Mój Ojciec Zdzisław Stefan Szczepański nie był skory do wspomnień. Przeżył wiele trudnych chwil i pewnie nie chciał do nich wracać. Jego dzieciństwo przebiegło w trudnych warunkach bytowych i rodzinnych na Czerniakowie i Sielcach. Młode lata spędził na ulicy Browarnej na Powiślu, gdzie - mimo, że to ledwie kilkaset metrów od Krakowskiego Przedmieścia- nie było kanalizacji . Przed wojną zatrudnił się w pracowni elektrycznej Politechniki Warszawskiej jako praktykant, ucząc się wieczorowo w elektrycznej szkole zawodowej na ul. Konopczyńskiego. Bodaj już wtedy wszedł w środowisko kinooperatorów. Był zapalonym cyklistą i dorabiał jako goniec w stowarzyszeniu kupieckim. Brał udział w obronie Warszawy w 1939 roku skierowany do pomocy oddziału artylerii ulokowanego w okolicy ul. Belwederskiej. Podczas okupacji żył tym typowym , a niepojętym dziś dla nas życiem, naznaczonym stałym zagrożeniem jego utraty. Pracował jako kinooperator i radiotechnik w okupacyjnej firmie „ Betriebstelle fur Lichtspieltheater” mieszczącej się w Alei Róż. Wciągnięty do konspiracji przez starszych kolegów brał udział m.in. w pozyskiwaniu i transportowaniu lamp oraz innych podzespołów do budowy sprzętu radiowego dla Armii Krajowej. W czasie okupacji wespół z matką Zofią Szczepańską mieszkał na ulicy Chopina. Tam też zastał go wybuch Powstania Warszawskiego, gdzie dołączył do składu batalionu „Ruczaj”. Szczęśliwie udało mu się uniknąć najgorszego, choć śmierć była tak blisko. Ze wspominanych przez niego krytycznych chwil zapamiętałem: upadek z urwaną- skutkiem wybuchu- windą; , wywołany ostrzałem niemieckiego snajpera zjazd po krytym blachą stromym dachu, zakończony na szczęśliwie solidnie zamocowanej rynnie. Podobno Ojciec urodził się w czepku. Może coś w tym było, bo w dalszych jego losach również były krytyczne momenty, które udało mu się przeżyć. Po powstaniu został wywieziony jako jeniec wojenny w okolice Drezna. Natychmiast po wyzwoleniu wrócił do Warszawy i do swojego zawodu. Instalował i uruchamiał aparaturę do wyświetlania filmów w pierwszych po wojnie warszawskich kinach, m.in. „Polonii” i „Klubie”. Dał się poznać jako sprawny fachowiec, potrafiący skutecznie i szybko rozwiązywać techniczne problemy, dzięki czemu został skierowany do pracy - jako kinooperator i elektryk - w Centralnej Radzie Związków Zawodowych. W 1949 roku poślubił moją mamę Zofię z Kosewskich z którą pozostał w związku małżeńskim do jej śmierci w roku 2008. W ostatnim okresie życia zapewne doskwierał mu zły stan zdrowia. Na pytanie o to, czy dobrze się czuje i czy mu czegoś trzeba odpowiadał jak zwykle, ze wszystko jest dobrze i niczego nie potrzebuje. Tato - spoczywaj w spokoju.