KuPamięci.pl

Leszek Ceremużyński


* 22.05.1932

 

+ 26.11.2009

Miejsce pochówku: Warszawa, cm. w Pyrach

,

woj. mazowieckie

pokaż wszystkie
wpisy (28)
Licznik odwiedzin strony
27221
Zapal znicz   |   Wszystkie znicze
Beata Jałocha
wujek
2016-12-19
Życie ludzkie ubiega między wspomnieniem a nadzieją.
I. Chodźko
Beata Jałocha
wujek
2011-12-09
Życie ludzkie ubiega między wspomnieniem a nadzieją.
I. Chodźko
Złóż kondolencje   |   Wszystkie kondolencje
08.02.2010
Jolanta Zaręba-Wronkowska
"Magnum rem puta, unum hominem agere" (Seneka): za wielką rzecz uważaj to, by zawsze być sobą. Spełniał to swym życiem Leszek Ceremużyński, profesor, lekarz, człowiek. Młodzieńcze usposobienie, uśmiech i stały impuls do pracy sprawiły, że można o nim myśleć jako o radosnym chłopcu. Takim wydał mi się, gdy będąc już liczącym się kardiologiem, poświęcał swój czas na szkolenie lekarzy rejonowych. Byłam bardzo wdzięczna za tę pomoc w edukacji moich podopiecznych. Wywodził się z prawdziwej szkoły interny, która dokładnie badała chorego, a nie tylko jego "papiery".
   Urodził się w Lublinie w 1932 r. w rodzinie inteligenckiej. Krótki czas radości przed 1939 r., potem wojna, pierwsze nauki w tajnym gimnazjum. Wcześnie wstąpił do harcerstwa, tego jeszcze na przedwojennych wzorach, z Bogiem, honorem i ojczyzną. Nie przyjął zmiany tej tradycji, ale harcerzem duchowo został na całe życie. Maturę zdał w Żyrardowie w 1950 r., otrzymując dyplom uprawniający do przyjęcia na studia bez egzaminu. Myślał o prawie, dyplomacji, dziennikarstwie. Wybór studiów medycznych podsunęła mu matka, upatrując w tym zawodzie niezależność. Pochłonęła go nauka i ukochany sport, piłka nożna i koszykówka. Dyplom lekarza uzyskał w 1956 r. Oczywiście nakaz pracy: jako absolwent wydziału sanitarno-higienicznego otrzymał pracę w Ministerstwie Zdrowia, został radcą w Departamencie Epidemiologii. Odkrył nudę urzędniczego nieróbstwa i pomysły, aby ten czas jakoś przetrwać. Zawsze ratowało go poczucie humoru. Dzięki niemu przetrzymał wojsko i przedziwną ordynaturę oddziału zakaźnego, prawdziwy horror przedspecjalizacyjnej odpowiedzialności. W 1960 r. wrócił do Warszawy, do IV Kliniki Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej i pod ręką prof. Zdzisława Askanasa rozpoczął drogę ku kardiologii. Poznał los lekarza rejonowego, udrękę z tłumem pacjentów na miejscu i wizyty domowe. W 1974 r. przenosi się do Szpitala Grochowskiego, zostaje kierownikiem Kliniki Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej, na tej bazie tworzy Klinikę Kardiologiczną Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Kierował nią do 2002 r., do emerytury. Założył i przez dłuższy czas przewodniczył stowarzyszeniu powołanemu do budowy szpitala kardiologicznego dla Warszawy. Był pomysłodawcą i twórcą Klubu 30 Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, konsultantem ds. kardiologii dla m.st. Warszawy, wykładowcą Warsztatów Kardiologicznych "Wschód - Zachód", w latach 1980-91 r. był członkiem Rady Naukowej Instytutu Kardiologii, naczelnym redaktorem "Kardiologii Polskiej". Nieustannie walczył o nowoczesność i możliwości diagnostyczno terapeutyczne kliniki, założył fundację walczącą o fundusze na ten cel.
   Był człowiekiem tysiąca pomysłów i wiecznego napędu do działania. Kochał chatę na Suwalszczyźnie i Paryż, Rembrandta, Vermeera i ten jeden obraz Moneta. Była w nim zawsze gotowość do zachwytu nad pięknem. Nauka, specjalizacje, habilitacja i profesura, niezliczone prace naukowe, publikacje w kraju i za granicą. Konferencje, zjazdy, wszędzie ceniony, oczekiwany. Przyjaźnie z uczonymi ze świata, radość ze spotkań z Janem Pawłem II. Wychował licznych doktorów nauk medycznych, kilku doktorów doprowadził do habilitacji.  & amp; nbsp;  
   Potrafił być asertywny, gdy sprawa była warta obrony, opowiadał się po stronie prawdy, nie bacząc na konsekwencje. W trudnym czasie stanu wojennego uważał, że po prostu trzeba robić swoje. Mieć serce, patrzeć w serce i leczyć serce należy zawsze, niezależnie od zachwiań dziejowych.
Cenił rodzinę, oddany rodzicom, potem żonie, córce i wnukom: Stasiowi, Basi, Halince i Antosiowi. Zginął 26 listopada 2009 r.
27.11.2009
…Z okazji Jubileuszu 35-lecia Kardiologii w Szpitalu Grochowskim, mamy zaszczyt zaprosić Sz.P. Red. Stanisława Remuszkę na uroczystość, która odbędzie się w piątek 27 listopada 2009 w godzinach 12-15. Program: powitanie Gości, historia i współczesność Kardiologii w Szpitalu Grochowskim, refleksje Założyciela Kliniki Kardiologii - Profesora Leszka Ceremużyńskiego, przemówienia Gości, prezentacja Kliniki, występ muzyczny, poczęstunek… Jechałem na to spotkanie z ciekawością i radością, ciesząc się zwłaszcza na uściśnięcie dłoni pana profesora Leszka Ceremużyńskiego i na chwilę rozmowy z tym zupełnie niezwykłym renesansowym człowiekiem, który z jakichś względów od lat darzył mnie swą prywatną życzliwą uwagą. Ale pierwsze powitalne słowa otwierającego uroczystość profesora Andrzeja Budaja zmroziły wypełnioną salę. Wszyscy wstali, zapadła martwa cisza, i w życiu nie widziałem ludzi tak zszokowanych. Przecież jeszcze wczoraj… Lecz na ekranie pojawiła się znajoma wyrazista twarz, a napis obok oficjalnie ogłosił: Leszek Ceremużyński, 1932-2009. Jak to: 2009? Ano tak… Tylko udar, zator albo zawał zabijają nagle. Profesor - światły lekarz-kardiolog, wiedzący o sobie i dbający o siebie - nie mógł odejść nagle. A jednak to zrobił. Był Profesor gorącym polskim patriotą i głęboko wierzącym katolikiem; wychodzi na to, że Ten, któremu ufał, wcale nie uważa znanej modlitwy - Od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj mnie, Panie! - za słuszną. Przynajmniej w odniesieniu do niektórych ludzi… Wciąż jest piątek 27 listopada 2009. Chcę napisać więcej, ale nie mogę. Musi upłynąć czas. Przepraszam. Stanisław Remuszko
Dodaj wspomnienie   |   Wszystkie wspomnienia
Opcje strony:
Zdjęcia
Lata biegły, byłem już docentem, potem profesorem – a kontakt z piłką nie ustawał. (Medycyna Świat Ludzie, s. 84) Składziste 14 kwietnia 2002 r.
-
(( ♥ ))
(( ♥ ))
zapalił(a) dnia 2015-11-26
-
Powiadom znajomych
Imię i nazwisko:
Adres e-mail:
-
Pamiątki
Obrazki pamiątkowe
 
-
SprzataniePomnikow.pl
Kliknij aby obejrzeć ofertę
 
-