Była osobą ciepłą, pogodną, otwartą, troskliwą, cierpliwą i wyrozumiałą.
Rodzina i dom były dla Niej najważniejsze.
Wszędzie tam, gdzie się pojawiała, zapewniała cudowną atmosferę – pełną miłości, życzliwości, ciepła i spokoju. Kochała świat i ludzi – miłością szczerą i bezinteresowną.
Była ciekawa świata, lubiła czytać i nieustannie poszerzała swoje horyzonty.
Przy Niej zacierały się różnice pokoleń.
Mówi się, że nie ma ludzi idealnych. To nieprawda – Michalina jest tego najlepszym przykładem.
Gdyby w encyklopedii występowało hasło „Dobry Człowiek”, to na pewno można byłoby tam odnaleźć charakterystykę Michaliny Cichosz wraz z Jej zdjęciem.
Babcia Mitka to moje dzieciństwo – beztroskie, szczęśliwe, pełne ciepła, miłości, zrozumienia i cierpliwości. To mój dom rodzinny z ogródkiem, śliwkami, wiśniami, agrestem i porzeczkami. To bez i jaśmin na podwórku, pachnące goździki, peonie, stokrotki, gladiole i róże. To marchewki i rzodkiewki zjadane tuż po wyrwaniu z grządki, groszek cukrowy chrupany przy okazji pomocy w zbieraniu, słoneczniki. Ogród to było Jej królestwo, jedno z wielu. We wszystkie wkładała całe swoje serce i wiele pracy.
Kiedy wspominam Babcię, widzę tatarak wpleciony w ogrodzenie i wysypane piaskiem podwórko na Zielone Świątki, pachnące czystością podłogi – do dziś pamiętam ich kolor (mój ulubiony – wiśniowy) i czuję zapach pasty. Plecami opieram się o piec kaflowy, w którym w chłodne dni paliła, aby było ciepło. Widzę, jak rąbie drewno na opał. Kiedyś chciałam Jej pomóc, ale nie dałam rady. A Jej to szło sprawnie, nawet kiedy była już panią w mocno podeszłym wieku. Widzę pomalowane w różne wzorki (specjalnymi wałkami) ściany, lśniące bielą firanki w oknach i kwiaty na parapetach. Widzę, jak krząta się przy kuchni węglowej. Czuję przepyszne zapachy, kiedy piekła swoje wspaniałe ciasta. Takich klusek na parze i racuchów przygotowywanych na „tłusty czwartek” nie jadłam już później nigdy. I mimo wysiłków Babci nie udało mi się opanować sztuki ich robienia. To właśnie Babcia nauczyła mnie piec ciasta i żałuję, że nie spisywałam podawanych przez Nią przepisów, bo po latach, niestety, niektóre udało mi się zapomnieć (uleciały z pamięci). Ale smak mam właśnie po Niej – tak powtarzał za każdym razem mój Tata, kiedy próbował przygotowywanych przeze mnie posiłków.
Pamiętam wielką rozpacz, kiedy okazało się, że wraz Rodzicami i siostrą przeprowadzamy się do Warszawy. I wielką radość, kiedy na ferie bądź wakacje jechałam właśnie do Niej. Najpiękniejsze święta Bożego Narodzenia to te spędzane u Niej. A kiedy Babcia odwiedzała nas w stolicy było radosne wyczekiwanie na Jej przyjazd i wielkie święto. Później, kiedy już sama miałam rodzinę, do Babci jeździłam z Kasią. A kiedy nie pozwalała na to praca, tą szczęściarą była Kasia. Mogłam liczyć zawsze na Jej wsparcie, pomoc i zrozumienie. To Babcia wspierała mnie, kiedy rozpadło się moje małżeństwo. Nie krytykowała, nie rozczulała się, po prostu rozumiała. Cieszyła się ze wszystkich moich, nawet najmniejszych osiągnięć, była ze mnie dumna. Nie pozwalała się zamartwiać, zawsze potrafiła znaleźć tę jaśniejszą stronę życia.
Pamiętam spotkania rodzinne, te zaplanowane i te spontaniczne, niezapowiedziane. I obowiązkowo – we wrześniu – urodziny Babci. Każde uroczyste, a specjalnie te na okrągłe rocznice – wtedy stawiali się wszyscy, bez umawiania. To było tak oczywiste.
Dla Babci byłam ta jedyna, ukochana, wyjątkowa. Tak czułam, bo tak mi to okazywała. Ale wcale nie byłam wyjątkiem, wnuczką bardziej kochaną, hołubioną. Dla Babci wszyscy tacy byliśmy, bo tak umiała swoją miłością, czułością, zrozumieniem i sercem gospodarzyć, że wystarczało dla wszystkich bliskich. To wielki dar sprawić, by w tak dużej rodzinie wszyscy czuli się wyróżnieni, jedyni, wyjątkowi.
To wielkie szczęście być wnuczką takiej Babci…
Teresa
Babcia Mitka...
Była moją Prababcią, ale zawsze mówiłam do Niej „Babciu”. Odeszła, gdy byłam dzieckiem. Dlatego wspomnienia mogę nakreślić jedynie z perspektywy dziecka, z domieszką konkluzji wysnutych już jako człowiek dorosły…
Babcia Mitka była cudowną, ciepłą, troskliwą, pogodną, otwartą, wyrozumiałą kobietą. Kwintesencja kobiecości. Babcia idealna. Jeśli w encyklopedii zamieszczone było hasło „Dobry Człowiek”, z pewnością można by tam odnaleźć charakterystykę Babci Mitki wraz z Jej fotografią. Natomiast pod hasłem „Idealna Babcia” – Jej imię i nazwisko z odnośnikiem do hasła „Dobry Człowiek”.
Babcia kochała świat i ludzi – miłością szczerą i bezinteresowną. To się czuło – w każdym Jej słowie i geście. Zawsze była pogodna, nigdy nie narzekała, chociaż życia nie miała łatwego.
Spędzone u Niej chwile pamiętam do dziś. Równie doskonale pamiętam atmosferę, którą tworzyła w domu – domu pełnym miłości, życzliwości, ciepła i spokoju. Choć minęło już wiele lat, wciąż pamiętam, jak siedziała w swoim ulubionym fotelu z książką, gazetą czy krzyżówką. Babcia uwielbiała czytać. Pamiętam, jak pieczołowicie dbała o ogród. Był piękny. Z mnóstwem kwiatów, warzyw, owoców. Zrywała dla mnie słoneczniki. Podjadałam Jej z ogródka szczypiorek. A agrest smakował tylko u Babci. Pamiętam, jak krzątała się po kuchni, przygotowując wyśmienite potrawy. Była doskonałą kucharką – lubiła eksperymentować; i u Niej nawet zupa na przysłowiowym gwoździu smakowała jak rarytas. U Babci byłam w stanie zjeść nawet marchewkę. Pamiętam, jak rąbała drzewo na opał. Była niewiarygodnie energiczną kobietą, nawet w późnej starości. Pamiętam, jak co rano paliła w piecu, aby domownikom i gościom, którzy niebawem mieli wstać było ciepło. Pamiętam organizowane u Babci zjazdy rodzinne. Spajała całą rodzinę. Do Niej każdy chętnie przyjeżdżał. Mnóstwo osób, dzieci biegające po domu i podwórku – cudowna atmosfera. Dziś spotkania rodzinne nie wyglądają już tak samo. W domu u Babci każdy zawsze czuł się miłym gościem, nawet ten niespodziewany. A ja czułam się tam jak u siebie; nawet lepiej niż u siebie. Pamiętam wakacje, ferie, weekendy spędzane u Babci oraz wszelkie pozostałe wizyty u Niej. Pamiętam, jak – wspólnie z Ciocią Marylą – zorganizowały w swoim domu wystawę moich prac. Pamiętam, jak Babcia o poranku chodziła do swojej sąsiadki po świeże mleko od krowy i podawała mi je do łóżka, zanim jeszcze wstałam. Pamiętam… Wiele pamiętam. Jednak żadne słowa nie oddadzą uroku moich wspomnień. Nie oddadzą również tego, co mam w sercu.
Babcia Mitka sprawiła, że moje dzieciństwo nabrało barw. Każdemu życzę takiej Babci i jestem wdzięczna, że mogłam taką Babcię mieć.
Strona KuPamięci wykorzystuje pliki cookie ("ciasteczka") w celu
zapewnienia dostępu do treści (więcej informacji).
Zmiana ustawień dotyczących przechowywania ciasteczek możliwa jest
bezpośrednio z poziomu Twojej przeglądarki.