KuPamięci.pl

Marian Hoff


* 24.09.1925

 

+ 27.02.2013

Miejsce pochówku: Warszawa, cm. Wojskowy na Powązkach

,

woj. mazowieckie

pokaż wszystkie
wpisy (3)
Licznik odwiedzin strony
8323
link internetowy do pogrzebu 7 marca 2013
http://www.youtube.com/watch?v=b24CNPZkIHI
Zgłoś SPAM
Wspomnienie o Marianie Hoff

Marian Hoff (ur. 24 września 1925 r. w Legionowie, zm. 27 lutego 2013 r. w Warszawie) Syn Wincentego i Michaliny z Widmańskich. W życiu każdego człowieka są okoliczności, które formują Go na resztę jego dni i dla niego samego stają się na zawsze punktem odniesienia. W życiu Mariana Hoff takimi okolicznościami było to, że wychował się w Legionowie w pogodnej, wielodzietnej rodzinie, w domu stojącym na skraju lasu oraz to, że Jego młode lata wypadły w okresie wojny i okupacji. Otoczenie i rodzina na zawsze ukształtowały Go jako człowieka kochającego przyrodę, wsłuchanego w jej odgłosy, potrafiącego znaleźć wspólny z nią język. Celował w sportach wodnych. Zachowały się zdjęcia akrobatycznych skoków z trampoliny w Polsce oraz z zapór wodnych we Włoszech. Kochał las, Bieszczady, wieś, okolice Zalewu Zegrzyńskiego i podróże z plecakiem w nieznane. Wielkomiejskie formy życia w ogóle go nie interesowały. Świat w którym się wychował, nauczył Go radości życia, szacunku dla codzienności. Nasz mąż, ojciec i dziadek mając znakomitą orientację w dziejach współczesnego świata, jednocześnie potrafił cieszyć się drobnymi rzeczami. Był wspaniałym animatorem. Przy nim codzienność nigdy nie była nudna. Ofiarowywał się swojemu otoczeniu. Był wielkim przyjacielem dzieci. W kilku rodzinach był substytutem dziadka. Organizował niezliczone wyprawy w plener z udziałem własnych dzieci i wnuków oraz dzieci zaprzyjaźnionych rodzin i sąsiadów. Miał niezwykłe poczucie humoru. Jego historie, gawędy i żarty były zawsze do końca własne. Już jako młody chłopak w 1941 r. znalazł się w konspiracji. Był bardzo skuteczny w zdobywaniu broni dla podziemia. Np. znalazł pistolet zakopany w leśnej ściółce i kanister po benzynie, który spadł z jadącego niemieckiego samochodu, potrzebny do wyrobu miotaczy płomieni. Należąc do legionowskiego oddziału AK, stał się jednym z niewielu uczestników Powstania spoza Warszawy. W Powstaniu Warszawskim miał Pseudonim „Flak”. Pseudonim wziął się stąd, że kiedy był chłopcem kopnął piłkę tak mocno, że został z niej flak. Był bardzo dumny z tego, że walczył o Polskę i bolały Go krytyczne, bezmyślne, uwagi o Powstaniu tych, którzy oceniali je kilkadziesiąt lat później siedząc wygodnie w fotelu. Stanąć w obronie Polski było dla niego biologicznym imperatywem, który nie poddawał się żadnym logicznym kalkulacjom głoszonym przez dzisiejszych pseudointelektualistów. Walczył w Śródmieściu; specjalizował się w rzucaniu granatami. Jak stwierdził, udzielając wywiadu w 2009 roku: „W powstaniu u mnie szczególnych rzeczy nie było, tylko szturm i strzelanie”. Nie znosił tragizowania. Swoim dzieciom i wnukom relacjonował wydarzenia, których był świadkiem po żołniersku, bez załamywania rąk. Po kapitulacji przez dwa dni Niemcy przetrzymywali rozbrojony batalion, po czym Marian Hoff wraz z innymi Powstańcami został wywieziony do obozu jenieckiego w Lamsdorf (dziś Łambinowice). Stamtąd przewieziono go do Weisswasser pod Norymbergą, a później do Deggendorfu, gdzie został wyzwolony przez Amerykanów. 1 maja 1945 r. wyjechał do Włoch, do armii generała Andersa. Tam rozpoczął służbę w Drugi Korpusie Polskim, tym samym, który wcześniej walczył pod Monte Cassino. Był żołnierzem Drugiej Warszawskiej Dywizji Pancernej, złożonej w dużej części z byłych Powstańców. Korpus wchodził w skład brytyjskiej 8 Armii. Po ukończeni kursu dla kierowców jeździł wozem gąsienicowym Universal Carrier (potocznie carriers), ciągnącym działo i służącym do transportu. W Italii wreszcie odetchnął – dobre amerykańskie zaopatrzenie, przydziały czekolady i pomarańczy, przyjemny klimat, weseli i przyjaźni ludzie. Zawsze wspominał pobyt w tym kraju i służbę w armii Andersa jako jeden z najlepszych okresów w swoim życiu. Jak kiedyś powiedział, „jedynie wtedy czułem się jak pan”. W 1946 roku pożeglował do Anglii, gdzie Drugi Korpus został rozwiązany. 15 V 1947 r. wrócił do Polski. Nie był represjonowany, choć zawsze mówił o sobie, że jest Andersowcem. Od prześladowania uchronił go młody wiek i skromna ranga szeregowca. W 1953 r. założył rodzinę z Zofią z Wiśniewskich, z którą wspólnie przeżyli prawie sześćdziesiąt lat, doczekując się dwóch synów i dwóch wnuków. Z radością przyjął transformację, jaką przyniósł rok 1989. Szacunek nowych władz dla historii sprawił, że Marian Hoff z zapałem uczestniczył w uroczystościach rocznicowych związanych z Powstaniem Warszawskim. Miał bardzo emocjonalny stosunek do przyjaciół-kombatantów, których zawsze stawiał na pierwszym miejscu. Marian Hoff zmarł w otoczeniu rodziny tak, jak tego pragnął. Dziedzictwo po Nim jest niematerialne: godność w prostocie, życzliwość, ciekawość losu drugiego człowieka i rozdana wśród żyjących pamięć radosnych dni, zwykłych bezpretensjonalnych przyjemności, o których jak pisał Norwid zaświadcza „śmiechów wiele i siano uwiędniętych kwiatów.” NON OMNIS MORIAR

Zgłoś SPAM
-
Powiadom znajomych
Imię i nazwisko:
Adres e-mail:
-
-

28.02.2013