Rok temu...
Właśnie czytałam w pamiętniku zapis z dnia, kiedy odszedł Antoś. To była znajomość na odległość, przypadkowa, na FB. W tych odstatnich miesiącach mogłam mu towarzyszyć. Nie wierzę w przypadki. To Bóg dał mi go poznać, odprowadzić do Nieba modlitwą. W sierpniu tego roku, 9 miesięcy po śmierci Antosia, urodziłam mojego trzeciego synka. Nosi jego imię - nigdy więc o nim nie zapomnę. Tego wieczoru, gdy Antoś odchodził, mój najstarszy synek i ja modliliśmy się przed snem za Antosia i jego rodziców, którzy nie tylko współcierpieli ze swoim dzieciątkiem, ale również nacierpieli się od ludzi. Pamiętamy o Was w modlitwie.