KuPamięci.pl

Jacek Jaźwiński


* 17.11.1954

 

+ 13.12.2009

Miejsce pochówku: Warszawa, cm. w Grabowie

,

woj. mazowieckie

pokaż wszystkie
wpisy (32)
Licznik odwiedzin strony
22561
Gdy pierwszy raz otworzylam strone poswiecona Jackowi, nie uwazalam, ze potrzebuje umieszczac na niej jakiekolwiek o nim wspomnienie. Nawet po przeczytaniu bardzo nieprzyjemnej odpowiedzi jego kolezanki "Loli" do mojego syna Adama, powstrzymalam sie od odpowiedzi. Robie to tylko na prosbe Adama i Karolinki, ktorych slowa Joli bardzo zabolaly. Nie ma juz wsrod nas Jacka, ktory Swoje dzieci bardzo kochal. Nie moze On wiec juz ich bronic. Niezaleznie od tego jak bardzo byl bliski z kolezanka "Lola", nie mysle, ze pozostalby milczacy na jej okrutne slowa. Po pierwsze Adam i Karolinka czuja troche inaczej niz Jola, ktora rozpacza, ze Jacka juz nie ma. Oni wierza, ze jest z nimi caly czas i zawsze z nimi bedzie, w wymiarze, ktorego Jola moze nigdy nie zrozumie. Jest to tajemnica swietych obcowania, gdzie swiat ludzi zyjacych i tych, ktorzy odeszli wzajemnie sie przeplata i uzupelnia. Ja moge napisac tez od siebie, ze Jacek jest teraz szczesliwy, razem z osoba, ktora kochal, jak czesto mi mowil, bardziej moze niz Swoja mame. Jest ze Swoja Babcia, ktora opiekowala sie nimjuz od trzeciego miesiaca zycia, w Bedzinie. Byla dla Niego matka, ojcem, babcia i wszystkim czego male dziecko potrzebuje. Jesli chodzi o Mame Jacka, mysle, ze nie jest tak zrozpaczona jak opisuje to Jola. Powiedziala Sama, ze: "kazdego z nas to czeka". Jest osoba wierzaca i rozumie, ze smierc to poczatek nowego zycia. Nie moge sie tez zgodzic z Jola, ze smierc rodzicow jest dla dzieci rzecza naturalna. Jest to naturalny proces gdy dzieci sa samodzielne, dorosle. Nie jest to naturalne gdy sa jeszcze dziecmi, nawet gdy wzrostem przerastaja rodzicow. Jesli chodzi o to dlaczego nie bylo ich przy umierajacym i chorym Ojcu, z ktorym mieli kontakt, dopoki Jacek mial sile, zeby z nimi rozmawiac. Tak jak pisze Jola, Jacek pewnie do konca nie wierzyl, ze umiera. Jego pragnienie wyjazdu do Australii moglo tylko swiadczyc jak bardzo chcial byc blisko dzieci. Mowil mi to tez przez telefon, gdy tomografia wykazala, ze ma raka. Byl czlowiekiem wolnym i Jego wybor oddalil Go od rodziny i dzieci. Mozemy teraz tylko zadawac sobie pytanie, czy moze gdyby nie znajomosc z Marzena i towarzystwo "przyjaciol" bylby ciagle w domu. Adam i Karolinka byliby przy Tacie, gdyby ciocia Teresa powiedzialaby dzieciom Swojego brata, jak bardzo jest chory. Niestety nie dane im bylo zobaczyc Tate zywego. W calym tym smutku pocieszjace jest to, ze moglismy pozegnac Jacka w kaplicy domu pogrzebowego. Karolinka powiedziala mi pozniej, ze dobrze iz nie bylo tam z nami innych osob, bo bylismywe czworo, tak jak zawsze w domu, w rodzinie. Ewa Jazwinska
Zgłoś SPAM
:(
Zgłoś SPAM
Adamie - owszem, ja Ci mogę wytłumaczyć. Choć czuję ogromne zażenowanie, że w ogóle we wspomnieniach o zmarłym pojawił się taki wpis. A jeszcze większe, że sam tego nie czujesz i nie rozumiesz. Bo tutaj wpisują się ci, którzy Jacka kochali, lubili, i czują ogromny żal, że Jego już z nami nie ma. Żal nam Jacka, a nie tego, co po Nim zostało. Tłumaczę Ci więc, biedne dziecko, że po pierwsze, nie możesz wiedzieć, o co Jacek wielokrotnie prosił, ponieważ przy tym Cię nie było. W odróżnieniu od większości z nas, nie byłeś u Niego ani w domu, ani w szpitalu, rozmawiałeś z Nim tylko przez telefon. Po drugie, kogo prosił? Rozmawiałam z Nim wiele razy, kiedy byłam u Niego w szpitalu, a potem prawie codziennie przez telefon. Mnie o nic nie prosił, a gdyby Mu na czymś zależało, to powiedziałby mi o tym z całą pewnością. I, co najważniejsze, NIE MÓGŁ PROSIĆ O PRZEKAZANIE WAM PAMIĄTEK, PONIEWAŻ DO KOŃCA NIE WIERZYŁ W TO, ŻE UMIERA, I DO OSTATNIEJ CHWILI PLANOWAŁ POWRÓT DO AUSTRALII! Po trzecie, Babcia i Ciocia także mają prawo do pamiątek po Jacku, bo mają ich o wiele mniej niż Ty i Twoja siostra. Macie mnóstwo zdjęć, pewnie i filmów, jakieś drobiazgi osobiste, które pozostawił w domu, w Australii. Chyba że rozumiesz co innego pod słowem "pamiątki". Twojej Babci, a Jego Mamie, nic prawie po Nim nie pozostało. A powinieneś zrozumieć, że dla dzieci śmierć Ojca, choć jest strasznym wydarzeniem, jest jednak również czymś naturalnym. Dla rodziców jednakże, a zwłaszcza dla Matki, śmierć Syna jest tragedią, jest czymś, co nie powinno się wydarzyć. Dzieci nie powinny odchodzić wcześniej niż rodzice. Twoja Babcia jest bardzo nieszczęśliwą, chorą i starą kobietą. Przez szacunek więc dla jej bólu i rozpaczy, odłóż, proszę, na bok swe roszczeniowe zapędy, i nie wystawiaj sobie złego świadectwa.
Zgłoś SPAM
Czy ktoś mi może wytłumaczyć dlaczego moja Babcia Weronika i Ciocia Teresa nie chcą przekazać mi i mojej siostrze Karolince pamiątek po moim Tacie tak jak wielokrotnie w ostatnich tygodniach swojego życia prosił. Dlaczego nikt nie szanuje ostatniej woli mojego Taty?
Zgłoś SPAM
Jeszcze tak niedawno byles z nami usmiechniety, szczesliwy. Wszyscy, ktorzy poznali Ciebie w tych radosnych dla nas sierpniowych dniach nie chca wierzyc, ze Ciebie juz nie ma. Bedzie nam Ciebie brakowac!!!
Zgłoś SPAM
do zobaczenia, Jacku
Tyle chwil spędzonych razem, tyle wspomnień, tyle imprez, tyle cudownych lat, choć wiele z nich nawet bez kontaktu. Ale po latach - jakby nie było żadnej przerwy, znowu się gadało, gadało, tańczyło, wariowało. Jak dawniej. Bez Ciebie tutaj będzie już nie tak samo. Ale i tak wszyscy się kiedyś spotkamy. Jaki tam będzie tłok! Ale znajdziemy się bez trudu, zobaczysz. Do zobaczenia więc. Lola
Zgłoś SPAM
do zobaczenia, Jacku
Tyle chwil spędzonych razem, tyle wspomnień, tyle imprez, tyle cudownych lat, choć wiele z nich nawet bez kontaktu. Ale po latach - jakby nie było żadnej przerwy, znowu się gadało, gadało, tańczyło, wariowało. Jak dawniej. Bez Ciebie tutaj będzie już nie tak samo. Ale i tak wszyscy się kiedyś spotkamy. Jaki tam będzie tłok! Ale znajdziemy się bez trudu, zobaczysz. Do zobaczenia więc. Lola
Zgłoś SPAM
stało się
Byłeś kapitalnym facetem, byłeś przekapitalnym kumplem. Wierzę, że odnajdziesz się wreszcie, gdzieś tam, wariacie, i razem sobie kiedyś zagramy na gitarach "Achy Breaky Heart". Damy czadu, do zobaczenia, chłopie
Zgłoś SPAM
Jaźwa - żal po Tobie został 17.12.2009
Był rok 1968 jak zamieszkaliśmy po sąsiedzku z Jackiem i rodziną na Mokotowskiej. To on mnie i mojemu bratu Ryśkowi pokazał Warszawę. To on nas bronił przed podwórkową łobuzerią. Był dla nas Starszym Bratem. Nasz tata zawsze stawiał go za przykład, a Jacek wspominał go zawsze bardzo ciepło. Brakowało mu ojca, ale miał nas przyjaciół. Raz, kiedy spędzaliśmy razem wakacje na Mazurach, skoczył bez namysłu w grupę chuliganów, którzy obrażali naszą matkę, aby w jednej sekundzie ich uciszyć. Spotkania u Jacka na Koszykowej iluminowały smutne i szare lata 70te. Aż, jako pierwszy z naszej paczki bodaj w 1979 wyjechał do Australii, gdzie mieliśmy się wszyscy spotkać. Mojej rodzinie udało się dzięki Jackowi i Tereni dotrzeć do Austrii. Potem niestety rozpierzchliśmy się po świecie. Jednak Jacek był w naszych myślach, sercach i wspomnieniach. Super Gość. Żegnaj Przyjacielu! Składam kondolencje Ewie, Karolince, Adasiowi oraz Mamie i Tereni. Wacek z rodziną.
Zgłoś SPAM
Smutek
Prawie się nie znaliśmy, ale chemia była. Jedno spojrzenie zamiast dwóch. Dwa słowa, nie trzy. Czterdzieści uśmiechów w miejsce braku wyrazu. Błysk światła w kącie oka. Szacun Ci DżejDżej. Nic nadto...
Zgłoś SPAM
13 grudnia 2009
Poznałem Jacka 34 lata temu. Tak, jak teraz był grudzień, tylko że roku 1975. Przyprowadził Go do mnie Wacek, było jakieś niewielkie przyjęcie. Potem wystarczyło kilka dni, że po prostu się zaprzyjaźniliśmy. Od samego początku coś zaiskrzyło, nawiązała się sympatia, która sprawiła, że po krótkim czasie rozmawialiśmy ze sobą tak szczerze, jakbyśmy znali się od lat. Przyjaźń nasza przetrwała aż do teraz, przez tyle długich lat, choć Jacek większą część swego życia przemieszkał w Australii. Ale stale dzwonił, pisał, przyjeżdżał do Polski, pamiętał. Był pogodnym człowiekiem, pełnym humoru i radości życia. Ta radość udzielała się wszystkim wokoło. Był też wrażliwy i uczuciowy. Wszyscy go lubili i chętnie z nim przebywali. Nie raz pomagał mi w kłopotach, służył radą, podtrzymywał na duchu w trudnych chwilach. Wiedziałem, że mogę mieć w nim oparcie i bardzo to ceniłem. Trudno będzie pogodzić się z Jego przedwczesną śmiercią. Będzie go nam wszystkim ogromnie brakowało. Żegnaj, Jacku! Nigdy Cię nie zapomnę... Ewie, Karolince i Adasiowi, a także Mamie i Teresce składam wyrazy najszczerszego współczucia. Jacek Gnoiński
Zgłoś SPAM
-
Powiadom znajomych
Imię i nazwisko:
Adres e-mail:
-
-
Marzena Wasilewska
15.12.2009