KuPamięci.pl

Józef Jaworski


* 14.11.1923

 

+ 22.08.2012

Miejsce pochówku: Cmentarz Służewski Stary, Warszawa

,

woj. mazowieckie

pokaż wszystkie
wpisy (4)
Licznik odwiedzin strony
11273
29.08.2012

Józef Jaworski 1923 – 2012 Za niespełna 3 miesiące obchodziłby 89 urodziny . Pochodził z pokolenia boleśnie naznaczonego wojną . Maturę otrzymał w czasie wojny w Liceum Rejtana w Warszawie w 1943 roku po czym rozpoczął studia w konspiracyjnej Politechnice Warszawskiej na Wydziale Mechanicznym . Były to jedyna dostępna możliwość . Myślał wcześniej studiach medycznych lub o polonistyce , jako młodzieniec pisał przecież wiersze , ale na te studia w okupacyjnej Warszawie nie było szans . Studiowanie nie trwało długo gdyż cała Warszawa legła w gruzach powstania . Zaraz po wyzwoleniu w 1945 roku Ojciec Józefa został aresztowany przez UB bez podania przyczyn , zapewne jednak z tego powodu , że posiadał kilka kamienic w Przasnyszu , młyn i grunty rolne . Majątek rodzinny został zarekwirowany a do domu rodzinnego dokwaterowana obca rodzina nowego zarządcy dóbr . Trzy lata później , 18-letnia siostra Józef została porwana w niewyjaśnionych okolicznościach i zastrzelona niejako pomyłkowo przez wojsko KBW , które miało ją odbijać z rąk bandytów. W 1945 roku Józef podjął studia w Szkole Inżynierskiej Wawelberga i Rotwanda uzyskując w 1949 roku dyplom inżyniera mechanika . Rozpoczął pracę w Instytucie Motoryzacji będąc już jako młody człowiek doradcą dyrektora technicznego Fabryki Samochodów Osobowych w Warszawie. Po latach zrobił doktorat na Politechnice Warszawskiej . Projektował i współtworzył najnowocześniejszą w Europie Fabrykę Okładzin Ciernych POLMO zatrudniającą ponad dwa tysiące pracowników w której został dyrektorem . Nadeszła druga połowa lat siedemdziesiątych, już prawie wszystko było zakłamane – nic nie działało normalnie , wszystko trzeba było ,, załatwiać ,, . Józef w takich warunkach kierować fabryką dalej nie chciał i był chyba jedynym dyrektorem w historii Zrzeszenia Przemysłu Motoryzacyjnego POLMO, który bez powodu , budząc zdziwienie i niedowierzanie , sam z siebie i na własną prośbę zrezygnował ze stanowiska dyrektorskiego mianując się zwykłym inżynierem w swojej fabryce. Po dwóch latach wybuchła Solidarność , która próbowała Jozefa nakłonić do powrotu na stanowisko dyrektorskie – ale on podziękował i postanowił dalej kontynuować inżynierskie prace badawcze . Gdyby nawet powrócił na stanowisko dyrektorskie nie zaznał by stabilizacji i normalności gdyż już po roku w Polsce wprowadzony został stan wojenny. Józef napisał wiele książek technicznych – podręczników dla inżynierów i mechaników przemysłu motoryzacyjnego. Pracował aktywnie do ostatnich lat życia . Był znawcą historii i literatury . Mógł przez kilka godzin recytować z pamięci wiersze największych polskich poetów. Znal Biblię jak rzadko kto. Potrafił zajmująco opowiadać. W ostatnich dwóch latach, na komputerze , którego obsługę dobrze opanował spisał sam swoje wspomnienia w dwutomowej książce której nadał tytuł ,,Oficerowie Przemysłu ,, Józef nigdy nie zabiegał o stanowiska ani o pieniądze . Był zawsze zadowolony z tego co posiada. Nikomu niczego nie zazdrościł . O nikim nie mówił źle. Był człowiekiem wybaczenia . Nikt chyba nie widział go w złości czy wściekłości. Był pogodnym , dobrym i uczynnym człowiekiem ,wiernym mężem opiekującym się najtroskliwiej swoją wymagającą opieki żoną , która pozostawił. Był świetnym , oddanym doradcą i opiekunem dla swoich dorosłych synów i ich rodzin . Ma czworo wnuków, mających już swoje rodziny . Szkoda , że nie będzie mógł zobaczyć swojej prawnuczki która ma urodzić się dosłownie w tych dniach . Niech odpoczywa w pokoju. ( Informacja na okoliczność pogrzebu ŚP Józefa Jaworskiego )

Zgłoś SPAM
Moi Drodzy, ze smutkiem wspominamy uroczyste i rodzinne ostatnie pożegnanie Waszego Taty. Żadna data ani odejścia ani pogrzebu nie jest dobra. Wuj Józik był dla swoich Rodziców ukochanym Synem, brakowało Go im, wyczekiwali na Jego nie częste przyjazdy. Żyli w przekonaniu, że tam gdzie mieszka i pracuje ma dużo lepiej, niż gdyby został w rodzinnym siedlisku. Wizyty Józka, kiedy studiował, jak i później, kiedy przyjeżdżał z żoną i małymi synkami, były zawsze bardzo starannie przemyślane i drobiazgowo przygotowane. Zapraszano okazjonalnie lokalnych notabli i kuzynów, aby pomówić o aktualnych wydarzeniach kreowanych przez Adenauera, Churchilla, Eisenhowera, de Gaulla, integracji w Europie, perspektywie dobrych czy słabych plonów, regulacji Węgierki i grobli, wymiany stawideł (kiedy jeszcze prowadzili młyn), remontu Kościoła, dobudowania organistówki i mnóstwa innych tematów, łącznie ze szczegółami dzierżawy, rozliczeń i podatków jakie należało płacić. Zdanie Waszego Taty bardzo się liczyło, chociaż z racji pracy zawodowej chętniej zabierał głos przy omawianiu pojazdów i maszyn niż plonów i dzierżaw. Przy wybornych daniach pogawędki toczyły się w sposób bardzo ożywiony, zwykle przy kieliszku miodówki i koniaku. Panowie palili fajki, często partyjka brydżyka dopełniała program. Zapach amfory i dobrych trunków przesycał sztory i lambrekiny z ciężkiego aksamitu, obszyte grubymi zwojami kordonków z prawdziwą złotą nitką. Był ogromny dębowy stół otoczony ponad dwudziestoma krzesłami obitymi skórą, srebra, kryształy, wybór najlepszych owoców z własnego sadu, orzechy włoskie i laskowe. Do dyspozycji gości były bryczki, świąteczna niezwykle wytworna, wybita skórą i aksamitem. Wyjazd powrotny najbardziej przeżywała babcia Czesia, dla której Józik był dzieckiem najukochańszym, najważniejszym, tematem nie kończących się rozmów, oczkiem w głowie. Z sukcesów Syna czerpała wielką siłę, podobnie jak dziadek Marian. Sądzę, że nie docierało do nas, w Bogatem i Przasnyszu, że Wuj, jak większość inżynierów w tym czasie, wkłada dużo, bardzo dużo wysiłku w pracę zawodową, trudną, wymagającą ogromnej wiedzy i odpowiedzialności, wiedzy doskonalonej dzięki własnemu zaangażowaniu i poświęceniu. My widzieliśmy głównie sukcesy tego eleganckiego, uśmiechniętego inżyniera, nie mówiącego o kłopotach. Stąd moje zaskoczenie opisanymi w książce "Oficerowie przemysłu" trudami dnia codziennego w latach szkolnych i życiu dorosłym. Sądzę też, że trudów tych nie były w pełni świadome obie bardzo kochające Józia siostry, Marysia Jermolińska i Ania Górska. Dziadek Marian posiadający wybitny talent w swej profesji młynarskiej szczycił się Józkiem, dyskutując przy każdej okazji z wieloma znajomymi i przyjaciółmi: "...wie Pan, teraz w FSO, jak mówi mój Syn...", albo "...na Żeraniu ostatnio, kiedy Syn mój wrócił z delegacji w Bernie...." po czym następowało wyliczanie nowinek jakie udało się przywieźć. Rozbrzmiewające na placu przed młynem słowa o tym, co można zobaczyć w fabrykach zagranicznych, jak podróżuje się mając napięty grafik spotkań w trzech stolicach europejskich w ciągu dwóch dni, jakie usprawnienia będą wprowadzane w naszych samochodach, przyjmowane były z ogromnym zaciekawieniem, wręcz fascynacją i przekazywane kolejnym znajomym. Ładunek nowości i wysoko specjalistyczną wiedzę dzięki umiejętności komunikowania się w najlepiej rozwiniętych krajach Europy Wuj Józek był w stanie transferować do swego macierzystego zakładu. We wszystkim co robił i w czym uczestniczył kierował się wysokimi standardami, podobnie jak Jego Rodzice. Zwykle przysłuchiwałam się zarówno rozmowom przy stole podczas uroczystości jak i przed młynem. Co Wy, Maciek i Tomek wtedy robiliście? Prawdopodobnie majsterkowaliście w warsztacie mieszczącym się w jednym z wielu budynków gospodarczych. Na kilka dni przed Waszym przyjazdem dziadek Marian wkładał wszystkie ostre i niebezpieczne narzędzia do wielkiej metalowej kasety, którą zamykał na kłódkę a klucz chował do skrytki. Co w Wuju podziwiałam? Optymizm, poczucie humoru, przywiązanie do rodziny, wyważoną ambicję. Co mi doradzał? Szacunek dla innych, w tym szefów w miejscu pracy, profesjonalizm w wybranym kierunku, "każdy kierunek jest dobry, jeśli jest się fachowcem" - mówił, doradzał też naukę języków obcych oraz wiarę w to, że gorszy dzień skończy się a następny będzie lepszy. Jako chrześniaczka jestem Mu za te szczere rady głęboko wdzięczna. Niech spoczywa w pokoju Pozdrawiam Was serdecznie - Teresa
Zgłoś SPAM
---------- Wiadomość przekazana dalej ---------- Od: Marek Axentowicz Data: 28 sierpnia 2012 20:22 Temat: wspomnienie o śp.Józefie Jaworskim Do: [email protected] Wspominając Józka Jaworskiego,Jego drogę życiową pragnę przypomnieć lata 1964 - 1974,gdy miałem szczęście blisko,najbliżej z Nim współpracować w Stowarzyszeniu inżynierów Mechaników Polskich w Sekcji Tworzyw Sztucznych - którą stworzył i której przez kilka kadencji przewodniczył. Józek kończył szkołę Wawelberga.To była uczelnia,która dawał solidną wiedzę inżynierską.Nie tylko wiedzę,ale i budowała solidnego człowieka.Takim człowiekiem przez duże C jest Józek. Będąc inżynierem mechanikiem prowadził w Biurze Konstrukcyjnym Przemysłu Motoryzacyjnego Laboratorium Tworzyw Sztucznych i Gumy.Materiały te wchodziły dopiero do przemysłu.Czując tkwiący w nich potencjał uważał.że maszyny i narzędzia do ich przetwarzania staną się wkrótce osobną,ważną dziedziną wiedzy i ludzie tej profesji powinni znależć swoje forum właśnie w SIMP-ie.Cel ten szybko zrealizował gromadząc wokół siebie grupę inżynierów,którzy z czasem stali sie elitą polskich tworzywowców.Załatwiał wyjazdy i praktyki zagraniczne.Z pewnością zupełnie przełomowym wydarzeniem był wyjazd dużej grup[y specjalistów na praktykę w firmie Bayer - to był rok 1970. Jakie horyzonty otwierała taka praktyka! Mamy to w dobrej pamięci i jesteśmy Ci za to wdzięczni.Nasze modlitwy będą Ci towarzyszyć póki nas na tej ziemi.Spoczywaj w pokoju.
Zgłoś SPAM
-
Powiadom znajomych
Imię i nazwisko:
Adres e-mail:
-
-
Tomasz Jaworski
27.08.2012