|
Daniel Litwiniuk
* 01.09.1974 + 18.02.1981
Miejsce pochówku: Hajnowka, woj. podlaskie
|
|
|
|
|
Licznik odwiedzin strony 400955
|
|
|
|
Dodane ponad rok temu
|
Stefan Toruń
(obcy)
|
Każdy płomień ma swój czas.Twój Danielku płomień życia został z premedytacją zniszczony,zalany Twoimi łzami.Odebrano Ci dar życia,radość dzieciństwa.Czuję się tak jak bym był współwinny Twojej śmierci Słoneczko.Wstyd mi za tych co Cię zniszczyli,usunęli z grona Twoich wtedy małych kolegów z przedszkola.Bardzo mocno utkwiłeś w moim sercu i tak już zostanie do końca moich dni,Danielku jeżeli tylko będzie to możliwe tam w Niebie zapytam pana Boga o Ciebie,będę Cię szukał, a jak znajdę to już na zawsze zostanę z Tobą.Kocham Cię Maleńki Bursztynku.
|
Zgłoś SPAM
|
dorota bgar
|
Pozwolę się wtrącić, tylko żebym nie była źle zrozumiana, nie wiem, czy dobrze to napisze, ale myślę, że ta kobieta(?)skoro bardzo wierząca, nie mogła za bardzo spojrzeć Bogu w oczy z powodu związku z żonatym mężczyzną więc w "ofierze", w ramach pokuty i jako usprawiedliwienie (dobrze, że jesteśmy razem, bo tak to chłopak by się w tej Hajnówce zmarnował)chciała oddać Mu idealne, wzorcowe i najlepiej ułożone dziecko na świecie, no i ułożyła je, ale w trumience. Nie jestem psychologiem, ale mam 4 letniego synka i gdy myślę o Danielkach , a myślę może nie cały czas, ale niezwykle często, staram się zrozumieć, dlaczego te osoby, które miały ich chronić, zawiodły. Zrozumieć do końca się nie da, a skatowanych dzieci wciąż przybywa, więc może gdybyśmy choć troszkę rozszyfrowali, skąd to się bierze, bylibyśmy w stanie pomóc i zapobiec następnym ofiarom. Dla mnie podobna historia z Danielem Pełka, którego śmierć na zawsze mnie zmieniła, tam też nie mogę uwierzyć, że przedszkolanki nic nie widziały. Odprowadzam mojego małego co dzień do przedszkola i wiem, jak panie uważnie zajmują się dziećmi, choć w grupie jest 25 maluchów. Nie ma szans, by ukryć ślady przemocy. I sobie myślę, że dziecko 3 letnie, które nagle mówi "nie" i stawia na swoim, wrzeszczy, obraża się i robi na złość, bo to już potrafi, potrafi zdenerwować i najspokojniejszego, więc tam włączył się mechanizm biję-mam spokój, biję, a on wciąż niegrzeczny więc biję mocniej, mam spokój, potem biję mocniej, dziecko nie reaguje już na bicie, nie ma już dialogu matka-dziecko, więc duszę i podtapiam,odbywa się wyścig, kto kogo pokona i złamie. No i złamali życie chłopcu, który za chwilkę przeszedłby naturalny zresztą okres buntu i byłby najcudowniejszym dzieckiem pod słońcem.Ale to teoria, bo oprócz sztywnych mechanizmów gdzieś musi włączyć się matczyne i ojcowskie serce, przytulenie, pociecha,żal, miłość do dziecka ponad wszystko. Muszą zdominować nienawiść uczucia wyższe. Nie można stać się wrogiem swoich dzieci, żadnych dzieci, nie można dopuścić do siebie nienawiści, bo za co, za to, że po chwili uniesienia pojawiają się na świecie, zdane na łaskę i niełaskę swych rodziców? Pan L. wykazał się wybitnie w roli ojca, pani Ł. w roli matki, ale ja wiem, że takim matek spaczonych i tatusiów jest więcej i też, tak jak "mama" kombinuję, jak tu coś zrobić takiego, żeby dzieciom pomóc. Może razem coś wymyślimy i bardzo na to liczę, bo jeśli nie, to staniemy się tak obojętni, jak przedszkolanki z Coventry.
|
Zgłoś SPAM
mama
|
Ja po tej historii i tych które słyszę na nowo, zawsze myślę że to Daniel, w każdym z tych dzieci na powrót i na nowo. Nie umiem się już cieszyć tak po prostu, zawsze jak coś mnie ucieszy mam wrażenie że nie powinnam że nie mam prawa. Jest mi tak smutno, bo od jakiegoś czasu noszę w sobie myśl że nic nie mogę nie dlatego że nie chcę ale nie mam pomysłu na tzw. robienie, gdyż o wszystkim dowiadujemy się po, a wtedy dzieci już nie żyją.
|
Zgłoś SPAM
|
Katarzyna
|
Danielku Kochany, Dziecko Najdroższe. Skąd było w Tobie tyle siły, aby mimo codziennej, metodycznej tresury zachować pogodę ducha? Skąd siła, aby mimo wszystko widzieć świat w jasnych barwach i tworzyć kolorowe, pełne optymizmu rysunki? Skąd siła, aby po katowaniu jeszcze nachylić się i pogłaskać swojego pieska? Skąd siła, aby tak cudnie i ufnie uśmiechać się. Wiem, że nigdy nie poznam odpowiedzi na te pytania. Ale wiem też, czuję, że byłeś wyjątkowym chłopcem. Spoczywaj Kochany w pokoju. Nigdy Cię nie zapomnę!
|
Zgłoś SPAM
|
dorota
|
Nikt nie był w stanie mu pomóc? Może raczej nikt nie chciał mu pomóc-to zasadnicza różnica.
|
Zgłoś SPAM
|
Ewa
|
Ja ciągle widzę tego chłopczyka, czasami sobie myślę,że śmierć go uwolniła, że nikt nie był mu w stanie pomóc, że kocyk który wypadł z poszwy,niedokładnie umyty talerz, urwana sznurówka to preteksty żeby go zbić, żeby patrzeć jak cierpi, szydzić z jego bólu.Też mam synka ciągle brudzi buciki i ubrania i mówi:"mamo zmień niuniowi bluzeczkę, bo jest plama" a mama jest najszczęśliwszą osobą na świecie!
|
Zgłoś SPAM
magda z.
|
Ta historia to ciągły, nieustający, ćmiący ból w moim sercu. On już raczej nigdy się nie skończy. Tak, zajęłam się czym innym, swoją rodziną, pracą, etc., po kilku tygodniach od końca czerwca minęło wielkie przerażenie, rozpacz i palący żal. Ale ból nigdy nie ustanie. Ten ból to coś, czego nie da się załagodzić, nie da się go wyeliminować. Nie będę już zadawać pytań, na które nie ma odpowiedzi. Będę przeżywać ból. Ja sobie tłumaczę to tak, że to dla mnie, człowieka, kara za to, że inni przedstawiciele mojego gatunku, potrafią wyrządzać takie zło i krzywdę. Ból będzie już zawsze.
|
Zgłoś SPAM
|
Ewa
|
Ja też nie mogę od czerwca zapomnieć o tej tragedii. Ciągle do mnie wraca mały, śliczny chłopczyk któremu nikt nie był w stanie pomóc.Był taki odważny,dzielny, znosił ból, zasypiał na brzuszku, dla mnie to niepojęte.
|
Zgłoś SPAM
|
dorota
|
Brakuje mi własnie tamtej,starej strony i kilka osób,które były zawsze.
|
Zgłoś SPAM
|
iwona
|
Marzenko.Niestety nie znałam tej pierwszej strony Ku pamięci.I bardzo tego żałuję.O historii Danielka dowiedziałam się z lekkim opóżnieniem.Przechodząc obok kiosku pod koniec czerwca,natknęłam się na pierwszą stronę gazety Fakt ze zdjęciem Danielka i po szybkim przeczytaniu zagłówka powiedziałam sobie "dość".Nie będę znów czytać o kolejnym zamordowanym dziecku.Za dużo tych krzywd na tym świecie,a ja za bardzo to przeżywam.Już kiedyś,gdy głośno było o Michałku utopionym w Wiśle(nomen omen chodził do przedszkola na moim osiedlu)-skończyłam na lekach uspokajających,bo nie dawałam sobie rady... Ale ta śliczna buźka Danielka,jego pełne ufności spojrzenie nie dawało mi spokoju.Weszłam w internet i zaczęłam drążyć temat.I chyba to było najgorsze co mogłam zrobić.Nie mogłam spać,nie mogłam pracować,wiele łez wylałam.Teraz też nie jest lepiej.Żałowałam ,ze to wszystko przeczytałam.Jeśli chodzi o moje odczucia,to mną również targają sprzeczności.Ale staram się wypierać niewygodne myśli.Wiem ,że w niektórych kwestiach możesz mieć rację i tego się boję najbardziej.Więc jakby przez wspomniane sitko staram się odrzucać niewygodne dla mnie myśli i zostawiam sobie nadzieję.NADZIEJA UMIERA OSTATNIA.(*)
|
Zgłoś SPAM
|
|
|
|
|
|
|