Stanisław Bem, nasz kochany Tata i Dziadek umarł 17 września w 59 rocznice swojego ślubu. Jechaliśmy na codzienna wizytę po kolacji. Wymknął się po cichutku 20 minut przed naszym przyjazdem. Wymknął się po swojemu!
Zawsze powtarzał, ze to Pan Bóg prowadzi go paluszkiem przez wszystkie niebezpieczeństwa życiowe. Co dzień odmawiał modlitwę, za nasze szczęście. Urodził się 16 maja 1921 r. w Chinach w Mandżurii. Tam los rzucił cala rodzinę w czasie rewolucji październikowej. Rodzice uciekali z Warszawy z trzema córkami. Trzech synów urodziło się w drodze. Przeżyli Jerzy i najmłodszy Staś. Wrócili do Niepodległej&nb
sp;Polski w 1922 r. wraz z grupą polskich sierot tułających się po Syberii. Najpierw naczelnik prowincji chińskiej pomógł przewieźć ich do Japonii a potem ówczesna cesarzowa dala statek Katori Maru, gdzie dzieci pod opieką studentów japońskich płynących do Londynu i rodziny Bemów dotarły do Polski do sierocińca W Biłgoraju.
Nie było łatwo tej emigracyjnej rodzinie. Przytulili się zapomniani w Mińsku Mazowieckim. Potem przenieśli się z powrotem do Warszawy i zamieszkali najpierw na Waliców, a na Ogrodowej. Był to dom pełen młodzieży i przyjaciół. Dla Taty lata spędzone w Collegium, gimnazjum na rogu Żelaznej i Okopowej były czasem szczęśliwym, do którego zawsze wracał pamięcią. Tam w Harcerstwie na obozach w Broku nad Bugiem zawiązały się przyjaźnie, kształtowały się wartości, którym hołdował BÓG HONOR I OJCZYZNA. Dla niego jeszcze RODZINA. Korzystał z tego kapitału przez cale życie zawsze zachowując się jak Harcerz. Wojna wypędziła tysiące młodych z domów na wschód w pospolitym ruszeniu. Wrócił do Warszawy. Dom zburzony tylko oficyna ocalała, a przed nią MAMA. Pod dowództwem ojca kolegi Władysława Drzymulskiego został ze Zdzisławem zwiadowca żandarmerii Kedywu AK. W domu koledzy i profesorowie przychodzili na komplety. Zdał maturę. Gdy Niemcy poszerzali getto wypędzili rodzinę z domu. Zamieszkali u krewnych w Radomsku. Brat z żoną zostali w Warszawie. On zginął w pierwszych dniach Powstania na Woli. Wojna się skończyła. Powołano Stanisława do Wojska Polskiego. Sprzątał Majdanek. Całe życie krzyczał przez sen.
Polska była wolna, ale jakaś nie taka. Przyjaciele pozostali za granicą. Nie wolno było się kontaktować. Zycie stało się pełne obaw, wycofane, ostrożne bez flirtów z komuna. Bóg postawił na jego drodze Mamę - uroczą i wrażliwą. Chorowała cale życie. Z całym oddaniem opiekował się Nią przez 49 lat i wychowywał córkę. Wszyscy nauczyliśmy się cieszyć najdrobniejszymi rzeczami. Nasza rodzina generowała w tych bardzo skromnych warunkach tyle ciepła i miłości, ze otacza to nas do dziś. Potrafił,mimo wszystko ukończyć Politechnikę Warszawską, miedzy normalna pracą, wizytami w szpitalach i opieka nad małą córeczką. Podziwiamy go za to i stawiamy za przykład.
Nigdy nie zboczył ze swojej harcerskiej ścieżki. W latach późniejszych z podobnym oddaniem poświęcił się wnukowi, a po śmierci żony przez ostatnie dziesięć lat wspierał córkę pełen werwy i ciekawości nowego świata. Jako człowiek bez wahań wiedział, co ma być latarnią w życiu. Wiódł go Bóg dla dobra rodziny i ojczyzny i zaprowadził go do królestwa niebieskiego. Nie znal daty swych narodzin ani daty swojej śmierci pojął jednakże, jakie jego życie miało sens - Sens Zmartwychwstania w Jezusie Chrystusie. Amen.
Niech Cie nic nie niepokoji
Niech Cie nic nie przeraza
Wszystko przemija.
Bog sie nigdy nie zmienia.
Cierpliwoscia wszystko osiagniesz.
Temu co ma Boga
Nie brak niczego.
Bog sam wystarczy.
|