Był przede wszystkim najwspanialszym ojcem; zaszczepił we mnie i bracie ciekawość świata i ludzi, szacunek do innych, przekazał nam worek cudownych wartości dzięki którym dziś jesteśmy tu, gdzie jestesmy; zawsze zadawał pytania, nie bał się pytać, miał osobowość dziecka- czystą, nie zepsutą złym światem; zawsze uczciwy w myśleniu i działaniu, był bardzo wrażliwy choć to skrzętnie ukrywał za maską odpowiedzialności. Zawsze był blisko Boga, nigdy nie opuścił Mszy Sw. Kochał zwierzęta, przyrodę; pamiętam podróże małym fiatem w kolorze nieba gdzie na tylnym siedzeniu oprócz mnie podróżowały gołębie z Dobrej; lubił ciężko pracować, nie umiał odpoczywać, mimo, że większość życia przepracował w ośrodku wypoczynkowym to sam nigdy nie był na takich wakacjach; praca była jego porannym motto każdego dnia. Inspirował innych, jego opowieści zawsze wszyscy wysłuchiwali niczym dzieci bajkę na dobranoc, miał w sobie magię, zarażał radością i uczynnością; był wspaniałym gospodarzem, dbał o wszystko i wszystkich ale nigdy o siebie; nigdy nie narzekał, nie skarżył się, wszystko go cieszyło. Szukał ciepła , którego nigdy tak naprawdę nie doświadczył; miał marzenia, których nie zrealizował.....modlił się o dobrą śmierć i odszedł wśród najbliższych, na rękach ukochanej córki......nikt nie był przygotowany,jego ukochane rodzeństwo mocno przeżywa jego śmierć, każdy inaczej, po swojemu, mimo, że dzieliły ich czasem tysiące kilometrów to jest w nich jakaś magiczna siła, koło cudownej miłości i uważności, która się toczy w swoim tempie. Było ich ośmioro kochającego się rodzeństwa, teraz jest siedmioro... i każde moje spotkanie z kimkolwiek z nich powoduje, że w każdym widzę Bronusia- jego oczy, dobre serce, bystry umysł, ciekawość świata, ciepło, odpowiedzialność i ukochany Beskid......On jest wśród nas i Wy to wiecie i czujecie..........
Drzewa, jakie Kochany Wujek zostawił po sobie, spuściznę dla Świata w postaci swoich dzieci, kwitną cudownie.Pamiętamy o korzeniach i wspominamy czule- w Miłomłynie pod studnią oraz w naszych sercach
Chociaż odszedłeś, Choć Cię już nie ma, Dla nas żyć będziesz Nadal wspomnieniem....
Regina Stalewska 2010-04-11
Łączę się w smutku i bólu z Tobą Agatko i Rodziną po stracie Taty. "Nie odchodzi się tak naprawdę i zupełnie, bo mimo wszystko pozostaje się w czyjejś pamięci i czyimś czekaniu"
Zatrzymaj się, to przemijanie ma sens... ma sens... ma sens... Jan Paweł II - Tryptyk Rzymski Zatoka lasu z gór zstępuje I cicho szemrze górski potok Gdy SŁOWO z nagła się znajduje W powodzi słonecznego złota Jak chleba kęs Jak człowieka bycie Tak świat ma sens I ma sens życie Ma sens... Ma sens... Ma sens... Zewsząd stworzenie mówi świata Cichością swoją i milczeniem Potok się w zbocze góry wplata Góra się wplata w sens istnienia Jak łza spod rzęs Wypłakana skrycie Tak śmierć ma sens I ma sens życie Ma sens... Ma sens... Ma sens... Co też powiedzieć chcesz strumieniu Kiedy spragnieni wodę piją Kiedy z nazwiska i imienia Mijają tak jak świat przemija Zdumieniem mym I sensu odkryciem Że sedno w tym Że ma sens życie... Ma sens... Ma sens... Ma sens...
Dorota Kołodziej
Świąteczne wspomnienia
Pierwsze Święta bez Ciebie kochany braciszku. Puste miejsce przy wigilijnym stole. Przez wiele lat nadzieja, że może Ty je właśnie zajmiesz.Wkrótce minie 9 miesięcy od naszego rozstania. Upływający czas nie zatarł rany po Twoim odejściu lecz z jego upływem odczuwam coraz większy smutek i pustkę wokół siebie. Nie mam już komu powierzyć swoich zmartwień i kłopotów, których Ty zawsze byłeś wiernym słuchaczem i doradcą. Są Święta, na próżno wpatruję się w kilka cyfr, które były numerem Twego telefonu. To zawsze w Święta długo rozmawialiśmy ze sobą. Wracały wspomnienia rodzimej Dobrej i rodzinnego domu, do tradycji który wszczepili w nas rodzice. Ty byłeś ich wiernych tradycjonalistą. Poprzez cale lata byłeś kolędnikiem najpierw z gwiazdą potem z szopką, a w dniu Wielkiej Nocy tzw. „ śmiguśniakiem”. Stare obyczaje były Twoją radością, Twoim życiem. Ze łzami w oczach przeglądam zdjęcia z ostatniej Twojej wizyty u mnie i w Dobrej. Oczami wyobraźni widzę ostatnią Twoją wizytę. Noc, którą przegadaliśmy do 4 rano i ten ostatni mroźny styczniowy poranek, ostatni uścisk dłoni, ostatni ciepły pocałunek i oddalający się od mojego domu samochód. Nie przypuszczałam wówczas, że widzę Cię po raz ostatni wśród żywych. Wczoraj w ten cichy, ciepły choć grudniowy wieczór wigilijny idąc na pasterkę patrzyłam w niebo i gwiazdy. Było ich tysiące, a może i więcej. Gdzieś daleko na północnym nieboskłonie dostrzegłam jedną. Migotała tak jakoś przyjaźnie. Może to Ty byłeś tą gwiazdą, która rozświetlając wszelkie mroki będzie drogowskazem mojego ziemskiego życia. Twoja najmłodsza siostra Zosia
Strona KuPamięci wykorzystuje pliki cookie ("ciasteczka") w celu
zapewnienia dostępu do treści (więcej informacji).
Zmiana ustawień dotyczących przechowywania ciasteczek możliwa jest
bezpośrednio z poziomu Twojej przeglądarki.