Wspomnienie o Tacie
Zgromadziliśmy się tutaj, by pożegnać mojego Tatę, Edwarda Stachowicza.
Urodził się w Zawadzie koło Olkusza w styczniu 1927r. Miał kochających rodziców i liczne rodzeństwo, z którym był niezwykle blisko związany.
Lata dzieciństwa przypadły na trudny okres wojny. Tata doskonale zapamiętał i często wspominał doświadczenie kampanii wrześniowej, w czasie której był świadkiem klęski wojska polskiego w bitwie pod Olkuszem.
W czasie okupacji, jako młody chłopiec, ryzykując życiem często przekraczał granicę Guberni transportując różne towary, pomagając w ten sposób swoim rodzicom w utrzymaniu rodziny.
Po wojnie został powołany do służby wojskowej, w czasie której skończył szkołę podoficerską.
Dowodził pododdziałem żołnierzy, brał udział w walkach z bandami UPA, został odznaczony brązowym medalem Zasłużonym Na Polu Chwały.
Po odbyciu służby wojskowej przyjechał do Warszawy i z tym miastem związał się na resztę swojego życia.
Początki miał bardzo trudne, pierwsze noce w stolicy spędził śpiąc w kopce siana na łąkach w okolicach obecnej ulicy Kinowej.
Tata był pełen optymizmu, trudności traktował jako zadania do wykonania.
Zawsze podkreślał, ze miał w życiu szczęście, że do wszystkiego, co osiągnął doszedł sam i że ludzie Go szanowali. Szczęściem było, że błyskawicznie dostał pracę i mieszkanie w PZO.
Karierę zawodową zawdzięczał swojej pracowitości , determinacji i umiejętności postępowania z ludźmi i umiejętności rozwiązywania problemów, jak sam to określał. Był lubianym, cenionym i szanowanym pracownikiem i kolegą.
Z Mamą, z którą przeżył wspólnie ponad 50 lat stworzył dom, o jakim zawsze marzył, spokojny, gościnny, pełen ciepła, gdzie dzieci, Marek i ja czuliśmy się zawsze kochani i bezpieczni.
Tata był człowiekiem niezwykle rodzinnym, rodzina była dla niego najwyższą wartością. Pracował wytrwale nad podniesieniem jakości życia, był rozsądny i oszczędny .
Pracowicie uprawiał działkę w Grochalach, cieszył się z owoców i warzyw wyhodowanych ekologicznie, co często podkreślał.
W ostatnim roku często przebywał na działce z Markiem, to były dobre wspólne chwile, spędzone na pracy w ogrodzie i odpoczynku na łonie przyrody, wspólne przebywanie było obopólną radością.
Tata był dumny z osiągnięć swoich dzieci i wnuków: Rafała, Ani i Agnieszki. Cieszył się z ich udanej kariery zawodowej, naukowych zainteresowań, osiągnięć. Był szczęśliwy z posiadania prawnucząt, z radością uczestniczył w chrzcinach i rocznicach urodzin maluchów.
W jego ulubionym stwierdzeniu, że kogoś szanuje zawierała się miłość i podziw.
Był fantastycznym dziadkiem, zwłaszcza dla Agnieszki, której poświecił cały swój czas w okresie jej lat dziecinnych. Codzienne spacery, opieka i zabawy w ciągu dnia, kiedy ja byłam w pracy, szalone jazdy na rowerze z górki, z mrugnięciem oka :„tylko, żeby się Babcia nie dowiedziała”.
Ja także doświadczyłam bezgranicznego wsparcia, miłości i akceptacji Taty, to było wspaniałe doświadczenie, które zostanie ze mną na zawsze.
Dziś żegnamy Tatę, spełniliśmy Jego życzenia odnośnie sposobu pochowania. Urna z Jego prochami spocznie w grobie rodziny, którą bardzo kochał, w Wyszkowie, mieście, które on, urodzony Zagłebiak bardzo lubił i w którym przez wiele lat spędzał z Rodziną wszystkie wolne chwile.
wszystko ma swój czas: jest czas budowania, spokoju, cierpienia, rozpaczy
oraz czas wdzięcznej pamięci
Zachowamy Tatę w naszej pamięci.