Minął rok. Rok, który nie zmniejszył smutku, a nawet go spotęgował. Bardzo Ciebie Ciociu brakuje. Pamiętam Twój ciepły głos i najbardziej radosny śmiech na świecie. Pamiętam jak gdy się tak szczerze z czegoś śmiałaś, zasłaniałaś usta. Pamiętam szept wypowiadanej modlitwy różańcowej. Wtedy w Jelitkowie, pewnie ponad 30 lat temu. I jak nie mogłam wyjść z podziwu, że chodzicie razem z mamą i ciocią Celinką rano na piechotę to Sopotu do piekarni. Wydawało mi się, że to tak daleko.... Pamiętam Twóje pierścionki założone na siebie. Ten z większym kwiatem zawsze lekko przekręcony. I pamiętam jak układałaś dłoń, kiedy zgarniałaś okruchy ze stołu. I to jak się poruszałaś, pełna energi. I Twoje szerokie spódnice. Olga też takie lubi, kręcące się. Pamiętam jak się nami opiekowałaś po śmierci taty. Jak ogarniałaś swoją modlitwą i miłością moją mamę. Zawsze niezawodna, zawsze delikatna, dyskretna, czuła, dobra...mgła kojąca. Pamiętam nasze wspólne Wigilie dawno temu, smak Twojej zupy grzybowej i ciasta drożdżowego. Tak, "Hanka robi najlepsze drożdżowe" i najlepszy barszcz po ukraińsku i najlepszą rybę faszerowaną....Twój dom pachniał skórką pomarańczową i miłością. Nasza ostatnia rozmowa tuż przed wyjazdem, była o Twoich wnukach. Pomyślałam wtedy, jak im dobrze, że mają taką babcię. Nie wiem jak ja mam oddać Twoim chłopakom to co dostawałam od Ciebie przez tyle lat. Nie mam tej gracji w poruszaniu się w trudnych sprawach, którą Ty miałaś.Dużo jeszcze muszę się od Ciebie nauczyć Ciociu. Dużo...