Rocznica Trzy lata, 1 096 dni, 26 304 tys. godzin brzmi zwyczajnie, ale to tak strasznie długo... W naszych sercach czas zatrzymał się właśnie 3 lata temu i choć cyfry się zmieniają, otoczenie się zmienia to wciąż jesteśmy z Tobą Bartusiu Kochany i wciąż wspominamy wspólnie spędzone chwile. Wydaje mi się, że im dłużej trwa ta rozłąka tym jest nam ciężej i jeszcze bardziej boleśnie. Każdego dnia przez te trzy lata jestem przy Tobie, nie zapomniałam. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła o Tobie zapomnieć, albo chociaż przez chwile być obojętna, nigdy. Z Twoim odejściem nie można się pogodzić a nawet sobie tego w żaden sposób nie wyobrażam, bo jak można wymazać te wszystkie piękne wspólne chwile?! To niemożliwe. Ciągle jest tak samo... tak pusto i cicho, brakuje rytmu życia, optymizmu na przyszłość, wiary, że wszystko można osiągnąć tylko trzeba tego bardzo chcieć ale przede wszystkim brakuje Ciebie Bartusiu. Nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie życia bez Ciebie, nawet jeśli kiedykolwiek przyszła mi taka myśl to szybko od niej uciekałam. Doskonale pamiętam wszystkie chwile i niesamowite przeżycia związanych z Tobą, nigdy tego nie zapomnę. Na okrągło odtwarzam sobie te chwile w głowie, w pewnym sensie przeżywam je na nowo, ale to zupełnie nie to samo. Nikt z nas nigdy nawet nie przypuszczał, że któregoś dnia to wszystko co wspólnie przez tyle lat budowaliśmy i przeżywaliśmy może po prostu od tak runąć w ciągu jednego dnia i już nigdy nie powrócić. Nie potrafię opisać tego co odczuwam wspominając dzień dziewiątego lipca 2011 roku, nie potrafię się do tego w żaden sposób odnieść. Wiem jedynie, że człowiek sam siebie oszukiwał a jednocześnie za wszelką cenę nie dopuszczał do świadomości tego, że stracił właśnie naprawdę miłość swojego życia, Syna który sprawiał, że nasze życie miało jakiś szczytniejszy cel, że było piękniejsze i wypełnione wspólną miłością, radością, dumą. Myślę, że każdy z nas w tamtym okropnym czasie poczuł to jak gwałtownie spadł nam sufit na głowę i jak diametralnie i bezpowrotnie zmienią się nasze życia. Doskonale wiem, że już nigdy nie poczuję tej lekkości na sercu, która towarzyszyła nam kiedy byliśmy wszyscy razem, to przykre, ale niestety prawdziwe. Wyobrażam sobie co robiłbyś dzisiaj, jutro, za tydzień, jak wyglądałoby Twoje życie. Pewnie jak zawsze chwytałbyś każdy dzień i cieszył się z niego najbardziej jak się da. Z pewnością nie zabrakłoby przy tym Twojego ukochanego wioślarstwa. Z dnia na dzień człowiek uświadamia sobie, że to już nie wróci i najbardziej nurtujące w tym wszystkim jest to, że nic nie można na to poradzić, ani nikt nie jest w stanie pomóc. Kiedy zamykam oczy widzę Cię na naszych ostatnich wspólnie spędzonych świętach Bożego Narodzenia, Twoich 29 urodzinach, widzę Twoją wiarę, że wszystko będzie dobrze, słyszę Twoje plany co będziesz robił jak wygrasz z chorobą. Czuję się oszukana wobec tego świata i w pewnym sensie wobec samej siebie bo w tym momencie kiedy faktycznie podsumowuję i analizuję swoje życie doszłam do wniosku, że przecież ani my, ani Ty Bartusiu nie zrobiliśmy niczego złego co rzeczywiście miałoby zadecydować o cenie jaką jest nasze życie a właściwie jaką było Twoje życie. Dla wielu ludzi śmierć drugiego człowieka wydaje się być czymś zwyczajnym, naturalnym, a często słyszymy, że taka jest kolej rzeczy i trzeba się z tym pogodzić. Przecież to niemożliwe! Jak można pogodzić się z utratą swojego kochanego dziecka, które wniosło do życia rodziny tyle pociechy, radości, miłości i też tej przygody jaką jest wspólne życie. Jak można pogodzić się z utratą swojego dziecka które starało się wychować w jak najlepszy sposób. Jak można pogodzić się z utratą dziecka o które przez dwadzieścia dziewięć lat się troszczyło i dbało. Nie można pogodzić się z utratą kochanego dziecka, kochanego Syna. Można jedynie przyzwyczaić się tylko i wyłącznie do tego, że życie już wygląda zupełnie inaczej. Chciałabym, by moje dziecko nie umarło. Chciałabym by Bartuś był z powrotem z nami. ... A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy? - Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika… tak jak Ty Bartusiu nigdy nie znikniesz z naszej pamięci i pamiętaj każdego dnia czekamy tu na Ciebie …
|