Panie Piotrze , Danusiu , Piotrze Juniorze i Elu i Joasiu.
Jest nam źle, jest nam smutno, czujemy żal i ból. Płaczemy. Płaczemy z Wami. A przecież jeszcze nie tak dawno było zupełnie inaczej. To Ty Danusiu i Sławku byliście tymi, którzy jednoczyli życie Waszej rodziny i naszej małej drużynki rodzinno przyjacielskiej. Spotykaliśmy się przy różnych okazjach często i bez. Czy to w waszym mieszkaniu czy w Wildze. Sławek był zawsze duszą towarzystwa. Zapobiegliwy i szczodry gospodarz, wesoły kompan ale i przywódca. Sypał dowcipami jak z rękawa. Wesoły, pogodny pełen wigoru i energii. No może tylko w tańcu był mniej ekspresyjny. Sławek był moim najlepszym, najważniejszym a może i jedynym prawdziwym przyjacielem. Nigdy mu tego nie powiedziałem, ale faceci nie mówią sobie takich rzeczy. To się czuje to się wie. Rozmawialiśmy często o wszystkim, zawsze miał dużo do powiedzenia na każdy temat, a opinie jego były zawsze wyważone i pogłębione. Wiedziałem, że zawsze mogę liczyć na jego radę i pomoc tak zresztą było, gdy miałem trudny moment w swoim życiu. Sławek pomagał wielu ludziom. Bezinteresownie. Kiedyś w młodości wyciągnął do niego rękę Henryk A Sławek to co otrzymał zwielokrotnił i oddał innym. Troskliwą opieką otaczał swoich rodziców , siostrę i Asię, którą traktował jak swoją córkę. Ale pomógł i wielu innym obcym osobom. Nie mam tu na myśli jego działalności zawodowej. Pamiętam jak go poznałem w biurze projektów gdzie, pracowałem zaczynał jako kreślarz konstruktor. Ale nie było to jego powołaniem. Poszedł dalej. W „półkolorze" jak żartobliwie nazywaliśmy to miejsce gdzie pracował zajmował dość eksponowane stanowisko i mógł awansować wyżej. Ale odszedł bo nie godził się z nieprawidłowościami. Założył własną firmę, dzięki wytrwałej pracy powstał ADVERTAX, który daje pracę i chleb wielu rodzinom. Sądzę, że tu odnalazł powołanie. Czy był dobrym szefem? Na pewno surowym, wymagającym ale przede wszystkim profesjonalistą. Ale przecież Sławku najważniejsza była dla Ciebie rodzina. Danusia - kobieta Twojego życia. W listopadzie byłaby 35 rocznica Waszego ślubu. Pamiętam jak bardzo dawno temu siedzieliśmy w małej knajpce nomen omen nazywała się „Na Rozdrożu”, rozmawialiśmy na wasz temat a mieliście mały kryzys. Kazałem Ci Sławku walczyć o Danusię. Jestem szczęśliwy, że mnie wtedy posłuchałeś. A może nie posłuchałeś, bo i tak wiedziałeś co masz zrobić tylko potrzebowałeś wsparcia, potwierdzenia, że czasem należy zwalczyć w sobie tą złą stronę tzw. męskiej ambicji. Mówi się, że prawdziwy mężczyzna powinien stworzyć dom, spłodzić syna posadzić drzewo. Tobie Sławku to wszystko się udało. Dla mnie tym najważniejszym drzewem a jestem pewien, że i dla Ciebie jest Twój syn Piotr. Dałeś mu solidne korzenie. Będzie taki jak jak Ty a może i mądrzejszy bo takie powinny być dzieci. Przekazałeś mu najlepsze wzorce jak ma postępować mężczyzna, mąż, syn, ojciec.
Żegnam Cię Sławku w imieniu swoim i moich najbliższych w imieniu naszej małej paczki: Grzybowskich, Jaszczaków, Sałkowskich ,Suchockich, Wienchów, Zawadzkich.
Żegnaj przyjacielu.
To nie Tak miało być Sławku