nas – całą niesforną, zindywidualizowaną klasę - do zorganizowania akademii ku czci którejś tam rocznicy enerdowskiego FDJ’tu. Broniłeś społeczności naszej klasy, kiedy ktoś z nas powiedział podczas spotkania z wysokimi urzędnikami bratniego zachodniego kraju, że proklamowanie NRD to nie „wyzwolenie” tylko „rozbiór”.
Po ojcowsku patronowałeś egzaminom maturalnym.
Zawsze rozmawiałeś z nami po przyjacielsku. Zawsze można było do Ciebie zadzwonić, spotkać się, pogadać….
Bo: W wychowaniu chodzi właśnie o to, ażeby człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem – o to, ażeby bardziej był, a nie tylko więcej miał; aby więc poprzez wszystko co ma, co posiada, umiał bardziej i pełniej być człowiekiem, to znaczy, ażeby również umiał bardziej być nie tylko z drugimi, ale i dla drugich.
To cytat z Jana Pawła II.
Krzysztofie: Chwila dziwnie osobliwa! – to z Wyspiańskiego.
W takim gronie żegnamy Cie po raz ostatni.
„Umarli pozostają młodzi” – to prawda utrwalona przez Annę Segehrs.
W naszej pamięci pozostaniesz zawsze uśmiechnięty, pogodny, tętniący życiem i młodzieńczą radością życia. Dopiero co wołałeś u literatów: nie chowaj jeszcze tych zdjęć, poczekaj, gdzie są do jasnej cholery moje okulary!
Dla nas, dla IV D, dla naszych rodziców - zawsze pozostaniesz, pozostanie Pan, Panie Profesorze młodym.
Dziękujemy.
Napisał i odczytał w czasie Mszy św. pogrzebowej: Cezary Morawski
|