Zawsze otwarte drzwi...
Kiedy w 1989 roku rozpocząłem naukę w Jarosławiu i zamieszkałem u Twojej Siostry (kochanej Cioci Ani), pamiętałem że co najmniej raz w tygodniu byłem u Ciebie Ciociu na obiedzie, czasem nawet nocowałem. Jeżeli czegokolwiek mi u Ciebie brakowało, to chyba tylko tego, że w tym samym czasie nie było tu u Ciebie wszystkich członków RODZINY. Pamiętam jak powiedziałaś kiedyś gdy przyszedłem prosto ze szkoły i podałaś mi obiad:"szkoda, że tu nie ma wszystkich". Ja wiem co miałaś na myśli i jak ponadczasowe są te słowa. Dziś pewnie powiedziałabyś to samo. Ja też. Naleśniki - jak zrobiłaś, to wcinało się jak sieczkarnia słomę... Popatrz z góry jak jest, tego chcesz? chciałabyś?