O nim
Żegnamy człowieka o wielkim sercu, z niezwykłym poczuciem humoru. Żegnamy aktora, który na stałe zapisał
się w historii amerykańskiej kinematografii. Żegnamy Matthew Perry'ego, zdecydowanie za wcześnie.
Pamiętam moje pierwsze spotkanie z Matthew, jakby to było wczoraj. Trwała pandemia, szkoły zostały zamknięte, a sklepy pracowały w ograniczonym trybie. Aby umilić sobie ten czas spędzony w domowym zaciszu, wraz z narzeczoną postanowiliśmy obejrzeć na Netflixie serial pt. "Friends", o którym dużo nam mówiła nasza koleżanka. Nie sposób było nie zauważyć tego ironicznego, zabawnego, a momentami nieśmiałego Chandlera Binga. Trzeba powiedzieć, że z perspektywy czasu trudno wyobrazić sobie kogoś innego w tej roli, niż właśnie Perry'ego. Ba, jak pisze w swojej autobiografii pt. "Przyjaciele, kochankowie i ta Wielka Straszna Rzecz", od początku czuł, że scenariusz dla tej postaci został stworzony na podstawie jego tekstów. Czuł ją i utożsamiał się z nią, jak nikt inny.
Matthew Perry od samego początku musiał zmagać się z przeciwnościami losu. Rozwód rodziców, gdy miał 9 miesięcy, mieszkanie w Kanadzie z dziadkiem i mamą, która była bardzo zapracowana i nie miała czasu na spędzanie go z synem. Jak sam stwierdził w swojej książce, musiał szybko odegrać rolę dojrzałego mężczyzny. Być może to ukształtowało jego niestrudzony charakter, kiedy to osiągał kolejne sukcesy w zawodzie, kiedy walczył z własnymi słabościami, kiedy rozbawiał publiczność oraz przyjaciół swoimi trafnymi, niekiedy sarkastycznymi żartami.
Swoją karierę aktorską Perry rozpoczął w szkolnej sztuce. Już wtedy dawał po sobie poznać talent do gry na scenie. Z pewnością kluczową decyzją była ta, by zamiast o studia starać się o role w różnych produkcjach, chodząc na castingi. Podążając za swoją pasją, na początku wcielał się w mało znaczące postacie, głównie gościnnie.
Aktor mógł jednak obrać zupełnie inną ścieżkę kariery. Za młodu, jak i przez resztę swojego życia pasjonował się również tenisem. Jak pisze w autobiografii, w czasach dzieciństwa potrafił nawet przez 10 godzin odbijać rakietą piłkę o ścianę. W wieku 10 lat po raz pierwszy pokonał swojego dziadka. Gdy miał 14 lat, debiutował w oficjalnym rankingu kanadyjskich tenisistów. Aby dać szansę karierze sportowej, ale i po to, by poznać swojego ojca, przeprowadził się do niego do Los Angeles. Tam jednak jego marzenia o karierze tenisisty legły w gruzach. Poziom był nieporównywalnie wyższy, a on sam postanowił spróbować sił gdzie indziej.
Pierwszym przełomem w karierze aktorskiej Matthew Perry'ego był rok 1987 i serial pt. "Second Chance", w którym wystąpił w 21 odcinkach. Z kolei film pt. "A Night in the Life of Jimmy Reardon" z 1988 to jego filmowy debiut. Warto wspomnieć o udziale Matthew w serialu pt. "Beverly Hills 90210" w odcinku zatytułowanym "April is the cruelest month". Twórcy postanowili wykorzystać fakt, że aktor interesuje się tenisem, więc ten zaprezentował swoje umiejętności odbijania bekhendem i forhendem na samym początku epizodu. W odbijaniu piłeczek widać było u niego zaangażowanie, które przejawiał przez całą swoją karierę aktorską, a potem producencką.
Z pewnością największą popularność przyniósł mu serial pt. "Friends". Przez dekadę wchodził w skład kultowej już szóstki przyjaciół, która zapisała się w popkulturze nie tylko amerykańskiej, ale i światowej. Mało jednak brakowało, żeby Matthew Perry nie zagrał Chandlera Binga. Kiedy ogłaszano casting do produkcji pt. "Friends Like Us" (potem "Friends"), aktor był już po nagraniu odcinka pilotażowego futurystycznego serialu pt. "L.A.X. 2194". Perry jednak naciskał na agentów, by ci załatwili mu rolę Binga, lecz był już związany z innym projektem. Dodatkowo, o włos od stania się serialowym Chandlerem był jego przyjaciel Craig Bierko. Miał on do wyboru dwie produkcje, z których zdecydował się jednak na tę drugą. Z tego powodu postać Binga wciąż nie miała odtwórcy. W końcu uznano, że serial futurystyczny nie ma szans na przebicie. Wreszcie Matthew Perry wziął udział w przesłuchaniu do roli Chandlera, którą finalnie otrzymał. I jak już wcześniej wspomniałem - czuł, że Chandler to on. Nikt inny nie potrafił wejść w skórę Binga, czytać scenariusza w tak specyficzny sposób i do rozpuku rozbawiać wszystkich dookoła.
Po zakończeniu tego kultowego serialu, zagrał m. in. u boku Bruce'a Willisa w dwóch częściach serii pt. "Jak ugryźć 10 milionów?". Sam był wielce zaszczycony, bo otrzymał główną rolę, jak sądził, u boku jednego z najlepszych aktorów wszechczasów. Matthew Perry na dłużej zatrzymał się także przy serialach pt. "Prezydencki poker" czy "Studio 60". Tworzył także swoje produkcje, w których nieraz sam występował: "Mr. Sunshine", "Go On", "Dziwna Para".
Za największe sukcesy w karierze aktorskiej Matthew Perry'ego można uznać nominację do nagrody Emmy za rolę Chandlera Binga w 2002 roku, a później także za rolę w "Prezydenckim pokerze", w dwóch kategoriach. Nominację do tego prestiżowego wyróżnienia otrzymał również za odegranie głównej postaci w filmie pt. "Młodzi gniewni. Historia Rona Clarka" z 2006 roku. Za tę samą rolę nominowano go również do Złotego Globu.
Mówiąc konkretnie o osobie Matthew Perry'ego, bardzo dużo dowiedziałem się o nim z jego autobiografii, która była pierwszą od dłuższego czasu książką, którą przeczytałem z zainteresowaniem, od początku do końca. Nauczył mnie w niej, że należy podążać za marzeniami oraz walczyć z przeciwnościami losu. Pokazał mi, jak wielką wartością jest życie, którego nie zawsze doceniamy. W swojej autobiografii podkreslił, że zawsze należy wybierać dom z widokiem. Jak pisze w swojej książce, "zawsze mieszkałem w domach z widokiem. To dla mnie najważniejsza ich część". Od teraz wiem, na co zwracać uwagę przy ewentualnej przeprowadzce.
Z pewnością zapamiętam Matthew Perry'ego jako nieco skrytą, lecz sympatyczną osobę. Można go również nazwać altruistą, który nie chciał, by inne osoby popadały w uzależnienia. Był to także człowiek, który mimo bogactwa nie zatracił ludzkiej twarzy, którego serce nie zamieniło się w kamień. W końcu zapamiętam go jako Chandlera Binga, bez którego "Przyjaciele" nie osiągnęliby takiego sukcesu, a bez których Perry nie stałby się gwiazdą. I mimo że sam mówił, że nie chce być kojarzony tylko i wyłącznie z tym serialem i tą rolą, to jednak nie sposób nie utożsamiać go z tą produkcją. Jednak nikt nie zapomni mu tego, jak bardzo angażował się w pomoc ludziom takim, jak on, że przekształcał swoje rezydencje w ośrodki pomocy dla osób z uzależnieniami. W taki właśnie sposób chciał zostać zapamiętany.
Wśród osób, które miały przyjemność współpracować z nim na planie, warto wyróżnić Lisę Kudrow. Serialowa Phoebe Buffay, w przedmowie do autobiografii Perry'ego zawarła:
"(...) każdego dnia potrafił mnie rozśmieszyć, a raz w tygodniu potrafił mnie rozśmieszyć tak bardzo, że ze śmiechu płakałam i traciłam oddech".
Już po informacji o śmierci Matthew Perry'ego wypowiedziała się także Aisha Tyler, która zawdzięcza mu to, że nauczył ją perfekcyjnie opowiadać dowcipy. Z kolei Maggie Wheeler, czyli serialowa Janice zapewnia, że "radość, którą przyniosłeś tak wielu osobom w swoim krótkim życiu, będzie trwała nadal".
Matthew Perry potrafił rozśmieszać wszystkich, zarówno widzów, przyjaciół, a także rodzinę. Był postacią barwną, która po cichu toczyła wewnętrzną walkę. Jednak sensem jego życia był śmiech, dlatego niech poniższa sentencja autorstwa bohatera wspomnienia będzie podsumowaniem jego niepowtarzalnej osobowości:
"Nie ma nic lepszego niż świat, w którym wszyscy próbują się rozśmieszyć".
Spoczywaj w pokoju, Matthew (*)
stronę odwiedziło: 1495 osób