|
Jan Petykiewicz
* 01.02.1932 + 14.04.2021
Miejsce pochówku: Warszawa, woj. mazowieckie
|
|
|
|
|
Licznik odwiedzin strony 8616
|
|
|
|
Mój Dziadek
Jako wnuczka wspominam Go jako najukochańszego dziadka i wielki autorytet zarówno umysłowy jak i moralny. Podarował mi wspaniałe dzieciństwo. Zaprowadzał do szkoły i na zajęcia dodatkowe, nieraz podwoził maluchem i zawsze czekał ze słodkościami, które wynagradzały dziecięce niepowodzenia. Wybudował swoim wnukom domki, piaskownicę, huśtawkę, zabierał na spacery i rajdy rowerowe, a przede wszystkim był przewodnikiem w poznawaniu świata. Zaszczepił w nas partiotyzm i szacunek do polskiej historii. Wiele Mu zawdzięczam.
Zgłoś SPAM
|
Wujek Jan -Janek- był moim wychowawcą, który spontanicznie i z wielką cierpliwością, w imię braterstwa i przyjaźni z moim Tatą, przygotował mnie do studiów akademickich. Poświecił mi bardzo wiele swego cennego czasu, kosztem swojej Rodziny i pracy. Był zawsze dla mnie wzorem prawdziwego naukowca, ale przede wszystkim prawego człowieka. W znacznej mierze zawdzięczam Jankowi moją karierę i pozycje socjalną. Dzięki niemu poznałem również wiele nieznanych mi historii rodzinnych. Oddalenie moje od kraju spowodowało, że nie mogłem spotykać się z nim tak często jak tego sobie życzyłem. Wiecznie wdzięczny Paweł LIPINSKI
Zgłoś SPAM
|
26.04.2021
Profesor Jan Petykiewicz był nad wyraz twórczym naukowcem. Jego zainteresowania naukowe skupiały się na zagadnieniach związanych z optyką. Wyniki swoich dociekań przekazywał studentom i licznym doktorantom. Swoje nazwisko pozostawił na trwale w wielu bibliotekach w kraju i za granicą. Profesor był wysoce cenionym przez współpracowników Politechniki Warszawskiej. Wyrazem tego były jego wyborcze sukcesy jako Dyrektora Instytutu Fizyki i potem Dziekana Wydziału Fizyki. Z wielkim żalem żegnam Janka, bowiem był moim przyjacielem od chwili rozpoczęcia studiów, w okresie pracy i na emeryturze. Składam głębokie kondolencje Jego córce, licznym wnukom i prawnukom. Michał Janusz Małachowski
Zgłoś SPAM
|
Wspomnienie rodzinne
Ponieśliśmy ogromną stratę w naszej rodzinie. Dziadek Janek zmarł 14 kwietnia. Był wyjątkową osobą, znakomitym naukowcem i autorem kilku książek o fizyce, wspaniałym mentorem i mądrym administratorem, ale to, co go naprawdę wyróżniało, to jego dalekowzroczność, uczciwość, postępowość i ciepłe podejście do innych. Przez całe życie z fascynacją obserwowałam jego oddanie rodzinnym sprawom. To było zadziwiające, jak mógł jednocześnie pisać książkę, wykładać, udzielać korepetycji i zarządzać wydziałem na politechnice, naprawiać samochód, zajmować się ogrodem i malować swoje mieszkanie. Był wybitnym umysłem naukowym, fantastycznym pedagogiem lecz również w późniejszych latach głównym opiekunem swojej żony, w pełni zaangażowanym dziadkiem siedmiorga wnuków (i Liamem jako adoptowanym ósmym), nigdy nie brakowało mu czasu, funduszy, pomysłowości i zaangażowania. Wakacje polegały na podróżowaniu z przenośną maszyną do pisania; dzień spędzał nabudowaniu piaskownicy dla wnuków, a nocą pisał rozdziały książek. W rozmowie ze studentką fizyki stosowanej w Arizonie usłyszałam że jego książka to „biblia fizyki” trzymana na jej nocnym stoliku. Pamiętam, jak wpadał do naszego pokoju, gdy Jasio chorował na ospę wietrzną i poprosił, czy może zabrać go na odległy plac zabaw w Kampinosie („nie będzie tam kontaktu z innymi dziećmi, przysięgam”). Ze względu na wnuki zrezygnował z wieloletniego nawyku palenia fajki. Był erudytą historii, zawsze błyskotliwy w rozmowach, zarówno o aktualnej, jak i minionej polityce, a także o historii kultury. Na biurku pod szkłem zawsze było kilka reprodukcji mistrzów. Był szlachetnym opiekunem i obrońcą, prawdziwym bohaterem swoich czasów, ale trudno było to odgadnąć z jego bezpretensjonalnego sposobu bycia. Agnieszka Wojciechowski
Zgłoś SPAM
|
Wspomnienie o Profesorze Janie Petykiewiczu
Czas narodzin i czas śmierci, to dwie najważniejsze chwile dla życia każdego człowieka. Ten przedział czasowy zamknął w ostatnich dniach życie Jana Petykiewicza. Piszę te słowa jako świadek i uczestnik wielu minionych, czasami dość dramatycznych wydarzeń, o których można by napisać książkę. Jej znakomitym autorem byłby niewątpliwie Profesor Jan Petykiewicz, autor ważnych książek. Wymienię tutaj „Optykę falowa”, „Podstawy fizyczne optyki scalonej”, „Wybrane zagadnienia optyki nieliniowej”, czy też „Wave Optics”. Powstały one w czasie, gdy do składania tekstów z dużą ilością wzorów nie używało się, tak jak dzisiaj, programów komputerowych typu LaTeX. Profesor Petykiewicz wpisuje się w tradycję wyniesioną od Profesora Rubinowicza, czy też Szczeniowskiego, poświęcenia części swojej działalności akademickiej na pisanie podręczników. Nasze drogi naukowe nigdy się nie krzyżowały. Opowiadaliśmy sobie przy różnych okazjach o tym, co uważamy za ważne w naszej pracy badawczej. To wystarczyło do wytworzenia wzajemnego szacunku (dla mnie krępującego, jako niezasłużonego) do wszelkich działań, jakie podejmowaliśmy niezależnie, czy też wspólnie. Ten czas spędzony razem nie upoważnia mnie do podsumowania zasług i znaczenia Profesora Petykiewicza dla Wydziału Fizyki Politechniki Warszawskiej. Ograniczę się tu do kilku spostrzeżeń, które wyróżniają jego Postać spośród innych ludzi, jakich spotkałem na swojej drodze życiowej. Na samym początku, warto zauważyć, że Profesor Petykiewicz nie posiada tytułu profesora. Czy nie chciał nam przez to przekazać coś ważnego, o czym zapominamy w naszej pogoni za parametryzacją, cytowalnością i tytułami? Tempora mutantur et nos mutamur i illis - czasy się zmieniają i my się zmieniamy w nich, głosi łacińskie przysłowie. Wnuk Profesora, też Jan, błyszczy w cytowalnością swoich publikacji. Nastały czasy określane terminem – technonauka. Profesor do nich nigdy nie chciał należeć i takim zostanie w mojej pamięci. Znałem go od półwiecza. Pragnę zaświadczyć o jego prostocie, skromności, szczerości i wielu innych walorach charakteru. Stanowczość w sprawach zasadniczych sprawiła, że można go nazwać sumieniem środowiska i Wydziału Fizyki Politechniki Warszawskiej, na którym spędził większą część swojego życia. Otwartość i łatwość w nawiązywaniu kontaktów jednała mu sympatie wielu ludzi. Był powszechnie znany i szanowany. Nieprzejednany wobec bezprawia, budził niepokój wśród przedstawicieli minionego ustroju. Dociekanie prawdy o otaczającym nas Świecie, o granicach naszego poznania, początku Świata, życia i świadomości – to były tematy naszych rozmów w ostatnich latach i źródło radości, że dane nam było zaistnieć na naszej planecie Ziemi. Niech spoczywa w pokoju! Leszek Adamowicz
Zgłoś SPAM
|
|
|
|
|
|
|
|