KuPamięci.pl

Henryk Kierski


* 19.01.1935

 

+ 05.01.2014

Miejsce pochówku: Warszawa, cm. Komunalny Północny (Wólka)

,

woj. mazowieckie

pokaż wszystkie
wpisy (6)
Licznik odwiedzin strony
7908
05.01.2013

Nie żyje Henryk Kierski – odszedł zaledwie kilka dni temu – 5 stycznia 2014 roku. Wieczorem, około godziny 22:00, po prawie miesięcznym pobycie w dwóch stołecznych szpitalach. Zabrakło bez mała dwóch tygodni do jego 79. urodzin... Wiele razy „uciekał śmierci spod łopaty”. W czasach studenckich podczas ćwiczeń wojskowych opancerzony samochód wypadł z mostu do rzeki – kilku kolegów zginęło – on przeżył. Drugi raz otarł się o śmierć, kiedy samochód, który prowadził z powodu rozlanego oleju wpadł w poślizg i leciał wprost na drzewo – cudem je ominął i wylądował w rowie. Potem przeżył dwa zawały a przez ostatnie 15 lat zamagał się z cukrzycą. To ona spowodowała poważne kłopoty ze zdrowiem – chorobę wieńcową i niewydolność nerek. Tyle razy jego życie „wisiało na włosku” (w tym roku spędził aż 6 miesięcy w szpitalach), ale zawsze wychodził z tej walki „życie kontra śmierć” zwycięsko. Dlatego teraz też wierzyliśmy, że i tym razem pokona chorobę. Niestety, choroba okazała się silniejsza. Wycieńczony organizm nie wytrzymał... Niewiele jest słów, którymi bylibyśmy w stanie wyrazić żal i smutek, jaki nam w tej chwili towarzyszy. Odszedł od nas, ale pozostał w naszych sercach i pamięci. Dla żony, z którą przeżył 50 lat i dla córki był kochającym mężem i ojcem, dla którego rodzina była najważniejsza. Cechowała go uczciwość, prawdomówność, prostolinijność i dobroduszność. Przyjaciele i znajomi zapamiętają go jako osobę serdeczną, ciepłą, zawsze uśmiechniętą i dowcipną. Miał dar opowiadania anegdot, dowcipów. Kochał przyrodę i swoją leśną działkę w Rybienku Leśnym. Zawsze powtarzał, że jest szczęśliwy, bo może patrzeć jak rosną drzewa i krzewy, które posadził czy trawa, którą posiał, oglądać wschody i zachody słońca, słuchać śpiewu leśnych ptaków... Kiedy w połowie lipca zeszłego roku wyszedł ze szpitala prosił, żeby go zawieźć na działkę – tam czuł się zdrowszy i radośniejszy. W listopadzie opuszczał ją z żalem. Żegnał się mówiąc: „Pewnie to już ostatni raz...” Miał wiele pasji. Lubił podróżować, zwiedzać nowe kraje, muzea, zabytki – oczywiście z rodziną. Dzięki tej pasji zwiedziliśmy prawie całą Europę, część Azji i Afryki. Był człowiekiem renesansowym o wszechstronnych zainteresowaniach. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego – studiował równocześnie dwa kierunki, poliglota – znał kilka języków. Zainteresowania różnymi dziedzinami wiedzy, takimi jak geografia, historia, filozofia, polityka, sport, kultura i sztuka a także wielkie oczytanie sprawiły, że nazywaliśmy go „chodzącą encyklopedią”. Pisał wiersze, artykuły w fachowej prasie. W młodości brał udział w turnieju telewizyjnym, przygotowywal do druku dokumentalną książkę, której nie skończył. W czasach studenckich był przewodnikiem po Warszawie. Jego zdolności i predyspozycje intelektualne objawiły się już w szkole średniej, którą ukończył w rodzinnym mieście – Działdowie z takim wyróżnieniem, że bez egzaminów wstępnych mógł wybrać każdą wyższą uczelnię i kierunek studiów. W swoim dorosłym życiu wszędzie gdzie pracował, czy jako nauczyciel, dziennikarz czy dyplomata, był lubiany, ceniony, szanowany zarówno przez swoich pracowników jak i przełożonych za swoją wiedzę, kompetencje, pracowitość, lojalność, ale też za swój serdeczny, pogodny i życzliwy charakter. HENIU! Nie zapomnimy Cię nigdy. Zawsze jesteś i będziesz obecny w naszych sercach, rozmowach i wspomnieniach. Kochamy Cię! I chociaż bardzo przeżywamy Twoją śmierć a serca nasze przeszywa ból, to jednak nieustannie wyczuwamy Twoją obecność i wierzymy, że będziesz czuwał nad nami. Pogrążona w smutku rodzina.

Zgłoś SPAM
-
Powiadom znajomych
Imię i nazwisko:
Adres e-mail:
-
-

09.01.2014