Dziękuję Mamo
”Dziękuję za Twój uśmiech, otwarte okno Twego istnienia. Dziękuję za Twoje spojrzenie, zwierciadło Twej uczciwości. Dziękuję za Twoje łzy, które są znakiem, że dzielisz radość lub smutek. Dziękuję za Twoją rękę zawsze wyciągniętą, aby dać lub otrzymać. Dziękuję za Twoje objęcie, które jest szczerą gościną Twojego serca. Dziękuję za Twoje słowo, wyraz tego, co kochasz i w czym pokładasz nadzieję. Dziękuję, że jesteś.”
Żegnamy dziś naszą mamę, Romę Prożogo, niezwykłą osobę, która dała nam życie i miłość, której zawdzięczamy to, kim jesteśmy dzisiaj. Roma Pożogo urodziła się 17 maja 1930 roku w Warszawie. Była jedynym dzieckiem Wandy i Feliksa Krauze. Najpiękniejsze lata życia nastolatki przypadły na czas okupacji Warszawy. Podzieliła los tysięcy warszawiaków i po Powstaniu Warszawskim tułała się z bliskimi po mazowieckich wioskach. Ojciec Romy Prożogo był jedną z pierwszych sierpniowych ofiar Powstania. Powrót, po wygnaniu, do Warszawy był kolejną traumą Jej życia: chora na serce matka, brak ojca, zniszczone mieszkanie przy ulicy Poznańskie, bieda. Po zakończeniu wojny Romana Pożogo podjęła naukę w warszawskim Liceum Ogólnokształcącym imienia Klementyny Hoffmanowej. Jeszcze w trakcie nauki w szkole poznała swego przyszłego męża – Michała – wówczas kapitana Wojska Polskiego, z którego wkrótce po maturze wyszła za mąż. Została mamą syna Jerzego i córki Hanny. Lata pięćdziesiąte, sześćdziesiąte i siedemdziesiąte to czas trudnej pracy zawodowej. Z upływem czasu rodzina Romy Prożogo powiększyła się, gdy dzieci weszły w związki małżeńskie. Jerzy ożenił się z Jolantą i został ojcem Małgorzaty. Hanna zaś wyszła za mąż za Roberta i została matką Rafała i Jacka. W bieżącym wieku Roma Prożogo doczekała się czwórki prawnucząt. Romana Prożogo kochała ludzi, była niezwykle wrażliwa i empatyczna, oddana nie tylko rodzinie, ale wszystkim potrzebującym, z którymi się stykała. Była osobą pogodną, zawsze uśmiechniętą, życzliwą, serdeczną, i pomocna. Była kochającą żoną. Michał był jedyną i największą miłością Jej życia. Była wspaniałą matką, która dzieciom poświęciła całe swoje serce. Była kochającą babcią, na którą wnuki zawsze mogły liczyć. U schyłku Jej życia przyszła drastyczna, okrutna choroba, która na ostatnie trzy lata przykuła ją do łóżka zdając na opiekę dzieci i wnuka, oraz wspaniałej i oddanej Pani Olgi. Aż do ostatnich dni życia przebywała w otoczeniu bliskich, w swoim ulubionym mieszkaniu na Mokotowie. Los nie oszczędził mamie bolesnych przeżyć. Nie raz odprowadzała w ostatnią drogę krewnych, przyjaciół, znajomych… Z biegiem lat ubywało tych, którzy pamiętali wspólne początki, coraz mniej było ludzi, których mogłaby zapytać „- A pamiętasz?...” I tylko miłość bliskich pozostała niezmienna, jak zasuszony kwiat, którego płatki nigdy nie straciły kształtu i koloru...Dzisiaj na Jej pożegnanie przynieśliśmy żywe kwiaty. Są symbolem wdzięczności, pamięci, symbolem szacunku i miłości dla tych, którzy opuszczają nas bezpowrotnie. Roma Prożogo zmarła 23 października 2015 roku w zaciszu własnego domu, spełniona zawodowo i rodzinnie, otoczona troską i miłością bliskich pozostawiając ich i całą rodzinę w głębokim smutku. Śmierć stała się dla Niej uwolnieniem od narastającego cierpienia.
"Tylko tobie mogłem oddać wszystko, i z Twego spojrzenia tyle lat czytałem życia prawdę. Tylko tobie mogłem wyznać wszystko, o pierwszej miłości, wszystkich snach wiedziałaś Ty, nikt inny... Ty mi raz wskazałaś moją pierwszą gwiazdkę, Ty umiałaś poznać szyfry moich marzeń, pragnień, złudzeń. Dziś jeszcze widzę twoje mądre oczy i słyszę twój głos, zawsze czuły. Byłaś dla mnie najwierniejszym przyjacielem, teraz już nic nie zostało mi. Gdzieś w sercu głęboko czuję ból, straciłem Ciebie matko"
Córka i Syn