- "Cześć wujku!" Widzę Ją jak zmierza ku mnie w Garbatce; - "Cześć wujku!" W domu na Jutrzenki schodzi ze schodów... Zawsze ten łagodny i ufny uśmiech na jasnej twarzy. Chętna do rozmowy, działania, towarzyska ale i refleksyjna. Nie zapomnę naszych rozmów na spacerze w Garbatce. Było kilkoro rówieśników ale chętnie przystała na propozycję spaceru. Trochę filozoficznie trochę o naturze... czas minął szybko. Wróciła do swoich towarzyszy. Równie chętnie. Miła. Miła, ciepła, subtelna, NASZA blondyneczka. Nasza bo przecież 15 lat dane nam było patrzeć jak rosną i dojrzewają nasze dzieci. Pod powiekami jej obrazy jak zdjęcia. Takie krótkie błyski. Ale są. Chociaż tyle... Jest jednak jakaś czarna siła, która zabiera nam wszystko. Choroby, śmierć. Nieodwołalne. Nie mogliśmy uwierzyć w jakiś strzęp informacji z Facebooka. Sprawdziliśmy nekrologi. Nie ma! Głupi dowcip jakiegoś małolata. Odetchnęliśmy. Ale zadzwoniłeś. Ten raz nie chcieliśmy Cię słyszeć... Nie mogłeś nas ochronić. Niestety. Wszystko to było jakieś nierealne aż do dnia pogrzebu. Wtedy musieliśmy to przyjąć. Ceremonia pełna skupienia, wszyscyśmy cierpieli. To chyba nie może być piękne ale wspaniała refleksyjna homilia, pieśni, muzyka pomagały przynajmniej trochę ulżyć cierpieniom. Ale tylko trochę i na chwilę. Widok Was, cierpiących tak niewymownie a przez to dostojnych i wielkich był nie do zniesienia. Ta kara, za co? Znowu łzy. Tylko łzy, bez słów. Dobrze że mogliśmy Was choć na chwilę przytulić. - "Cześć wujku!" - Cześć Agatko! Dziękujemy Wam za Nią.