Kolejny dzień... Jej dłonie zamiast twarzyczki dziecka, gładzą zimną płytę pomnika... Palce, które miały tarmościć delikatne włoski dziecka, przeczesują pąki cmentarnych kwiatów... Serce, które miało tańczyć z radości, kona co dzień z bólu na grobie... Mama Aniołka...Małego człowieka, który zgubił duszę w locie... bo mu było spieszno do Boga...