zaduszki
pamiętam, byłam za mała żeby rozumieć jak to jest kiedy się tak tęskni . Był żółty rower , ciemny świt i pierwsza wyprawa na cmentarz do dziadka. układanie najpiękniejszych wiązanek w całym Brwinowie, lampki robione w domu z parafiny łoju i kapsli od piwa. magia poranka, zmarznięte, fioletowe dłonie. Potem paradnie , już ze wszystkimi po śniadaniu, obchód po grobach tych których się pamiętało. Wtedy mnie to troszkę dziwiło, dziś robię to samo i widze zdziwienie w oczach moich dzieci. Ale przyjdzie czas i na nich, na zrozumienie, że miłość to też tęsknota i pamięć . dziękuję ,że mnie tego nauczyłaś Babciu