|
Marek Szablewski
* 25.02.1952 + 15.06.2015
Miejsce pochówku: Cmentarz Bródnowski, Warszawa, woj. mazowieckie
|
|
|
|
|
Licznik odwiedzin strony 12749
|
|
|
|
W 9 rocznicę przyszedłeś we śnie. Poznałam Cię z dala, siedzącego w jakimś samochodzie. Pokazałeś mi jakiś dyplom, otrzymany niedawno. I zaprosiłeś na spacer. Szliśmy po jakiś czerwonych skałach, krok za krokiem, boso... A Ty przekonywałeś mnie, że ta wspinaczka da nam wewnętrzne oczyszczenie... Mój Boże...
Zgłoś SPAM
|
Mój Braciszku kochany... Dla mnie zawsze będziesz młodszym bratem, choć lata nam biegną na oślep. Mieliśmy wspólne dzieciństwo, wspólną młodość, nawet ślub braliśmy w tym samym miesiącu i roku... Lata dojrzałe tez przemijały nam razem, z naszymi rodzinami, dzieciakami. Widzisz, tylko starość nam się rozeszła jakoś... Na nic były nasze sentymenty, uczucia, marzenia. Życie - jak zwykle- potoczyło się własnym torem i my byliśmy bezbronni. Pamiętasz? Byłam przy Tobie, gdy odchodziłeś, słyszałam do końca Twój głos, widziałam Twoje śliczne, chwilami już nieobecne oczy... Usiłowałam Cię jeszcze napoić... Gdy przyszłam do Ciebie w południe, przepraszałeś, że nie nie wstaniesz, by się przywitać. Nie miałeś siły. A potem ... zaległa cisza. Kochany.
Zgłoś SPAM
|
Marku, nie ma już nic. Nic, co było cenne, piękne, wartościowe, takie nasze... Pamiętam wszystko... Nasze niedzielne obiady u dziadków, nasze spotkania bez przyczyny, te pieczone jabłka z orzechami, gdy mnie pilnowałeś na Olbrachta, nasz zwariowany kurs tańca w liceum na Platynowej, nasze wakacje w Gizycku i na Pomorzu, nasz wspólny, sprezentowany przez twą mamę lot do gdańska i osobista kontrola na lotnisku /uznali nas chyba za porywaczy/,nasze wyjazdy nad morze, twoje podwodne sandały, które dla zniszczenia zakładałeś do wody, nasze podróze w drzwiach pociągu do Sopot, nasze lipcowe Mielno... twoje marzenia o studiach i naukę na Siedmiogrodzkiej, nasze sylwestry w Pałacu, powroty z bali na Ursynowie, Twój zielony kapelusik otrzymany w mrożny poranek na ulicy od nieznajomego, nasze sierpniowe śluby... niczego nie zapomniałam braciszku... Tak mi Ciebie brakuje...Boże mój.
Zgłoś SPAM
|
Braciszku, nie ma już nic. Nie ma Ciebie, nie ma naszej rodziny, nie ma spotkań dzieciaków, nie ma Dziadków, nie ma pańskiej skórki i drożdżowego ciasta od Babci Mani... Tylko łzy i strach wielki...
Zgłoś SPAM
|
To wraca ciągle, gdy o Tobie myślę... Wczesny, majowy ranek 2014 r.po weselu Pauli i Briana. Taki elegancki jesteś, szarmancki,uśmiechnięty. Pomagasz nam pożegnać gości... I Twe słowa- Milenko, ja Wam we wszystkim pomogę. Jutro podjadę samochodem i przewieziemy wszystkie rzeczy. O nic się nie martw. I pomogłeś... I tak zawsze było.Mó braciszku,,,
Zgłoś SPAM
|
Czy poznamy się, kiedy kiedyś spotkamy się w niebie? Czy wciąż będziemy tacy sami, gdy spotkamy się w niebie? Muszę być silna i prowadzić życie dalej, ponieważ wiem, że teraz nie mogę być z Tobą tam, w niebie. Czy weźmiesz mnie za rękę, gdy spotkamy się w niebie? Czy pomożesz mi wstać, gdy spotkamy się w niebie? Będę szukała Twojej drogi, przez noc i dzień, ponieważ wiem, że teraz nie mogę być z Tobą , w niebie.
Zgłoś SPAM
|
Pamiętasz nasz dziecinne wigile? To u dziadków czekaliśmy na pierwsza gwiazdke. Nie było żadnych prezentów , kosztownych niespodzianek, cudów. Była szalona radość, słodycze od wedla od walerki icudowna radość , której nie zstąpi nic. A teraz, po 2 latach niewidzenia , usłyszałam w słuchawce od naszego brata ... moze się. Kiedyś wreszcie zobaczymy...może..... tak mi ciebie brakuje kochany...
Zgłoś SPAM
|
dla Marka i Jego bliskich
Po przeszło dwóch latach dowiedziałam się, że Marek pożegnał się z tym światem. Pociechą jest to, że żyje w naszej pamięci. Smutne, że pierwsi odchodzą Ci, którzy są dobrzy, uczciwi i pracowici. A taki był Marek.
Zgłoś SPAM
|
dla Marka i Jego bliskich
Po przeszło dwóch latach dowiedziałam się, że Marek pożegnał się z tym światem. Pociechą jest to, że żyje w naszej pamięci. Smutne, że pierwsi odchodzą Ci, którzy są dobrzy, uczciwi i pracowici. A taki był Marek.
Zgłoś SPAM
|
Jedno z ostatnich majowych odwiedzin u Ciebie w domu... W wazonach bzy, a Ty jakiś radosny, szczęśliwy... Kto Cię tak "ubził" braciszku, pytam na powitanie. A Ty z uśmiechem - to twoje dziewczyny wczoraj przyniosły!
Zgłoś SPAM
|
To było 50 lat temu Mareczku. Spędzaliśmy wakacje w Sopocie. Gdy kupiliśmy okazyjnie arbuza, co chwilę ludzie zaczepiali Cię, by dowiedzieć się, gdzie toto cudo nabyliśmy... Cierpliwie odpowiadałeś kilku osobom,tłumaczyłeś gdzie... I wreszcie znudzony, kolejnemu przechodniowi odrzekłeś po prostu- ja to znalazłem!
Zgłoś SPAM
|
Rok temu u Ciebie... Zdmuchując świeczkę, pomyślałeś jakieś nierealne życzenie. Nie spełniło się. I już nigdy się nie spełni.
Zgłoś SPAM
|
Pewnego dnia przemknę most między dwoma światami i zmyję wszystkie smutki w błękicie się zanurzę i w szczęściu rozpłynę końca mej drogi a początek wszystkiego! (...)
Zgłoś SPAM
|
Oglądamy stare zdjęcia. Na jednym z nich cała nasza, wielka rodzina z dziadkami, rodzicami, ciotkami... I nagle moja refleksja - z tej całej licznej grupy pozostały już tylko cztery najmłodsze osoby... I nagle riposta Janusza. - Pięć osób. Nie liczysz przecież Marka! I zaraz - o Boże! Zapomniałem, że On przecież...
Zgłoś SPAM
|
Jest taki słupek naprzeciw Twej mogiły... Takie dobre miejsce do płakania...
Zgłoś SPAM
|
Taki sen. Idę w kierunku Czarnego Stawu, a ktoś z boku mi mówi, że Marek poszedł na Rysy. Wstrząs. Myślę, że jesteś przecież taki słaby, schorowany, chudziuteńki... Biegnę na oślep za Tobą.Wspinam się po jakiejś mokrej skarpie, ziemia usuwa mi się spod stóp. Gdy już jestem dość wysoko i szukam Cię wzrokiem, jakaś - kobieta mi mówi: - Nie idź tam, on na razie odpoczywa... Budzę się. A Ciebie nie ma.
Zgłoś SPAM
|
Wczoraj na mszy w Skrzeszewie, odpustowe rozmyślania o Matce Boskiej Szkaplerznej. Każdy, kto jej zawierzył i nosi szkaplerz na swej piersi, w pierwszą sobotę po śmierci idzie do nieba! Mareczku, a zatem i Ty Braciszku...
Zgłoś SPAM
|
To nie przypadek, że spotkałam znajomą, która pomogła mi zamówić Mszę Św. za Ś.P. Marka w dniu 17.07.15 r. w kościele Matki Bożej Łaskawej. Tam właśnie spowiadaliśmy się przed naszym ślubem.
M.
Zgłoś SPAM
|
Mija miesiąc, gdy odszedłeś Marku do domu Ojca w objęciach dwóch płatków sukiennych szkaplerza św. Byłam w sobotę w Oborach u Matki Bożej Bolesnej, by podziękować za niespełna 42 lata małżeństwa. Brakuje mi Ciebie Mareczku. Małgosia
Zgłoś SPAM
|
Dzisiejszej nocy dwa sny. Odbieram telefon i słyszę, jak zwykle:No cześć Milenko... - Mareczku... - mówię i wybucham płaczem, bo wiem, że... - Ja jestem R. - słyszę... - Takie podobne macie głosy - łkam. A potem drugi raz. Idę Solcem, a naprzeciw mnie Ty. W takiej błękitnej koszulce,z rozwianymi, jasnymi włosami, wyluzowany, radosny... Podbiegam,dotykam Cie dłońmi,sprawdzam, że to Ty, żywy, przytulam Cię i mówię szczęśliwa: jaki Ty jesteś śliczny, Braciszku!
Zgłoś SPAM
|
m
Nie mówcie tym, którzy stracili ukochanych, że czas zagoi rany, nie mówcie, że oni już nie cierpią, najlepiej nie mówcie nic... Czas tych ran nie leczy. Pozostają, bo śmierć ukochanych jest też trochę śmiercią nas samych... coś w nas umiera, żyjemy, ale nic nie jest tak jak było przedtem, już nie jesteśmy tacy sami. mil -
Zgłoś SPAM
|
|
|
|
|
|
|
|