Odeszła od nas Ula - wspaniały, dzielny, dobry człowiek, kochająca i oddana Żona, Mama i Babcia.
Była zawsze pogodna i otwarta na potrzeby innych, ofiarna i gotowa do pomocy potrzebującym - rodzina i przyjaciele wiedzieli, że zawsze mogą na nią liczyć
Przez całe życie budowała starannie wokół siebie rodzinę, była wsparciem dla swego męża, jego prawdziwą podporą i towarzyszką a w ostatnim czasie jego choroby również opiekunką.
Wokół niej skupiało się grono rodziny i wiernych przyjaciół – wszyscy pamiętamy spotkania w domu Urszuli i Jerzego, gdzie każdy spotykał się z serdeczną gościną, przyjaźnią ale też z humorem i zabawą.
Nieprzeciętna Mama- pełna poświęcenia w czasie choroby córki, a potem przez całe życie bezgranicznie kochająca, troskliwa, oddana, służąca radą i wsparciem w trudnych chwilach i życiowych decyzjach.
Wnuki były prawdziwą miłością jej życia - ciągle troszczyła się o ich losy, edukację i przyszłość. Jej zawdzięczają niezapomniane wakacje w Wildze, a skomplikowana organizacja życia licznej rodziny nie powiodła by się bez jej pomocy. Ich obecne sukcesy są też Jej udziałem.
Prawdziwy patriotyzm i potrzeba działania były motorem jej udziału w Powstaniu Warszawskim – jako pełna poświęcenia, młodziutka sanitariuszka pracowała dzień i noc w powstańczym szpitalu - została za to uhonorowana Warszawskim Krzyżem Powstańczym.
Żegnamy Cię Urszulko z prawdziwym bólem, wierząc jednak że znalazłaś spokój i jesteś teraz bezpieczna i szczęśliwa. I tak nam bardzo brakuje Twojej Postaci w domu...
PODZIĘKOWANIA- Wszystkim, którzy byli z nami i wspierali nas w trudnych chwilach po śmierci mojej Mamy UrszuliTymińskiej oraz towarzyszyli Jej w ostatniej drodze- bardzo dziękujemy- Agnieszka z Wojtkiem, Marysią, Jankiem i Ewą
Tomasz , Elżbieta, Wojciech z Kubą i Paweł z Weroniką Piotrowscy 2010-02-02
Człowiek żyje dopóki żyje pamięć o Nim. Zapamiętamy Panią Urszulę jako osobę życzliwą i pogodną. Niestety śmierć dotyka wszystkich - zazwyczaj w najmniej spodziewanym momencie i zawsze ciężko nas doświadcza. Łączymy się z Wami w żalu.
Ola i Wojtek Dobruccy
przyjaciele 2010-02-01
Kochani! Pani Ula była też cząstką naszego życia. Ze wzruszeniem przeczytaliśmy Jej historię. Do naszego życia weszła Pani Ula wraz z Agnieszką i zostawiła w nim znaczący ślad. Pozostanie też na zawsze w naszej wdzięcznej pamięci i modlitwie.
Eiżbieta i Andrzej Krawczykowie 2010-01-30
Drodzy! Przysylamy Wam slowa otuchy i wsparcia. Bedziemy pamietac o Waszej Mamie w modlitwie...
Poznałyśmy się 15 lat temu...jak ten czas szybko płynie - to połowa mojego życia. Miałam 15 lat. Jak wiele Pani Urszula wniosła do mojego życia, aż cięzko opisać. Byłam nastolatką, a to trudny okres w życiu. Wzloty i upadki, ciężkie decyzje, czas buntu - ale Ona zawsze potrafiła mnie pocieszyć, doradzić; subtelnie ale stanowczo poprowadzić we właściwym kierunku. Nauczyła mnie wiele i za to będę jej wdzięczna do końca. Zawsze chciała jak najlepiej dla wszystkich. Była ostoją nie tylko dla najbliższej rodziny, ale dla nas wszystkich. Pamietam jej wspaniałe opowieści. O rodzinie, o kuzynach z Podwierzbia, o okresie Postania Warszawskiego, o Grecji. Było ich tak wiele. Były tak pięknie opowiadane, że czułam jakbym sama brała w nich udział. Siadałyśmy po obiedzie przy kawie lub herbatce (czasem i przy pierniku) i ... opowiadałyśmy, wspominałyśmy. Dzisiaj każdorazowo przejeżdżając przez Podwierzbie przypominają mi się jej opowieści z czasów dzieciństwa. Opowieści o jej rodzicach, o gimnazjum.....jak wiele tego było. Uwielbiała las, naturę, Wilgę. Tak bardzo zawsze pragneła wyjazdu na działkę "Wiesz, chociaż na 3 dni". Nie potrafiła siedzieć i nie robić nic. Zawsze znalazła sobie zajęcie. Uwielbiała ogród, kwiaty, iglaki. Cieszę sie, że mogłam pobyć z Nią tego lata choć tych pare dni w Wildze, odwiedzić rodzinę. Potrafiła żyć dla innych. Zawswze chcialam być taka jak Ona. Robiąc coś myślałam jak na to zareaguje, co powie. Zawsze była mi bliska i taka pozostanie. Ciężko jest pisać o Pani Urszuli w czasie przeszłym. Bo żyje w nas, w naszych wspomnieniach. Trudno nam bez Niej, ale cieszę się, ze jest teraz ze swoimi bliskimi..Rodzicami i siostrami. Była cudowną osobą. Dziękuję Bogu, że Ją poznałam..
Monika Zychora
Zazwyczaj pani Urszula przygotowywała piernik na kilka tygodni przed świętami, przekładała go i pakowała w pergamin chowając w piwnicy i strzegąc jak oka w głowie. Cała reszta rodziny czyli i mąż, i wnuki w zmowie ze mną skradali się na dół,pod Jej nieuwagę i podjadali ten przysmak ciesząc się, że zostali niezauważeni. Za braki w zapasach i tak zwykle obarczany był mąż, a wszyscy oblizywali się po pierniku długi czas.
Strona KuPamięci wykorzystuje pliki cookie ("ciasteczka") w celu
zapewnienia dostępu do treści (więcej informacji).
Zmiana ustawień dotyczących przechowywania ciasteczek możliwa jest
bezpośrednio z poziomu Twojej przeglądarki.