|
Daniel Litwiniuk
* 01.09.1974 + 18.02.1981
Miejsce pochówku: Hajnowka, woj. podlaskie
|
|
|
|
|
Licznik odwiedzin strony 393747
|
|
|
|
Dodane ponad rok temu
Ewa
|
Myślę, że podanie prawdziwej daty urodzin Danielka zależy w dużej mierze od dobrej woli ludzi, którzy tę datę znają lub mogą ją sprawdzić w dokumentacji.Ochrona danych osobowych nie dotyczy osób zmarłych i odmowa podania takiej daty przez instytucje jest nieuzasadniona.
|
Zgłoś SPAM
|
teresa twardowska
|
Ja także chciałabym znać prawdziwą datę urodzin Danielka, i zapytać czy ktoś ma jakieś jeszcze zdjęcia Danielka,czy tylko te dwa zostały po ''całym' Jego życiu?..
|
Zgłoś SPAM
|
Grażyna z Torunia
|
Mam prośbę do osób, które mieszkają w Warszawie. Czy nie można byłoby zapytać w przedszkolu, do którego chodził Danielek o dzień jego urodzin? Wtedy nie obowiązywała Ustawa o ochronie danych osobowych, a prawo nie działa wstecz, ponadto nie do osób zmarłych. Tutaj jest ciągle: 1 września,chyba Danielek zasłużył, by mieć prawdziwą datę urodzin, nie uważacie? Pozdrawiam Wszystkich tutaj piszących.
|
Zgłoś SPAM
|
marzena
|
Milena, niestety nie będę mogła pisać przez kilka dni. Jeśli miałabys jeszcze ochote na kontakt, odezwe sie około wtorku. Pozdrawiam Cie gorąco i współczuje, ze czujesz to samo co ja, co inni tutaj. To poprostu tortury psychiczne... W pewien sposób czuję sie wyjątkowa, naznaczona - wiele osób nie ma nawet pojecia o co mi chodzi w tym wszystkim. Tylko osoby, które "poznałam" przez tą stronę rozumieją ponieważ przezyły tą tragedię równie mocno - zarówno psychicznie jak i fizycznie. Nigdy nie zapomnę pierwszej "wersji" tej strony. Wylaliśmy tam morze łez i całe nasze wnętrza... Do usłyszenia.
|
Zgłoś SPAM
|
Milena
|
Marzenko dziekuje Ci za wsparcie.Wszystko co piszesz jest dokładnie w moich myslach tylko ze ja nie umiem tego tak ładnie napisac jak Ty.Wczoraj kiedy przeczytałam co napisałas myslałam ze mi rozsadzi głowe...dosłownie.Upłakana położyłam sie spac ale nie mogłam zasnac bo ciagle patrzyłam na zegarek zeby juz było popółnocy i zeby data sie zmieniła...zeby rocznica smierci Danielka mineła.Ale dzisiaj myslałam znowu o tym ze w 81r.już go nie było...tak jak napisałas leżał gdzies w ciemnym pomieszczeniu całkiem sam i juz było po wszystkim...Może miał na paluszkach jeszcze plastelinke która lepił .Ktos napisał nie pamiętam czy ty ze może mógł ja ubłagac w ten dzień...przepraszac to może by mu darowała ale wydaje mi sie ze on biedny nie zdawał sobie sprawy ze ona nie jest aż tak okrutna zeby go tak pobic o ta sznurówke albo po prostu wiedział ze tej bydlaczki niczym nie przekona i jeszcze bardziej go pobije jak bedzie ja prosił bo było przeciesz katowanie go to była dla niej codziennosc.A tatus to kawał sk......na i tego nie pojmuje jak można zyc,pracowac po czyms takim ale to nie ludzie to podludzie.Danielka wszystko mi przypomina....oglądam ABC z synkiem i mysłe pewnie lubił Misia Puchatka,Pszczółkę Maje,Bolka i Lolka i znowu mi sie to wszysko przypomina.Myje talerz i mysle jaki on twardy...jak można go rozbic na małej dzieciecej głowce?!To wszystko straszne i nie do pojęcia.Nigdy sie z tym nie pogodze...bede zyła dalej bo mam synka i musze go wychowac ale ta tragedia jest niewyobrażalna.Wiem jest dużo takich dzieci ale tak jak pisałas Daniel wyróżnia sie czyms niezwykłym...Nawet na tle klasy bije od niego jakies niewidzialne swiatło.
|
Zgłoś SPAM
|
marzena
|
Milena ja czuję dokładnie to co Ty, słowo w słowo... Wszyscy, którzy są "na tej stronie" czują właśnie "ten" ból, "tą" niemoc, bezradność, bezsilność, rozpacz, żal. Czujemy również wściekłość w stosunku do osób, które zabrały Mu życie. Wszystkich nas tutaj dotknął fenomen Danielka i ciężko nam sobie wytłumaczyć jaka niezwykłość jest w tej historii - takich skrzywdzonych dzieci jest mnóstwo, ale Daniel niesie chyba sobą jakieś niesamowite przesłanie... Dzisiaj mogę powiedzieć, ze moja żałoba trwała rok. Taka prawdziwa, silna żałoba jak po stracie kogoś bardzo bliskiego. Najgorsze były pierwsze dni, tygodnie. Codziennie gdy kładłam się spac analizowałam dokładnie cały ostatni dzien zycia Danielka. Zasypiałam umęczona, spłakana. Rano nie mogłam uwierzyc, ze to sie kiedys naprawde wydarzyło. Pozniej juz przyszedł czas godzenia się z tym, że nie cofnę czasu. Trzeba życ dalej. Sama mam Synka -tak jak Ty. Daje Mu ogromne pokłady miłosci, cierpliwosci, ciepła... Czasem wyobrazam sobie, ze Daniel na to patrzy a ja chce Mu pokazać jak mozna kochac dziecko. Tylko wyć mi się chce, ze On tego nie zaznał. Że nikt nie tulił Go do snu, nie głaskał po głowie jak ja mojego Synka. Rozrywa mnie na myśl, że umarł niekochany, niechciany, niepotrzebny. Że umarł samotnie leżąc na łozeczku, że miał obok tylko misia. Mam tysiące pytan w głowie ale juz nie zadaje ich sobie tak czesto jak kiedys. A zastanawiałam się nawet nad tym czy Jego ostatni obiad był chociaz dla Niego smaczny, czy umierając dostał wkoncu tą szklankę wody, o którą prosił, czy Jego piesek czuł co sie dzieje i byl przy Jego łóżku... Można było oszaleć kochana, więc żeby jeszcze jakos zyc musiałam wyłączyc takie codzienne myslenie. Ale pozostało kilka piosenek, których słuchałam w tamtym okresie przy których nadal wyje jak bóbr. Jest tez taka piosenka z filmu Jan Serce: Uciekaj skoro świt... Nie mogę jej słuchac, przy tych słowach widzę jak Danielek ucieka z domu, do przedszkola, do swoich pań, chowa sie w ich ramionach... Piękna melodia tej piosenki oraz fakt, ze jest to piosenka z tamtych czasów rozżala mnie maksymalnie. Nie mogę nadal patrzec na polskie filmy z tego okresu, ciezko mi tez patrzec na stare, niskie bloki a zwłaszcza okna. Widze w nich stojącego, zamyslonego Danielka 18 lutego 1981 roku. Tak samo daty czy cyfry 74, 81 pozostaną juz dla mnie w jakis sposób magiczne. Jednym słowem koszmar, który uśpiłam na siłę w zakamarkach mojej głowy a który to praktycznie codziennie choć na chwilę ale sie oddzywa. Dlatego nie pisze juz tutaj tak czesto. Za bardzo boli. Dzis z okazji tej smutnej rocznicy pozwoliłam sobie znowu na kilka szczerych łez patrząc w Jego piękne spojrzenie ze zdjęcia. Nigdy nie zapomnę tego Małego Bohatera, dzielnego chłopczyka ! I choć tak samo straciłam wiarę w istnienie Boga to gdzies tam w sercu pozostała maleńka nadzieja, ze dane mi bedzie jeszcze kiedys przytulić Jego główkę do swojego serca... Pozdrawiam serdecznie...
|
Zgłoś SPAM
|
Milena
|
Marzena to takie straszne wszystko ze aż nie da sie tego pojąć!Zakatowac dziecko za nic!Jak czytam jaki był pogodny,mądry,bronił jej to mam ochote krzyczec i rozwalac wszysko w domu z mojej niemocy!!!Jak ona mogła mu to zrobic!Płaczemy,rozpamietujemy a on to znosil w milczeniu przez tyle czasu...Jaki był samotny...Pewnie marzył o szczesliwej rodzinie,tesknił za mama.Dorosli nie umia sobie czesto poradzic z problemami,załamuja sie a on do konca był silny,do końca walczył o życie.Jakie to wszystko niesprawiedliwe!Nigdy go nie zobacze,nie ma go!A kat oddycha tym samym powietrzem co ja i czuje sie bezkarny.Nigdy nad nikim sie tyle nie upłakałam co na tym dzieckiem.Już nigdy nie powiem ze jestem szczesliwa bo w moim sercu zawsze bedzie chłopczyk o oczkach jak dwie swiecące perełeczki...i smutek za to jaki ludzie dziecko zgotowali los.
|
Zgłoś SPAM
Alicja
|
Gdzieś około dziewiątej.
|
Zgłoś SPAM
Iza
|
Znacie może dokładna godzinę śmierci Danielka? Czy w którymś z artykułów to podano? Chciałabym to wiedzieć.
|
Zgłoś SPAM
|
marzena
|
Milena.......ja po dziś dzień nie rozumiem co we mnie pękło, tego dnia gdy przeczytałam artykuł... Słowa z gazety, że pobity miał przebrać się do pizamki i połozyc do łózka wywołały we mnie smazmo płaczu. Płakałam w sklepie. Poczułam sie nagle tak samotna jak On wtedy tego wieczora. Taka bezsilna, bez nadzieji na ratunek... Jest tyle zła na swiecie, tyle dzieci, które cierpią. Cóż jest w tym Naszym Danielku, ze sprawił, iż otwarły sie tak nasze serca, dusze... Mi rozpruło się całe wnetrze. Niestety na zawsze. Pamiętam pierwsze dni, tygodnie. Budziłam sie rano z mocnym ściskiem w okolicy klatki piersiowej. Nie jadłam. W żołądku kamien. Wchodzac na strone miałam mokre rece, szybkie bicie serca. Daniel ze zdjęcia patrzy na nas tak wyjątkowo, nie da sie tego opisac. On juz zawsze bedzie Nasz. Nasz Danielek... Danielek, któremu zabrano życie z powodu sznurówek..... Teraz bawi się plasteliną, niedługo przyjdzie ktoś kto zabierze Mu wszystkie marzenia. Zje obiad, pojdzie z pieskiem na spacer a pozniej rozpocznie sie Jego ostatnie popołudnie w zyciu. A ja nadal chciałabym znalezc sie w 81 roku, na dworze, podczas tego spaceru z pieskiem. Zawołac Go, wziąść za rękę, uciec daleko i dać tyle szczescia i miłosci jakiej nigdy nie zaznał....
|
Zgłoś SPAM
|
|
|
|
|
|
|