|
Roman Głowacki
* 18.08.1950 + 05.03.2015
Miejsce pochówku: Bydgoszcz, woj. kujawsko-pomorskie
|
|
|
|
|
Licznik odwiedzin strony 8400
|
|
|
|
|
Dzień Taty
Czasem Tatko dopada mnie smutek, że wszystko mija, że czas mi ucieka, że nic mi nie wychodzi, że tak trudno wyrosnąć na dobrego człowieka. Wiem, nieraz Cię zawiodłam nieraz zasmuciłam Lecz Ty mnie kochałeś taką jaką byłam. Miałam swoje ścieżki Raniłam Cię Tato A Ty mnie kochałeś nie bacząc nic na to. Dziś Tatko walczę ze swoim smutkiem Z losem Ze złą myślą upartą. Twą miłością silna Wiem, że walczyć warto.
Zgłoś SPAM
|
Boże proszę Cię o niebo dla Taty, bo w niebieskim było mu do twarzy. Daj Panie Boże Tacie to wszystko o czym marzył. Daj zegar do naprawienia, radio, by głośniej grało. Daj książkę bez ostatniej strony, by Mu się wiecznie czytało. Daj Tacie mały ogródek i malwy we wszystkich kolorach. Zwierzęta i ptaki daj Tacie. Niechaj skowronek Go woła. Daj mapę całego nieba. Tata tak lubił zwiedzanie. Daj, Panie Boże Tacie Wieczne odpoczywanie...
Zgłoś SPAM
|
Żal ze się za mało kochało, że się za mało myślało o sobie... Choćby się łzy wypłakało to teraz wszystko za mało... Odszedłeś cicho i bez pożegnania, jak ten co nie chce swym odejściem smucić, jak ten co wierzy w chwili rozstania, że niebawem ... wróci.
Zgłoś SPAM
|
Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka. Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem,a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej, szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać. Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem. Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała: "Kim jesteś?" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy, a blade wargi wyszeptały: "Ja? ... Nazywają mnie smutkiem". "Ach! Smutek!", zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego. "Znasz mnie?", zapytał smutek niedowierzająco. "Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce. "Tak sądzisz ..., zdziwił się smutek, "to dlaczego nie uciekasz przede mną. Nie boisz się?" "A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły? Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka. Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?" "Ja ... jestem smutny."odpowiedział smutek łamiącym się głosem. Staruszka usiadła obok niego. "Smutny jesteś ...", powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. "A co Cię tak bardzo zasmuciło?" Smutek westchnął głęboko. Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać? Ileż razy już o tym marzył. "Ach, ... wiesz ...", zaczął powoli i z namysłem. "Najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi. Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi i towarzyszyć im przez pewien czas. Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem. Boją się mnie jak morowej zarazy." I znowu westchnął. "Wiesz ..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić. Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać. A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności. Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału. Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać. I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane. Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez. Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności." "Masz rację,", potwierdziła staruszka, "ja też często widuję takich ludzi." Smutek jeszcze bardziej się skurczył. "Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą. Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany. Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy. Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera. A jak to boli! Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany. Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał. Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem. Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia." Smutek zamilkł. Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze, potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem. Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie. "Płacz, płacz smutku.", wyszeptała czule. "Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił. Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam. Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona." Smutek nagle przestał płakać. Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę: "Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?" "Ja?", zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko, jak małe dziecko. "JA JESTEM NADZIEJA..!!!"
Zgłoś SPAM
|
Nie płaczcie kochani moi, Ja patrzę na Was co rano. Jak tylko oczy otworzę i skrzydła anielskie rozłożę To zaraz lecę do Was pomimo, że jestem tu - w Niebie Lecę, by Was utulić, do serca mego przytulić głaskać Wasze włosy rozwiane i skleić serca złamane. I znajdziecie mnie w listku na drzewie I wiatru ciepłym powiewie I w jasnym słońca promieniu I w ptaku co siadł na ramieniu. W Tatrach i szumie morza W tęczy łuku, barwnym jak zorza W Waszych czułych uściskach Bo jestem tak bardzo blisko... I śpiewam Wam liści szelestem I kocham - przy Was jestem W zachodzie i we wschodzie słońca Ja będę z Wami do końca...
Zgłoś SPAM
|
Zapalmy świeczkę na ich nowych "domach". Niech światło miłości się tli.... popatrz ... jak pięknie dziś, i kolorowo na ich "osiedlu" pośród marmurowych płyt. Ogrody kwiatów, ocean zniczy... piękne wspomnienia, ale to wszystko za mało... nie można cofnąć śmierci... kiedyś wszyscy się spotkamy po tamtej stronie razem zamieszkamy....w domach bez klamek.... Zapalam światełko dla wszystkich Aniołków .. (*)
Zgłoś SPAM
|
|
|
|
|
|
|
|