|
Tomek Stępień
* 09.08.1976 + 22.11.2009
Miejsce pochówku: Warszawa, cm. Służewski Stary, woj. mazowieckie
|
|
|
|
|
Licznik odwiedzin strony 110498
|
|
|
|
takie tam...
Przed kilkoma dniami przy kontroli przez psy, przypomniało mi się, jak kiedyś Tomuś odwoziłeś mnie do domu i zatrzymała nas policja...pamiętam ten dialog jak z wczoraj: - przekroczenie prędkości, będzie mandacik... - Panie piękna pogoda, dziewczynę nad zalew na randkę chciałem zabrać... - Policja nie ugięta - 200PLN - Tomuś: pięknie, teraz do konca miesiąca nie będzie nic innego do jedzenia, tylko pasztet z zająca.. - Policja: jak z zająca to i tak nieźle..możemy dać większy mandat... takie tam wspomnienia...przeplatają się codziennie...
Zgłoś SPAM
|
każdy drobiazg i chwila to wspomnienie
właśnie otworzyłam pudełko z ulubionymi słodyczami Tomka czyli szwajcarskimi rurkami z nadzieniem...od razu się poryczałam... Czasem siadaliśmy razem i zjedzenie całej paczki zajmowało nam godzinę, maximum jeden wieczór....Ale częściej zdarzało się, że gdy przychodziłam do domu pudelko było już napoczęte..tzn. były wyjedzone prawie wszystkie najlepsze dwa smaki... Tomuś zostawiał mi po jednym na próbkę i smaczek i cały jeden smak (kawowy), którego nie lubił...oczywiście twierdził, że są tak samo dobre i że zostwiał mi najlepsze, te które na pewno mi smakują najbardziej :)..L/K..
Zgłoś SPAM
|
2009
Widzielismy sie w tamtym roku bardzo czesto, duzo czesciej niz wczesniej od kiedy przestalismy razem pracowac, widzac Ciebie nigdy nie dopuszczalem do siebie mysli ze cos moze nie pojsc ok, nic tez na to nie wskazywalo w moim mniemaniu. W lecie jeszcze razem bylismy w parku i z dzieciakami na placu zabaw (Karolcia nawet wtedy wygrala jakas nagrode w konkursie..), potem juz wypadow bylo mniej, ale tak jakby nic nie wskazywalo to na pogarszajacy sie stan. Caly czas pamietam Cie jako "wesolka", mysle, ze o chorobie rozmawialismy jedynie przez znikoma ilosc czasu. Byc moze dlatego tez bylem nie konca swiadomy tego co sie moze zdarzyc, ciagle wydawalo mi sie (w mojej ocenie sytuacji byo to nawet przekonanie), ze to tylko przejsciowy stan i ze jestes juz jedna noga spowrotem w pracy i na normalnych obrotach. Pamietasz nawet rozmawialismy o tym czy masz kontakt ze swoimi aktualnymi szefami, powiedziales ze tak i ze robisz dla nich male prace.. Cieszylem sie razem z Toba z postepow w leczeniu, ktorymi zechciales sie ze na podzielic i bralem to za pewnik, ze wszystko idzie w tym kierunku w jakim powinno. Karolcia o Ciebie czesto pyta, chyba rozumie jak jestesmy na cmentarzu, Tomek jest jeszcze za maly zeby to zrozumiec chociaz pamieta (pamietasz jaki byl przerazony i wybaluszal oczy jak gralismy w wyscigi na Xboxie z audio ustawionym na maxa...?) Biorac pod uwage to w jaki sposob myslalem, bylo to dla mnie ciosem (byloby tak czy inaczej) i zaskoczeniem, gdy dowiedzialem sie o sytuacji w szpitalu, bylem zawiedziony i zdenerowowany tym ze pozwolono Ci odejsc.
Zgłoś SPAM
|
determinacja 2009
Tak jak napisałem zawsze byłeś dla mnie wojownikiem i być może to powodowało, że do pewnych spraw podchodziliśmy podobnie. Ostatnia sprawa w jakiej Ci doradzałem zakończyła się wygraną na całej linii i jak to mówiłeś "dojechaliśmy gnoja" - wielkiego Pana mecenasa farafa pełną gębą, który chciał Cię wrobić w kolizję. Tomek, abstrahując od moich jakiś tam umiejętności, daliśmy radę tak naprawdę dzięki Twojej ogromnej odwadze, determinacji i chęci dążenia i wykazania prawdy za wszelką cenę - w tym konkretnym przypadku nie bacząc na ew. ryzyko i koszty.Pamiętam jak zadzwoniłeś do mnie i przekazałeś informację o pozytywnym werdykcie sądu. Udało się i cieszyłem się jak dziecko:). Pamiętam też ostatniego smsa od Ciebie jakiego dostałem na tydzień przed Twoim odejściem. Trzeźwa ocena sytuacji, a zarazem pełnia humoru i przewrotności. Tomek, jestem mega wqrwiony na ten cholerny los, że zabiera tak fajnych ludzi, a łaskawość okazuje menelom i gnidom. Za każdym razem kiedy wchodzę na tę stronę, oglądam zdjęcia, czytam wpisy łzy lecą mi ciurkiem po twarzy i chce mi się wyć, po prostu wyć! Bywaj Chłopaku! Elvis "...et sors fatum impositura non cumbae Charonis in aeternum exilium..."
Zgłoś SPAM
|
Sierpień 2007
Pamiętam kiedy kupiłem motor w Łodzi i chciałem całą drogę jechać nim z powrotem. Niestety oczywiście motor mi się zepsuł a ja stałem sam gdzieś w lesie w Łowiczu i nie miałem jak wracać do domu. Chciałem cię poinformować że następnego dnia chyba nie będzie mnie w robocie, ale ty od razu pytałeś gdzie niewięcej jestem i powiedziałeś że tam jak najszybciej będziesz i mnie zabierasz. Zawsze mi we wszystkim pomagałeś i będę ci wiecznie wdzięczny za to.
Zgłoś SPAM
|
derby
Ostatnio widzieliśmy się na derbach. Ja po przeciwnej stronie:) Ale Twój komentarz Tomku po tym, jak mnie tam wypatrzyłeś rozbawił mnie nieziemsko. I wróciło wspomnienie z podstawówki - zawsze z Tobą było wesoło. Bez Ciebie świat jest smutniejszy...
Zgłoś SPAM
|
Trybuna A dolna
Siedzieliśmy koło Tomka na meczach naszej ukochanej Legii. Trybuna kryta, sektor A dolna.Ja,Seba,Łukasz,Rade k. Zawsze bardzo żywiołowo komentowaliśmy wydarzenia meczowe i te poza boiskiem(na trybunach). Najbardziej podobały mi się okrzyki pod adresem sędziego liniowego i zawodników drużyny przeciwnej którzy rozgrzewali się przy linii bocznej obok naszego sektora. Nasze teksty mogły odebrać im chęć do gry. Jak mecz był nudny(a często się to zdarzało)to mogliśmy z Tomkiem zawsze sobie fajnie pogadać na różne tematy.Zawsze będziesz siedział obok nas na meczach legii Tomku. Maksiu.
Zgłoś SPAM
|
Jak Tomek rozbawil towarzystwo na slubie Mary i Antka
Slub odbyl sie we wrzesniu 2001 w Oborach pod Warszawa. Wszyscy bylismy zestresowani bo mialo przyjechac duzo gosci z zagranicy i nie wiedzielismy czy nie bedzie problemow jezykowych i czy goscie zagraniczni beda sie czuc swobodnie. Tomek, ktory mowil plynnie po niemiecku, we wrodzony sobie sposob przejal inicjatywe i poprowadzil impreze, bez uprzedniego przygotowywania. Zabawial towarzystwo tak dlugo ze atmosfera sie rozkrecila i nawet najsztywniejsi ze sztywnych tanczyli i bawili sie do rana. Nigdy tego nie zapomne z jakim usmiechem, swoim 'Tomkowym' humorem i wrodzonym czarem, Tomek 'rozbroil' gosci. Do tej pory rodzina i nasi przyjaciele/znajomi ze Szwajcarii wspominaja nasz slub. Takze dzieki Tomkowi...Bo jak Aga wczoraj powiedziala Tomek to byl CZARUS... Marysia (siostra)
Zgłoś SPAM
|
Jak się poznaliśmy - maj 2005
Miałem to szczęście, że to właśnie z Tomkiem odbyłem rozmowę rekrutacyjną przed przyjęciem do Citka. Wtedy się poznaliśmy. Byłem trochę zestresowany, wiadomo. Poza tym Tomek przejął rozmowę za swojego przełożonego, więc jak sie dowiedziałem o zmianie rozmówcy byłem, mogę się teraz przyznać, lekko spanikowany. Szedłem jak na rzeź ... :) Jak tylko się ze mną przywitał od razu wiedziałem, że będzie dobrze, że się zrozumiemy; facet był uśmiechnięty, pomocny i nie spięty. Rozmowa przebiegła bezproblemowo i na koniec zapomniałem wogóle o stresie i zdenerwowaniu. Tomek taki po prostu był. Miałem wrażenie, że odbieramy na tych samych falach. Był zawsze uśmiechnięty, pomocny, z poczuciem humoru. Można było zawsze do niego przyjść pogadać i pośmiać się. Wiadomość o jego chorobie mocno mną poruszyła, ale od razu pojawiła się myśl, nadzieja, może nawet pewność, że jeśli komuś ma się udać to przecież właśnie takiemu człowiekowi jak on. Nie mogę cały czas uwierzyć, że go nie ma. Pewnie nie chciałby, aby rozpaczać po nim, ale nie mogę na razie inaczej o tym myśleć jak o wielkiej tragedii. Gul stoi w gardle i chce się płakać. Tomek, zawsze będę o tobie pamiętał. Do zobaczenia. Patryk
Zgłoś SPAM
|
|
|
|
|
|
|
|