Odtwarzanie Kliknij, aby rozpocząć odtwarzanie Pauza Pauza
Wczytywanie
Tło
X
Zdjęcia, filmy, muzyka + dodaj zdjęcie
Zdjęcia

Strony:   « poprzednia    1   2 
+ dodaj zdjęcie

Filmy i muzyka + dodaj film lub muzykę

20 LAT SZCZĘSCIA
Gdzie teraz jesteś ..
https://www.youtube.com/watch?v=cO8aN10B4c8
+ dodaj film lub muzykę

Ksenia Bezat

* 09.05.1987

+ 16.07.2007

Miejsce pochówku:
Sulejówek
woj. mazowieckie

O niej

SALA SZPITALNA .... 9 maja 1987
...powitałaś mnie głośnym krzykiem...moja maleńka wymarzona Córeczko
SALA SZPITALNA .... 16 lipca 2007
...pożegnałaś mnie bezgłośnym uśmiechem...moja maleńka,wymarzona Córeczko
Te dwa dni najważniejsze pozostaną w moim zyciu, a między nimi czas radości i trosk,który dany był nam razem przeżyć.
  DZIĘKUJĘ CI ZA TEN CZAS CÓRECZKO

*

dnia 9 maja 2007 roku, w 20 urodziny Kseni, ukazał się artykuł
w gazecie Lokalnej w Sulejówku, w którym Ksenia opowiada o sobie:

"To było rok temu. Zaczynał się jeden z najważniejszych etapów mojego życia - matura.
W głowie roiło się od marzeń i planów. Studia, dobra praca, dorosłe życie.
Wyrwać się spod skrzydeł rodziców i być niezależną.
Przed egzaminami dostałam gorączki. Nie przechodziła mimo leczenia.
Tabletki zbijały temperaturę na dwie godziny - akurat tyle, żeby napisać egzamin.
W przerwach mama donosiła leki.
Pracę z historii pisałam , mając 40 stopni. Abym tylko wytrzymała - myślałam wtedy.
Po ostatnim egzaminie pojechałam do szpitala.
Po paru dniach postawiono diagnozę: nowotwór - chłoniak złośliwy, czwarta , najgorsza grupa.
Mój stan był beznadziejny. Dostałam 1% szansy na przeżycie. Organizm przestawał pracować.
Dreny po obu stronach płuc, brak powietrza, oddychanie przy pomocy respiratora, silne leki przeciwbólowe.
Co się ze mną stanie, czy będę żyła?
Wszystko inne przestało być ważne. Zacząć prawdziwą walkę o życie!
Dziewięć miesięcy w szpitalu. Serie chemioterapii, powikłania, wypadające włosy. Intensywny nadzór personelu medycznego, izolatka
przypominająca labolatorium.

I ten nieznośny ból - cierpienie fizyczne i psychiczne, którego dotąd
nie umiałam sobie nawet wyobrazić.
Dniami i nocami przy moim łóżku czuwali rodzice
i mój narzeczony - Tomek. Dopiero w obliczu strasznej choroby i śmierci,
człowiek dostrzega co naprawdę jest ważne.
Nie - modne ciuchy, pieniądze, imprezy , ale zdrowie, miłość , wiara i umiejętność cieszenia się z tego, co przyniósł los.
Minęło lato, które miałam cudownie spędzić. Tęskniłam za kąpielami w jeziorze, opalaniem, truskawkami. Tak wiele było mi zabronione. Zabrane.
Nie zauważyłam jesieni, nie rozpoczęłam studiów. Nie szalałam na balu sylwestrowym.

Ci,których uważałam za przyjaciół zapomnieli o mnie.
Ale na ich miejsce pojawili się inni,najmniej spodziewani.Odwiedzali,kiedy było można, dzwonili,pisali smsy.
Na apel o krew odpowiedziało mnóstwo osób.
       *
  DZIĘKUJĘ ZA TEN BEZCENNY DAR
        *
Rodzice, wiadomo, zawsze są przy dziecku, ale ja miałam jeszcze Tomka. Bez niego nie chciałabym walczyć. Przez cały czas był ze mną.
Kochał i akceptował taką, jaką jestem. A bywałam nieznośna, kapryśna , buntowałam się.
On zawsze ciepły, cierpliwy, wybaczający. Mój Anioł Stróż. Zaprzyjaźnił się z pacjentkami, pielęgniarkami, personelem szpitala. Pomagał wszystkim. Mój Tomek, który miłością , cierpliwością i humorem starał się złagodzić moje cierpienie. Zwieńczeniem leczenia był przeszczep szpiku kostnego, który zniosłam bardzo dobrze.
       *

Dzięki Bogu jestem zdrowa. Znów moge marzyć i planować dalsze życie. Jestem już w domu,nabieram sił.
Chociaż przede mną długie miesiące rehabilitacji, wiem, że teraz już będzie coraz lepiej.
Diametralnie zmieniło się moje życie. Wydoroślałam...

Dziękuję wszystkim, którzy
w tych trudnych chwilach byli ze mną, podtrzymywali mnie na duchu, wspierali modlitwą.
Jestem wdzięczna za ciepłe myśli, słowa, akceptację.
Dziękuję Rodzicom i Bratu z Rodziną za to , że byli ze mną. Dziękuję lekarzom, pielęgniarkom i personelowi szpitala na Ursynowie za troskliwą opiekę.
Przedewszystkim jednak dziękuję z całego serca Tomkowi za miłość, jaką mi darował, wyrzeczenia, które wybrał dobrowolnie.
Teraz wiemy - jesteśmy dla siebie stworzeni. Po tych przejściach rozumiemy się bez słów, wiemy, że nasza miłość pokona wszystko.
Tomciu , kocham Cię i dziękuję ,że jesteś .
       Ksenia Bezat
      *******

Ksenia zdała maturę z dobrymi wynikami. Zdawała z czterech przedmiotów, całą rozszerzoną.
I całą w wysokiej temperaturze. Uwielbiała język angielski
i ten język był celem jej studiów. Była normalną, wesołą dziewczyną. Jednak troszkę "inna". O tym napiszę w dalszej częsci bloga.
W jej życiu były zakręty, jak w życiu  każdego człowieka.
Niestety, na ostatnim nie miała szans, leczenie było wyjątkowo trudne. Trzy szpitale : Międzylesie - tam diagnoza.
Szpital na  Płockiej - wycinki, dreny do płuc. Ursynów - ostateczna diagnoza :chłoniak ana-plastyczny T-komórkowy B4.
Trzy miesiące w izolatce. Po każdej, jednorazowej chemii powikłania. Zakłócony cykl leczenia. Przerzut, zmiana chemii. Żeby uniknąć stresu przy widoku wypadających włosów,
sama obcięłam jej piękne loki. Ślicznie wyglądała i w chusteczce i bez niej.
Dzień i noc, przez wszystkie miesiące czuwaliśmy przy niej na zmianę.
Tomek czas dzielił między pracę i szpital. Nic innego się nie liczyło.
Wspaniały chłopak. Dziękuję Ci Tomku za dar miłości jaki ofiarowałeś Kseni.
Patrzyłam na to moje straszliwie cierpiące dziecko i ogromną nadzieją tłumiłam strach , który zakradał się do mojego serca.
Widziałam odchodzącą młodzież. Piękne dziewczęta, młodych chłopców.
Nie dopuszczałam myśli, że odejdzie także moja córeczka, a jednak w poświadomości czaił się strach i ból, który paraliżował

*
 Po przeszczepie szpiku, 11 lutego 2007 Ksenia opuściła szpital. Wyniki badań pomyślne. Wygrała !! Radość, Nadzieja, Szczęście!!
Długa droga nas jeszcze czekała, ale wierzyliśmy, że już tylko ku dobremu.
Chociaż były kłopoty ze zdrowiem, dzielnie stawiała im czoła, jeździła do lekarzy, ale to kłopoty innego rodzaju.Wiadomo, organizm straszliwie wyniszczony.
W maju zaczęliśmy załatwiać formalności związane ze ślubem i weselem. Zarezerwowana sala, orkiestra, lista gości, katalogi z sukniami..
Pomimo, że była bardzo słaba, było jeszcze rok czasu. Ślub miał się odbyć 16 sierpnia 2008 roku.
Plany...marzenia..

*
W czerwcu poczuła się gorzej. Nie było temperatury, pojawiły się nocne poty. Objawy chłoniaka, których wcześniej nie miała kojarzyłam z nawrotem choroby.
Zamierało mi serce. Wiedziałam wszystko o tej chorobie. Na wizycie kontrolnej w szpitalu  wszystko
jednak wydawało się w porządku.
Tak bardzo pragnęła pojechać do Tomka mamy i sióstr. Prosiła : "Mamo,ja muszę zobaczyć znów te piękne okolice, popatrzeć na góry, na jezioro"
Pokochała tamte strony, pokochała wspaniałą rodzinę Tomka. Zgodziłam się , wiedziałam , że musi pojechać.
Zamiast po dziesięciu dniach, wrócili po czterech i natychmiast do szpitala.
Badanie i wyrok - w 70 % szpik zajęty.
       NAWRÓT CHOROBY
Po rozmowie z lekarzem zdecydowalismy wspólnie, że Ksenia przyjmie lek ostatniej szansy. Innej nie było.
Lek nowy, który był ogromnym zagrożeniem, ale jeżeli by się udało, chłoniak byłby pokonany...Niestety...
Gdy usłyszałam od p.doktor słowa :"Ksenia umiera" nie uwierzyłam.
I tym razem nie było lęku,tylko nieprawdopodobna wiara.W cud ?!
 Ksenia wiedziała...że odchodzi...chciała odejść...prosiła...byśmy jej na to pozwolili.
Pozwoliłam ...powiedziałam : "jesteś dorosła,możesz zrobić co zechcesz..co musisz...i iść tam...gdzie chcesz..gdzie musisz....
      IDŹ CÓREŃKO

Załatwiła już to, co miała do załatwienia. W nocy z soboty na niedzielę byłam z nią sama. Musiałam złożyć jej pewną obietnicę...dotrzymałam..
Następną noc czuwaliśmy razem z Tomkiem
          ODESZŁA......
Kiedy świat budził się do życia..wstawało słońce..16 lipca 2007 roku ..o godz.6.10 w poniedziałek.
Zasnęła spokojna z ostatnim, pięknym uśmiechem.
Co zobaczyła? Może kiedyś się dowiem jeśli zasłużę na to, by kiedyś ją zapytać.
Zobaczyłam Ją..piękną..w ślubnym stroju...tylko jak tańczy swój weselny taniec już nie zobaczę..
         *
Miałam to szczęście, że miałam ją 20 lat. Przeżyłam z nią wszystkie ważne chwile: dzieciństwo,dorastanie,maturę i plany na przyszłość.
      Za to dziękuję Ci Panie Boże....
 Chylę nisko głowę ...Lecz jak dalej żyć ???

Pamiętamy:
+ dopisz się do listy
Bartosz Szczepankowski
mama RobertaM
Mama Krzysia
Stańczyk Jerzy
Sarna
Paweł Szumny
Małgorzata
Jola Aldona Antczak
Rodzice Michała Ruta
Rodzice Justynki Cuber
Donata S.
Mama (*)
Barbara B
zobacz wszystkie
stronę odwiedziło: 39132 osoby
Zamknij Strona KuPamięci wykorzystuje pliki cookie ("ciasteczka") w celu zapewnienia dostępu do treści (więcej informacji).
Zmiana ustawień dotyczących przechowywania ciasteczek możliwa jest bezpośrednio z poziomu Twojej przeglądarki.