Mój Tata, Zbigniew Józef Orzeł urodził się 15 grudnia 1925 r w Sosnowcu. Podczas wojny uczył się i pracował przymusowo w kopalni. Po wojnie kontynuował naukę i w 1952 roku ukończył studia na wydziale Inżynieryjno-Budowlanym Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Znalazł pracę w Warszawie, gdzie w 1957 r założył rodzinę. W 1959 r przyszłam na świat ja, jego jedyna córka. Nigdy nie pogodził się z panującym w Polsce systemem totalitarnym, w latach sześćdziesiątych wyjechał do Szwecji i Austrii, gdzie został ponad rok. Po powrocie był często wzywany na "rozmowy", a ponieważ odmówił współpracy z komunistycznymi władzami, ponosiłtego konsekwencje. W 1979 r wyjechał do Libii do pracy i jak się później okazało, nigdy już nie wrócił na stałe do Polski. Gdy w Polsce wybuchł stan wojenny, opuścił Libię, przebywał krótko we Włoszech, by osiąść na stałe w Kanadzie. W 1988 r zmarła jego żona, a On, nie posiadając ważnego paszportu, nie mógł nawet przyjechać na pogrzeb. Przyjechał dopiero po przemianach; mógł być obecny na pogrzebie swojej mamy w 1991 r. Czuł się obywatelem świata, wiele podróżował, zwiedził wiele zakątków ziemi. Miał wszechstronne zainteresowania i dużą wiedzę; mimo odległości, na bieżąco interesował się sprawami polskimi. Wobec rodziny był bardzo wymagający i pryncypialny, a jedyną osobą wobec której rezygnował z wielu sztywnych "zasad", był najmłodszy wnuk Jaś - "oczko w głowie" dziadka. Miał jeszcze wiele planów, szczególnie podróży.......niestety, nagła śmierć nie pozwoliła ich zrealizować.
Kończy się Tatusiu Twoja ziemska podróż......po wielu perturbacjach, urna z Twoimi prochami znalazła się w Polsce, a 2 lipca spoczniesz w rodzinnym grobie.
Wieczny odpoczynek, Kochany Tatusiu......światłość wiekuista, już na pewno Ci świeci. Córka Elżbieta
Kasia Michniuk
przyjaciólka córki zmarłego 2010-07-01
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą zostaną po nich buty i telefon głuchy ... kochamy wciąż za mało i stale za późno J. Twardowski Współczuję i rozumiem Twoje uczucia, mojego tatę pożegnałam ponad 12-lat temu Kasia
Rany ! wspomnienia ! Tyle ich ! Zabrał Pan Eli buty, bo nie chciał Pan , aby poszła na randkę. To było mniej więcej głupie - ale takie ludzkie. Patrzył Pan na mnie jak na kobietę - to nie było głupie, ale miłe - choć zakazane - byłam koleżanką córki no i byłam nieletnia...)))Nadal kocham się w Panu - to okropne , że postanowił Pan umrzeć..!!! kto teraz będzie na mnie tak patrzył??? Już nie jestem nieletnia...brak mi Pana....do zobaczenia....
Strona KuPamięci wykorzystuje pliki cookie ("ciasteczka") w celu
zapewnienia dostępu do treści (więcej informacji).
Zmiana ustawień dotyczących przechowywania ciasteczek możliwa jest
bezpośrednio z poziomu Twojej przeglądarki.