Był moim sąsiadem i spotykaliśmy się dość często. Nasze dzieci chodziły kiedyś do jednej klasy. Rzadko chodził sam - najczęściej z żoną, taka nierozłączna para. W rozmowie był bardzo rzeczowy i pogodny. Któregoś dnia wysunął propozycję urządzenia przystanku tramwajowego przy Bazarze Banacha - to przecież ludziom potrzebne mówił. Podjąłem Jego inicjatywę i od kilku lat przystanek mamy.