Tatuś
Był prawdziwym mężczyzną i mógłby stanowić wzór do naśladowania dla wielu młodszych panów.
Żył jak chciał - miło i przyjemnie. Kochał życie i potrafił doceniać jego uroki … do samego końca: Państwo, którzy dobrze znali Zbyszka zapewne domyślają jak należy to interpretować.
Miał wielki urok osobisty i umiał go wykorzystywać.
Był barwną, nietuzinkową postacią i żył bardzo aktywnie.
Już jako młody chłopiec przemierzał Polskę poznając jej ciekawe i piękne zakątki. Później, życie zawodowe umożliwiło mu zwiedzanie dalekich i egzotycznych krajów świata .
Kochał podróże, ludzi, taniec, dobre jedzenie, piękne kobiety…
Od wczesnej młodości grał w siatkówkę, miał swoje drużyny gdziekolwiek był na świecie. Kochał również Mazury, gdzie lubił pływać, wędkować, zbierać poziomki, grzyby..
Był zapalonym brydżystą i wiele lat grywał z przyjaciółmi – między innymi ze Ś.P. Jurkiem Różańskim czy Tadeuszem Orczykiem....
Większość życia przepracował dla ojczyzny, za co został odznaczony medalem za zasługi dla Rzeczpospolitej.
Uwielbiał kobiety i potrafił z wdziękiem to wyrażać , w jego towarzystwie czuły się one atrakcyjne i doceniane.
Mistrz flirtu, wielki smakosz , wielbiciel kuchni pierwszej żony.
W jego przypadku powiedzenie przez żołądek do serca miało realny wymiar w postaci pierwszego małżeństwa.
Nie lubił koncentrować się na przykrych i złych aspektach życia , w imię spokoju swoje racje potrafił schować do „czarnej skrzynki”, a negatywne emocje pozamykać głęboko w szufladkach na dnie duszy.
Był z natury pacyfistą i wielokrotnie podkreślał, że bycie „zagryziakiem” nie jest w jego stylu. Jednak pokojowe nastawienie do świata ustawiło go na z góry przegranej pozycji w drugim związku małżeńskim.
W konsekwencji wielu zdarzeń, można powiedzieć wchodząc w okres jesieni życia znów musiał zaczynać wszystko od początku jako singiel.
Jednak mimo ciężkiej choroby serca potrafił chwytać chwile szczęścia i dzielić się nimi z osobami , które były mu bliskie.
Zycie zatoczyło krąg... Zbyszek sprawił nam psikusa odchodząc w swoje urodziny. A my na przekór… i tak wypijemy za Twoje zdrowie.
Pijąc Twoje zdrowie Zbyszku będziemy wspominać wspólnie spędzone chwile i śmiać się z opowiadanych przez Ciebie anegdotek.
Aga, Beata, Ania, wnuki i przyjaciele.
Ala i Tadeusz Orczykowie - przyjaciele z Rakowca,
poznaliśmy się w najlepszych latach naszego życia, córki nasze zaprzyjaźniły się i ich przyjaźń trwa do dnia dzisiejszego.
Powracając z placówek dyplomatycznych nie tylko raczyłeś nas trunkami z Baltony ale przede wszystkim przybliżałeś nam nieznany egzotyczny świat. Pozostaniesz w naszej pamięci jako ciepły, wrażliwy a zarazem pełen humoru Zbyszek.
|