|
Daniel Litwiniuk
* 01.09.1974 + 18.02.1981
Miejsce pochówku: Hajnowka, woj. podlaskie
|
|
|
|
|
Licznik odwiedzin strony 392046
|
|
|
|
Dodane ponad rok temu
B.
|
Z reportażu "Śmierć Daniela" w zbiorze "Mulat w pegeerze" wyd. Krytyki Politycznej 2012, wynika, że obchodzili w domu Dzień Dziecka, urodziny i imieniny Danielka, gwiazdkę (zeznania L.) Natomiast K. zeznała na procesie, że kiedy Danielek BYWAŁ grzeczny dostawał nagrody - zabawki, książeczki i bardzo się wtedy cieszył. Chodzili z nim na spacery, do teatru, do zoo. Był zapisany do Pałacu Młodzieży w PKiN (swoją drogą ciekawe na jakie zajęcia?) Przecież czytała mu bajki, kupili pieska, wyjeżdżali za miasto. Myślę, że mimo wszystko zdarzały się chwile szczęścia w tym krótkim i smutnym życiu. Gdyby to były wyłącznie ból i strach Danielek nie miałby szans zachować pogody ducha. A wiemy, że zachował.Wychowawczynie z przedszkola mówiły, że był otwartym i pogodnym dzieckiem.
|
Zgłoś SPAM
mama
|
Każdego dnia próbuję znaleźć sobie miejsce i nie mogę. Co to jest że nie mam odpowiedzi na pytania, które sobie zadaję i dlaczego tak mało mogę. Każdego dnia w tych sytuacjach staje mi przed oczami twarz mojego dziecka .............. Kiedyś oglądałam program z Panią Błaszczyk, która o swojej chorej córce powiedziała, że jest jej sensem życia i dzięki niej nie przeżyje swojego życia bezsensownie i to jest dar. Nie mogę tego pojąć przecież jeśli się nie chce dziecka można je powierzyć innym a nie zabijać, co jest w tym trudnego do zrozumienia wykonania. Kim wy jesteście, którzy maltretujecie dzieci, założyć dziecku 4 letniemu sznur na szyję i udusić.........................
|
Zgłoś SPAM
|
marzena
|
I tym samym rozwaliłam sobie kolejny wieczór... Pozdrawiam Cię Iwonko i wszystkich, którzy mnie rozumieją...
|
Zgłoś SPAM
|
marzena
|
Iwonko, gdyby wtedy przeżył, być może zostałby umieszczony w Domu Dziecka - być może byłby tam bezpieczny albo chociażby nie byłby bity... A może gdyby z powrotem trafił do swojego domu "oni" by się już opamiętali, dotarłoby do "nich" zło jakie czynili, w końcu nie byli to pijacy, ćpuni ale podobno inteligentni ludzie. Albo przynajmniej wyuczeni (co nie oznacza, że mądrzy niestety). Wiesz, ja nawet żałuję, ze Daniel nie wyszedł już tego wieczora z domu. Zasłabłby po drodze, ktoś wezwałby pogotowie, pomoc nadeszłaby szybciej. Dla mnie straszna jest myśl, ze być może Daniel by żył gdyby pogotowie wezwane zostałoby prędzej. Już wtedy gdy zwymiotował. I tu znów winą obarczam rodzica - to do niego należał ten krok, to on powinien ratować Syna. Niestety wysłali Go do łóżka, by powoli umierał. Gdy czytam o tym, ze zasnął w ubranku i wyobrażam sobie jak wtedy musiał słabo się czuć to aż się we mnie gotuje. Jak pomyślę, ze wstał bo tak Mu było niedobrze i poszedł zwymiotować to mam ochotę zrobić to samo... Pogłaskał psa - pożegnał się i poszedł położyć się do swojego łóżeczka już na zawsze...Nie zdawał sobie nawet sprawy, ze z tego snu nie obudzi się już nigdy...
|
Zgłoś SPAM
|
marzena
|
Ja znowu muszę przestać tu pisać. Mało kto wie ile zdrowia mnie to wszystko kosztuje... Z drugiej znów strony mam takie straszne poczucie winy, jakbym tym samym zostawiała Danielka, a tak nie jest. Nie chcę i na pewno nigdy o Nim nie zapomnę...
|
Zgłoś SPAM
|
marzena
|
Nie wiem co by było gdyby poszedł do szkoły. Ale byłby coraz starszy, mądrzejszy - może spotkałby na swej drodze kogoś kto powiedziałby Mu, że bicie dziecka to nie norma w każdej rodzinie. Może spotkałby choć jedną osobę dorosłą, która wyciągnęłaby do Niego rękę... Niestety pozostaje gdybanie...
|
Zgłoś SPAM
|
iwona
|
Czasami Danielku mam wrażenie,że śmierć Twoja była dla Ciebie wybawieniem.Jak wyglądałaby Twoja przyszłość gdybyś wtedy przeżył?Ile by jeszcze trwało Twoje cierpienie?Teraz chociaż nie czujesz już bólu i cierpienia.Paskudna ręka Twoich oprawców już Cię nie dosięgnie.Śpij sobie słodko Maleńki.Kochamy Cię.
|
Zgłoś SPAM
|
iwona
|
Marzenko,a pomyśl sobie co by było gdyby Danielek poszedł do szkoły.Czy dostawałby lanie za krzywo postawioną literkę,za niezrozumienie zadania domowego.Zawsze o tym myślę,gdy pomagam w lekcjach swojemu synkowi (6lat).Dlaczego ta sadystka nasycała się krwią tego biednego dziecka,dlaczego nie miała nad nim litości.Ja przy największym przewinieniu swojego dziecka gniewam się góra 10 minut a póżniej mam wyrzuty sumienia,że na niego nakrzyczałam.Nie mówiąc już o biciu(bo tego nie robię)Ale czysto chipotetycznie myśląc gdybym bijąc go zobaczyła na jego ciałku choćby najmniejszą kroplę krwi ,obtarcie pomyślałabym sobie "ocho chyba przeholowałam,przecież robię mu krzywdę"A ta psychopatka nasycała się widokiem krwi Danielka i lała Go całymi godzinami.Czy ktoś z nas miałby tyle sił żeby chociażby krzyczeć na dziecko przez 3 godziny bo ja nie.Ile to trzeba mieć w sobie nienawiści,żeby nie zlitować się nad takim bezbronnym dzieckiem.I to z jakiego błahego powodu ,za zgubienie sznurówki.Wierzcie mi,ale gdybym tylko mogła to powiesiłabym ją na tych sznurówkach.
|
Zgłoś SPAM
|
dorota
|
Marzena,już wystarczy.....
|
Zgłoś SPAM
|
marzena
|
Czasem myślę Danielku, ze może mogłeś tego dnia być grzeczniejszy... Skoro wiedziałeś dziecko kochane, że biją Cię za wszystko to dlaczego odpowiadałeś, że nie będziesz zastanawiał się nad sznurówkami, dlaczego mówiłeś, że nie miałeś czasu na myślenie o tym bo lepiłeś plastelinę ? Podobno zdenerwowałeś "ją" tym, ze stałeś przy oknie i nie odpowiadałeś. O co w tym wszystkim chodzi Maleńki ? Poddałeś się Skarbie? Mogłeś walczyć !!!! Mogłeś powiedzieć, że przepraszasz, że zaraz się zastanowisz. Byłeś przecież taki mądry. Nie wierzę, że nie wiedziałeś skąd wziąść te cholerne sznurówki. Wyciągałeś ze schowka dłuższe i podobno upierałeś się, ze takie mogą być. Wiedziałeś, ze może Cie zbić o wszystko. Dlaczego ryzykowałeś ? Kiedyś przepraszałeś, ze nie poczyściłeś bucików. Czy wtedy uniknąłeś lania? Czy "jej" chodziło o Twoją uległość, strach? Może gdybyś tego dnia jakoś "ją" udobruchał, złagodził? Przyszła do domu, robiła Ci obiad - myślała o tym, że musi dać Ci jeść, można by pomyśleć, ze dbała... Dlaczego ten dzień się tak zakończył? Ty się poddałeś, "ona" też poległa bo straciła kontrole. Największa wina w "rodzicu" bo widział to z boku i nie zareagował. Tylko "on" mógł zapobiec tragedii. Tylko "on". Więcej miłości wśród dorosłych, więcej rozmów, czułości sprawia, ze rodzina jest szczęśliwa i wtedy oczywiście szczęśliwe są też dzieci. Tam zabrakło tej czułości. Kobieta, która czuje, ze jest kochana nie przelewa swojej złości na dziecko. Zamiast spędzać czas na zadawaniu bólu, "mogła" spędzać czas w ramionach ukochanego. "Mogli" poskładać to wszystko "po Bożemu" tak jak chcieli. "Mogła" cieszyć się rodziną, z Danielka zrobić swoją największą dumę... Żal mi Cię Skarbie tak bardzo, że aż czuję ból w klatce piersiowej. Pozostaje mi wierzyć, że nadejdzie dzień gdy jeszcze wszyscy powstaniemy... Jeśli będzie to prawdą to odnajdę Cię Najdroższy, choćby miało mi to zająć całe wieki...
|
Zgłoś SPAM
|
|
|
|
|
|
|